Naciągacze znaleźli sposób na naiwnych w internecie

Sylwia Królikowska
Na niemieckich portalach roi się od oszustów, którzy nabierają kupujących przez internet luksusowe samochody.

Na niemieckich portalach roi się od oszustów, którzy nabierają kupujących przez internet luksusowe samochody.

 

"Audi A4 z 2001 r., bezwypadkowe, z silnikiem 1.8, srebrny metalik, ABS, wspomaganie, elektryczne szyby, aluminiowe felgi, nawigacja" i do tego cena: "4100 euro". Mogłoby się wydawać, że tylko głupi przepuści okazję na kupienie sobie takiego auta. W rzeczywistości jest tak, że nie tylko naiwny da się skusić. Zwykle bowiem takie okazje kończą się tym, że dostajemy potężny rachunek za telefon, a auta jak nie było, tak nie ma.

Naciągacze znaleźli sposób na naiwnych w internecie

Takich ofert, zwłaszcza na niemieckich portalach, jest mnóstwo. Zadzwoniliśmy pod jeden z numerów telefonów. "Skoda octavia z 2003 r. za 2,5 tys. euro". Brzmi zachęcająco. Jeden sygnał, drugi. Nikt nie odpowiada. Po chwili damski głos informuje nas, byśmy poczekali na linii. Czekamy... Mijają kolejne - jak się potem okazało - cenne sekundy.

Rozłączamy się wreszcie, by nie zbankrutować. 20 zł przepadło - to jest połowa karty zasilającej telefon. Prawdopodobnie jednak dofinansowaliśmy telefon niby-sprzedawcy. Na to m.in. liczą ci, którzy zamieszczają takie ogłoszenia na portalach. Coraz więcej osób decyduje się, by kupić samochód za granicą. Więc naciągacze nie mogą narzekać na brak chętnych. Ogłoszenia w internecie są zamieszczane krótko, czasem jeden dzień. Potem oszuści je usuwają.

Tak nabić w butelkę dał się pan Józef Waśkiewicz spod Jawora w województwie dolnośląskim. Znalazł okazję w internecie i od razu zadzwonił, by umówić się na kupno. Czekał na linii 15 min, stracił prawie 80 zł. Samochodu nie kupił, bo tak naprawdę go nie było. Dodaje, że był jeszcze podany adres. - Na szczęście najpierw zadzwoniłem.

Gdybym pojechał od razu, straciłbym około 2 tys. zł - mówi pan Józef. Przyznaje, że nie zna się na samochodach. - Zawsze jednak trzeba umieć ocenić realnie, czy w ogóle możliwe jest, żeby prawie nowe auto ktoś chciał sprzedać za pół-darmo - mówi Piotr Worończak, który prowadzi warsztat samochodowy. - Takie okazje się nie zdarzają, chyba że trafimy na idiotę. Szybciej jednak ktoś zrobi idiotę z nas - dodaje wprost.

Pan Marcin, który od lat sprowadza samochody z Niemiec, wyjaśnia, że powinniśmy zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Realna cena to jedno. Ważny jest też numer telefonu.

- Na przykład w Niemczech obowiązują przede wszystkim 10- czy 11-cyfrowe numery. Jeżeli podany w podejrzanym ogłoszeniu ma mniej, to powinno to wzbudzić naszą czujność - mówi. Dodaje, że najlepiej jednak skonsultować się z kimś, kto się zna na samochodach. - Handel autami to duży biznes. Trzeba go dobrze poznać, by nie dać się oszukać - wyjaśnia.

Opowiada, że ludzie dają się naciągać na różne sposoby. Często na przekręcone liczniki. - Jednak kiedy widzimy, że samochód 10-letni ma przejechanych 50 tys. km, to albo rzeczywiście mamy szczęście, bo jeździł nim emeryt, albo licznik cofnięto. I tak zwykle jest.

Osoby, które uważają, że zostały oszukane, mogą zgłosić sprawę na policję. Jednak odnalezienie osoby, która zamieściła fałszywe ogłoszenie, nie jest łatwe. - Tylko w trakcie dochodzenia można ocenić, czy doszło do oszustwa - mówi Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty