Na Nowy Rok

Kupowaliśmy mało samochodów, fabryki zwolniły, paliwo jak było, tak zostało drogie. Sporo ludzi przesiadło się do komunikacji

publicznej, co odczuli właściciele warsztatów. Samochód „nie jeżdżony” może nie psuje się rzadziej, ale przynajmniej nieczęsto przypomina właścicielowi o swoich niedomaganiach.

Pozytywnych sygnałów było niewiele. Najważniejszy to rozbudowa dróg. Nareszcie dobiegły końca niektóre inwestycje, przynosząc ulgę tym, którzy muszą jeździć po kraju. Ze stołecznej Trasy Toruńskiej można się dostać wprost na autostradę i dojechać nią praktycznie do samej granicy z Niemcami. Czas podróży do Łodzi skrócił się o połowę. W dodatku na razie jedzie się za darmo – bramki jeszcze niegotowe. Z Łodzi szybciej można się dostać do Gdańska, a Bydgoszcz ma wreszcie wygodny dojazd do Poznania. Między Wrocławiem, a Oleśnicą też się wreszcie zrobiło szerzej i można jechać prędzej. Między Szarowem, a Tarnowem funkcjonuje już autostrada A4. Kierowcy od dawna jeżdżący po kraju nie poznają swoich starych tras! Zła wiadomość jest taka, że dalsze plany rozbudowy dróg są wielką niewiadomą. To, co zaczęte np. południowa obwodnica Warszawy, będzie dokończone. Nowe inwestycje czekają na nowy budżet Unii Europejskiej.

Poprawiło się również bezpieczeństwo. Gdy było źle – winni byli kierowcy, gdy liczba wypadków spadła, zasługę przypisuje się lepszym drogom. Oczywiście nie do końca, bo Główny Inspektorat Transportu Drogowego podaje, że jest to również efekt zwiększonego nadzoru nad kierowcami.

S

posobów rejestrowania wykroczeń jest coraz więcej. Nowe urządzenia to jedna, nowe uprawnienia to druga sprawa. Kierowców może kontrolować i karać policja, straż miejska, straż graniczna, służba celna oraz ITD. W dodatku pojawił się projekt dwukrotnego zwiększenia wysokości mandatów. Najwyższy ma wynosić tysiąc złotych. Według pomysłodawców z sejmu jest to tylko waloryzacja. Mandaty w Polsce są za niskie, również zdaniem policji. Poza tym stanowią ważną pozycję w budżecie, a rząd potrzebuje pieniędzy i zaciska pasa. Głównie obywatelom, a w szczególności kierowcom.

Nie spadła akcyza na paliwo. Na szczęście cena ropy na świecie uspokoiła się i pod koniec roku zrobiło się nawet trochę taniej na stacjach benzynowych. Tylko chętnych do tankowania mniej, bo aut przybywa powoli. Sprzedaż nowych samochodów podtrzymują zakupy, których dokonują firmy. Osoby prywatne rzadko zaglądają do dilerów.

Fiat zmniejsza produkcję w Tychach i zwalnia pracowników. Nowa Panda będzie powstawać pod Neapolem, choć polski zakład przez samych Włochów jest uznawany za wzorowy. Opel w Gliwicach też produkuje mniej. Warszawska FSO nie znalazła nowego inwestora. Miała nim być kanadyjsko-austriacka Magna-Steyr, ale wycofała się gdy utraciła widoki na kontrakt z Nissanem, który chciał jej powierzyć montaż aut Infinity. Magna-Steyr chciała by zajęła się tym FSO.

Jak tak dalej pójdzie, naprawdę zostaniemy „zieloną wyspą”: zarośniętą krzakami. Samochody są drogie, rzadziej je kupujemy i mniej nimi jeździmy. W dodatku nowe pokolenie kierowców rośnie powoli. Od 19 stycznia 2013 egzaminy na prawo jazdy będą przebiegać nieco inaczej. Baza pytań znacznie się poszerzy, a na egzaminie nie będzie możliwości powrotu do raz zaliczonego pytania. Będzie trudniej? Nie – twierdzą egzaminatorzy. Po prostu egzamin będzie sprawdzał rzeczywistą wiedzę. Takie jest przynajmniej założenie.

W Nowym Roku 2013 życzymy Wam taniej benzyny. Niech was omijają mandaty, a samochody niech będą niezawodne, a najlepiej nowe.