Najbardziej poszukiwane są dzisiaj samochody z silnikami wysokoprężnymi. Nowoczesne diesle mają opinię silników nie do zdarcia a przy tym oszczędnych. Nic zatem dziwnego, że sprzedaż napędzanych nimi samochodów jest nieporównywalnie lepsza niż aut z silnikami benzynowymi.
Oczywiście nieporównywalność ma wymiar stosowny do opasłego nadmiarem samochodów polskiego rynku motoryzacyjnego. Tymczasem w latach sześćdziesiątych, kiedy motoryzacja w Polsce jeszcze raczkowała, na warszawskiej giełdzie, która wówczas odbywała się co niedzielę na ulicy Prostej i była jedyną w kraju, sprzedać diesla było naprawdę trudno. Jak wspomina weteran handlu samochodami z drugiej ręki Antoni P. - Wówczas twierdzono, że silnik
wysokoprężny nie nadaje się do samochodu osobowego. Nawet tak szlachetne pojazdy jak Mercedesy z silnikami diesla były mniej poważane niż auta z klasycznymi silnikami benzynowymi. Ówczesne elegantki były zdania, iż osoby jeżdżące dieslami cuchną ropą, a rodzimi koneserzy techniki podkreślali "wołowatość" diesli i trudności z ich rozruchem w mroźne zimowe dni. Ponadto uznawali, iż delikatne nadwozia aut osobowych nie wytrzymają dieslowskich wibracji. Wiara w te prawdy była tak silna, że popularności dieslom nie był w stanie dodać nawet fakt, iż wówczas olej napędowy kosztował na stacjach CPN o połowę taniej niż benzyna, a u zaradnych kierowców ciężarówek z państwowych, czyli wówczas prawie wszystkich, przedsiębiorstw można go było kupić dosłownie za grosze.
Tak silne są mity motoryzacyjnego rynku. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy to samochody sprowadzane z USA, na ogół na tak zwane "mienie przesiedleńcze", rodzime warsztaty z niemałym trudem pozbawiały dodatkowego światła sygnalizującego hamowanie i "poprawiały" im reflektory aby sprostać polskim przepisom rejestracyjnym, auta te mogły liczyć na handlowe zainteresowanie tylko wtedy, gdy miały manualną skrzynię biegów.
Tak oto mieliśmy dwa mity w jednym, raptem kilkanaście lat temu. Polska klientela motoryzacyjna bała się automatycznych skrzyń biegów jak diabeł święconej wody. Fama głosiła, że automaty są zawodne, a jak zawiodą to już nikt w Polsce ich nie naprawi. Fakt, że długo do tego wynalazku rodzimi mechanicy podchodzili jak "pies do jeża". Pierwsza firma specjalizująca się w naprawie automatycznych skrzyń biegów miała swoją siedzibę w podwarszawskim Nadarzynie, za to klientów miała z całej Polski. Za nią poszli inni i mit złośliwego i skomplikowanego "automatu" upadł podobnie jak niestosowność silnika diesla w prestiżowej limuzynie.
To zresztą nie jedyne mity, które prysły jak bańka mydlana. Pierwsze japońskie samochody sprzedawane w ramach eksportu wewnętrznego kanciaste Toyoty Corolle i obłe Isuzu miały się psuć całymi podzespołami, które wówczas w dolarowym przeliczeniu kosztowały krocie. Trzeba było dobrych kilku lat aby pokonać antyjapońskie fobie. Teraz auto z pochodzące z Kraju Kwitnącej Wiśni jest synonimem solidności i niezawodności.
Mity z czasem się zmieniają. Kiedyś Łady uznawano za samochody proste i niezawodne, teraz kolejny już dealer nie może się z tą marką utrzymać na polskim rynku.
Kolejnym demonem polskiej motoryzacji są pierwsze w Polsce samochody made in China. Na giełdzie pojedyncze samochody tej proweniencji nie są w stanie skusić klientów nawet niską ceną. Czy kiedyś upadnie mit o ich usterkowości, zobaczymy za kilka lat.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?