Munch Mammut Co ciekawe, ten ważący ponad 350 kg demon, dysponujący mocą 260 KM i
niebywałym momentem obrotowym o maksymalnej wartości 295 Nm przy 3500 obr./min,
powstaje w Ostrowie Wielkopolskim. Jednak to cacko, które z polską motoryzacją
ma tylko tyle wspólnego, że jest tutaj montowane, jest dziełem Konrada
Czwordona kontynuującego myśl Niemca Friedla Muncha. Motocykle Mammuty
były, największe, najszybsze, najmocniejsze i najdroższe od połowy lat
60. do 1980 roku. Teraz zarówno moc, moment obrotowy, osiągi, a jak i materiały,
z których zostały wykonane są szokujące. Jednak jeszcze bardziej na kolana
powala cena - 86 tys. euro. Kogo na to stać? Chyba niewielu. Pewnie dlatego
też seria Mammut 2000 zamknie się liczbą 250 egzemplarzy.
Obecnie dwulitrowa jednostka już może nie szokuje, bo to pojemność seryjna.
Jednak te centymetry są w pełni wykorzystywane, a silnik nie ma nic wspólnego
np. z 2-litrowym chopperem, który ma pięć razy mniej mocy.
Mamucią tradycją jest, że serce pojazdu pochodzi spod maski samochodu.
W latach 60. Friedl Munch zaczynał od jednostki napędowej NSU Prinz, oczywście
mocno zmodyfikowanej. W nowym Mammucie blok silnika pochodzi z dwulitrowego
Opla. Dostarczaniem paliwa zajmuje się elektroniczny wtrysk, a mocy dodaje
turbosprężarka Schwitzera. Wszystkie materiały są najwyższej jakości. Z
przodu standardowej średnicy koło z oponą 1200 mm trzyma w ryzach teleskop
Ohlins o śr. 43 mm. Na przednim kole jest potężna tarcza hamulcowa o śr.
320 mm z ośmiotłoczkowymi zaciskiem. Z tyłu koło z małym walcem o śr. 200
mm zatrzymuje tarcza o śr. 280 mm z czterotłoczkowym zaciskiem. Firma nigdy
nie skąpiła na materiały. Już w pierwszym okresie produkcji wprowadzała
nowatorskie rozwiązania techniczne. Wersja z 1973 roku miała wtrysk paliwa!
Munch Mammut 2000 jest co prawda demonem mocy i elastyczności, ale trochę
brakuje mu do japońskich wynalazków, takich jak Suzuki Hayabusa 1300 z
mocą 175 KM lub Kawasaki ZX-12R o mocy 185 KM, "bujających" się w okolicach
300 km/h. Mamucia moc pozwoliłaby pewnie na przekraczanie tej magicznej,
dla seryjnych motocykli, prędkości bez większego wysiłku, ale najprawdopodobniej
dla utrzymania w dobrej kondycji psychicznej przyszłych właścicieli, konstruktorzy
zamontowali ogranicznik prędkości, który nie pozwala na przekroczenie 250
km/h.
Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?