Optymalną sytuacją dla auta elektrycznego jest temperatura, w której nie jest wymagana intensywna praca ogrzewania i klimatyzacji. Gdy pogoda jest na tyle dobra, że nie trzeba włączać wycieraczek, ogrzewania tylnej szyby i foteli. Najlepiej, gdy jeździmy za dnia wyłącznie na światłach do jazdy dziennej. Wtedy zużycie energii ograniczamy do minimum i możemy próbować bić własne rekordy zasięgu jazdy na jednym ładowaniu. Mój test Mercedesa EQV300 przypadł na zimę. Temperatura oscylowała w okolicach zera, a ostatniego dnia spadł śnieg. Mercedes noc spędzał zaparkowany na ulicy, pod blokiem. Równocześnie założyłem sobie, że nie mam zamiaru bić rekordów jazdy „o kropelce”, a chcę eksploatować EQV jak każde inne auto, korzystając ze wszystkich jego zalet.
Mercedes EQV300. Co to za auto?

Fot. Jakub Mielniczak
Najprościej mówiąc - to klasa V z napędem wyłącznie elektrycznym. EQV dostępny jest w dwóch rozstawach osi - długim i ekstra długim. Nasza testówka została skonfigurowana w oparciu o wariant numer jeden. Auto zostało wyposażone w 6 niezależnych foteli, chociaż maksymalna konfiguracja EQV jest ośmioosobowa. Na liście dodatków widnieje m.in. panoramiczny, otwierany dach, pakiet parkowania z kamerą 360 stopni, automatyczna klimatyzacja z przodu, półautomatyczna z tyłu. Przednie fotele, boczne drzwi i tylna klapa mają elektryczne sterowanie. Auto przyozdobiono też pakietem stylistycznym Avantgarde. Taka konfiguracja jest wyceniona na dokładnie 440 519,58 zł brutto.