Naprawa samochodu. COVID-owe opłaty u mechaników – mit czy jednak prawda?

Mariusz Michalak
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Pandemia koronawirusa wprowadziła duże zmiany w sektorach różnych branż w kraju. Wiele firm musiało wstrzymać swoją działalność lub wprowadzić niezbędne ograniczenia w codziennej pracy. Po poluzowaniu obostrzeń, wielu przedsiębiorców chcąc odpracować straty zdecydowało się podnieść ceny lub wprowadzić dodatkowe opłaty za usługi, które zyskały miano „covidowych”.

Niestety wiele firm, które najmocniej ucierpiały w trakcie pandemii koronawirusa i wprowadzonych obostrzeń, po wznowieniu swojej działalności musiało podnieść kwoty świadczonych usług lub doliczało drobne opłaty „covidowe” do stałych kwot. Czy tak samo wyglądało to w środowisku warsztatów samochodowych? Ekspert z Yanosik Warsztaty odpowiada.

Dodatkowe opłaty „covidowe”

Pod pojęciem opłat „covidowych” kryje się wiele różnych znaczeń. Niektórzy przedsiębiorcy doliczali je w wyniku poniesionych kosztów dodatkowych zabezpieczeń w sektorze swojej działalności, np.: u fryzjerów pojawiły się nadprogramowe opłaty za rękawiczki, płyn do dezynfekcji oraz maseczki. W sektorze gastronomii zdrożały wszystkie dania, a także napoje. A w sektorze motoryzacyjnym urosły również ceny używanych samochodów. Jak to się jednak ma do warsztatów samochodowych?

- Bądźmy świadomi, że wielu mechaników w trakcie pandemii musiało zawiesić swoją działalność. Miało to miejsce głównie przy pierwszej fali i wprowadzeniu lockdownu do Polski. Wówczas klientów nie przybywało, ze względu na konieczność fizycznego spotkania ze specjalistami, a przecież wtedy wiele osób bało się wyjść z domu i zarazić koronawirusem, zwłaszcza od kogoś, kto nawet nie miał pojęcia, że jest nosicielem. Normalna praca warsztatu w takich warunkach nie była wtedy możliwa – mówi Dawid Kaczmarowski, Yanosik Warsztaty.

Ci, którzy nie zawiesili swojej działalności, nie narzekali na brak klientów. Ludziom przypomniało się o konieczności zrobienia przeglądu, a nawet drobnej naprawie, którą już odkładali od dłuższego czasu. Jednak wiązało się to z ryzykiem zarażenia koronawirusem, nawet po wprowadzeniu dodatkowych środków bezpieczeństwa. Podobnie wyglądała sytuacja w branży wykończenia wnętrz i remontów – tutaj również przeżywano prawdziwe oblężenie.

- Po poluzowaniu obostrzeń, w warsztatach samochodowych, tak jak w innych firmach, należało wprowadzić odpowiednie środki bezpieczeństwa – płyny do dezynfekcji, maseczki, rękawiczki, przyłbice, itp. A to wiązało się z dodatkowymi kosztami, które mogły stanowić spory wydatek dla właścicieli tych punktów, które dopiero wracały do normalnej pracy – informuje Dawid Kaczmarowski, Yanosik Warszaty - Ale nawet w takiej sytuacji wciąż nie jest odpowiednim zabiegiem podniesienie cen lub doliczanie drobnych opłat do świadczonych usług, ponieważ każdy przedsiębiorca może odliczyć koszty zakupu środków bezpieczeństwa od swojego dochodu – dodaje.

Ekspert z Yanosik Warsztaty słusznie zauważa, że przedsiębiorca może odliczyć wszystkie koszty, związane z wprowadzeniem środków bezpieczeństwa do działalności swojej firmy, od uzyskanego przychodu i tym samym zmniejszyć kwotę podatku, który musi uiścić.

Rachunek prawdę Ci powie

Niestety wielu przedsiębiorców nie informowało swoich klientów o podwyższonych kwotach usług, ani również o doliczanych opłatach „covidowych”. Nie trzeba było długo czekać, aby wzburzeni usługobiorcy podnieśli larum w Internecie.

Na rachunku, który otrzymujemy po zakończeniu prac w warsztacie samochodowym znajduje się dokładny opis usługi, która została wykonana. I właśnie na paragonie lub fakturze klienci różnych warsztatów ujawniali informacje o dodatkowej opłacie „covidowej”. Nie była to wysoka kwota, w porównaniu z tymi, które dolicza się do rachunków w gabinetach medycznych ( nawet do 400 zł). Należy jednak zauważyć, że była dodawana do rachunku niesłusznie, zwłaszcza, że klient nie był o niej wcześniej informowany.

- Według mojej wiedzy, większość warsztatów samochodowych nie doliczała podobnej opłaty do swojej działalności. Musiały to być skrajne przypadki, w których przedsiębiorcom zależało na szybkim wyrównaniu sytuacji finansowej firmy, niestety kosztem niepoinformowanego klienta – mówi Dawid Kaczmarowski, Yanosik Warsztaty

Kto nie doliczał takich opłat może spać spokojnie. UOKiK mocno zabrał się za rozliczanie wszystkich usługodawców, którzy zdecydowali się na ten krok. Kary za wprowadzenie opłat „covidowych” mogą sięgać nawet do 20 tysięcy zł.

Zobacz także: Peugeot 308 w odmianie kombi

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty