Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motoryzacyjny krach

Krzysztof Gołata
Sytuacja na rynku będzie się pogarszała, a sprzedaż aut wciąż ma spadać. Branża motoryzacyjna także budzi nieufność banków, podobnie jak rynek nieruchomości.

Kryzys nadszedł z USA. Koniunktura na amerykańskim rynku motoryzacyjnym jest najgorsza od 17 lat. Oznacza to, że w tym roku Amerykanie kupią o trzy miliony mniej samochodów niż w ubiegłym roku.

Zaczęło się od gigantycznego wzrostu ceny benzyny (o ponad 40 proc. w stosunku do ubiegłego roku), potem nastąpił krach na rynku finansowym i masowa wyprzedaż nieruchomości. Nastroje amerykańskich konsumentów są coraz gorsze, a ich niechęć do kupowania nowych samochodów

Motoryzacyjny krach

odbija się na kondycji General Motors, Forda, Chryslera i innych. Nikt już nie kupuje Hammerów, ale coraz większym zainteresowaniem cieszy się np. mały VW Beatle i auta z tej samej półki.

Symptomy światowego kryzysu są już zauważalne w Europie. Spada popyt na największych europejskich rynkach. Mniejszą sprzedaż na początku lata można było tłumaczyć wzrastającymi cenami paliw. Tymczasem od kilku tygodni ropa tanieje, a popyt na nowe auta spada. Powód wydaje się jeden: nastroje konsumentów są coraz gorsze, a przyszłość niepewna.

Krach na rynku bankowym spowodował powrót do codziennego obiegu słowa "recesja". Europa myśli o oszczędzaniu i przyszłości, a nie o konsumpcji. Na efekty drastycznego spadku popytu (w przypadku Hiszpanii i Irlandii trzeba mówić o katastrofie) nie musieliśmy długo czekać. Skoda, Seat, Ford i Opel poinformowały o zatrzymaniu produkcji. Międzynarodowy kryzys finansowy powoduje, że zarządy luksusowych marek (Mercedesa i BMW) myślą

o redukcji tegorocznej produkcji samochodów. W trzech fabrykach Skody, produkcja spadnie o 13 tys. aut. Należący do Volkswagena Seat likwiduje trzecią zmianę i zwalnia pracowników. Zakłady Forda w niemieckim Saarlouis, wytwarzające modele Focus, C-Max i Kuga, zmniejszą produkcję i zwolnią ponad dwieście osób. Mniej samochodów wyjedzie z zakładów Opla w Bochum i Eisenach. W tej ostatniej fabryce taśmy produkcyjne zostaną zatrzymane na trzy tygodnie. Szefowie Opla zamierzają - do końca roku - zmniejszyć podaż o 40 tys.

samochodów, zamykając czasowo fabryki w W. Brytanii i Hiszpanii. Konsekwencje tego widzimy także w Polsce. Fabryka w Gliwicach wstrzymała produkcję na tydzień, a kolejne wstrzymanie produkcji nastąpi w końcu października. Przedstawiciele Opla uspakajają, że w tym czasie trwają przygotowania do uruchomienia produkcji modelu Astra IV, ale groźba redukcji zatrudnienia jest całkiem realna. Jak długo firma może płacić tylko za przychodzenie do pracy? Kondycja polskich fabryk zależy w znacznej mierze od koniunktury na innych rynkach.

Ponad 97 proc. aut wyprodukowanych w Tychach, Bielsku, Poznaniu, Gliwicach i Warszawie trafia na eksport. Ponieważ w Polsce produkowane są małe samochody, więc nasze zakłady nie zostaną dotknięte skutkami recesji. Dotyczy ona przede wszystkim producentów większych aut. Eksperci są zgodni: sytuacja na rynku motoryzacyjnym będzie się pogarszała, gdyż tzw. toksyczne kredyty odnoszą się nie tylko do rynku nieruchomości i kredytów hipotecznych. Branża motoryzacyjna też budzi nieufność banków.

Firmy nie mają pieniędzy na bieżącą działalność, a klienci na zakup nowych aut. Koło się zamyka. Banki będą z większą uwagą przyglądać się każdemu wnioskowi kredytowemu (czasy kredytów na dowód osobisty minęły bezpowrotnie). Kredyt dla Kowalskiego będzie droższy, a to zmniejszy sprzedaż. W latach 2005-2007 banki w Polsce udzieliły ponad 526 tys. kredytów samochodowych.

Jeżeli do tego dołożymy zahamowanie tempa wzrostu wynagrodzeń i ewentualny wzrost podatków (np. VAT), to nasza zdolność kredytowa zdecydowanie spadanie. Tym bardziej, że producenci - w związku ze wzrostem inflacji i droższymi komponentami (np. blachą samochodową) - zapowiadają możliwość podwyżek cen nowych aut.

- Niestety, jest duże prawdopodobieństwo, że będziemy mieli mniej pieniędzy, a samochody będą droższe - mówi Jakub Faryś, dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Marzenia o nowych czterech kółkach będziemy musieli odłożyć na później. Z przymrużeniem oka trzeba patrzyć na wyniki sondażu przeprowadzonego na początku roku, z którego wynikało, że co dziesiąty dorosły Polak planuje w tym roku zakup samochodu. Zaczynamy obawiać się skutków spowolnienia gospodarczego, a nawet recesji. Na początku roku szacowano, że w tym roku sprzedaż wzrośnie o 15 proc. Pierwszy kwartał był bardzo optymistyczny. Sprzedaż wzrosła o prawie 30 proc.

Załamanie rynku nastąpiło w okresie wakacyjnym. W sierpniu sprzedaż w salonach była już o 0,9 proc. mniejsza niż rok wcześniej. W rezultacie tegoroczny popyt jest tylko o 9 proc. wyższy niż rok wcześniej. Polski rynek, w odróżnieniu od europejskiego, jest ciągle na plusie, ale czarne chmury

Motoryzacyjny krach

są już widoczne. I marne to pocieszenie, że w USA jest jeszcze gorzej.

Wojciech Drzewiecki, Prezes Instytutu Samar

Z wyjątkiem Opla, polskie fabryki nie powinny odczuć skutków załamania rynku. Fiat i FSO produkują samochody małe i nowoczesne, na które popyt jest stabilny. Rynek samochodów dostawczych ma się dobrze, więc zakłady Volkswagena także nie mają powodów do obaw. Europejskie prognozy przewidują, że w tym roku sprzedaż nowych aut zmniejszy się o 7-8 proc., zaś w przyszłym roku podaż może spaść nawet o 9 proc.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty