Choć wyglądem przypomina auta przedwojenne, powstał w roku 1950.

W 1949 roku powrócono więc do produkcji modeli wytwarzanych do 1939 roku. Mercedes 170 SD, to praktycznie nie zmieniona konstrukcja z lat 30.
Nie do zdarcia
Pan Krzysztof Kosik z Gdańska opowiada historię swojego auta:
- Ćwierć wieku temu kupiłem mojej szwagierce Mercedesa 170. Jeździła nim, używając jako dobrego solidnego auta, do chwili kiedy postanowiła wyemigrować z kraju. Przed wyjazdem do Kanady sprzedała samochód. W tym momencie skończyły się dla niego dobre czasy. Jako, że był bardzo solidną konstrukcją z wytrzymałym i niezawodnym silnikiem, nowy właściciel zaczął wykorzystywać Mercedesa do prac przeznaczonych dla ciągników.
- Wszystko dzięki silnikowi - mówi pan Kosik. - Była to pięknie wypracowana konstrukcja. Tej jednostki napędowej używano w łodziach motorowych, sztaplarkach. Prawdziwa niemiecka, solidna robota.
W 1997 roku nadarzyła się okazja kupienia Mercedesa 170. Samochód stał na terenie wsi nieopodal Gdańska, niszczejąc w garażu. W zasadzie stały tam już tylko resztki świetnego niegdyś auta.
Podczas rozmowy z ówczesnym właścicielem okazało się, że jest to ten sam samochód, którego zakupem pan Krzysztof uszczęśliwił 25 lat wcześniej swoją szwagierkę.
- Jakże mogłem go nie kupić i nie przywrócić mu dawnej świetności - kończy opowieść pan Kosik.
Żmudna rekonstrukcja
Obecny wygląd auta to efekt bardzo żmudnej, czasochłonnej i kosztownej rekonstrukcji. Prace zaczęły się od segregowania części, "odziedziczonych" po poprzednim właścicielu. Później przyszła pora na piaskowanie, prace blacharskie, tapicerskie, lakierowanie i niklowanie. Najgorzej sprawa wyglądała z rekonstrukcją silnika. Wprawdzie zaprzyjaźniony ekspert powiedział, że pod maską kryje się wyjątkowo trwały, i o dziwo, w dobrym stanie silnik, ale doprowadzanie go do dzisiejszego stanu wymagało dużego zachodu. Zdarzało się, że niektóre części dorabiano w odległych miastach Polski, np. tłoki wykonano w Łodzi.
Solidny i funkcjonalny
Pan Krzysztof jest bardzo dumny ze swojego auta.
- Mogę bez obaw powiedzieć, że 95 procent Mercedesa to oryginał - mówi pan Kosik. Aby tego dokonać, nieraz pan Krzysztof musiał udawać się do naszych zachodnich sąsiadów, gdzie dużo łatwiej o oryginalne akcesoria.
Nie lada wydatkiem okazały się na przykład uszczelki, każda z nich kosztowała ponad 200 marek.
Warto wspomnieć o radioodbiorniku Beckera, wbudowanym w środku deski rozdzielczej.
- To radio znajduje się w tym w samochodzie od 1950 roku - wspomina właściciel auta. Nie potrzebowało żadnej naprawy, by ponownie zagrać. Zaraz po zakupie Mercedesa, zostały przeczyszczone w nim styki i Becker zagrał jak nowy.
W bagażniku znajduje się funkcjonalnie ukryty lewarek, a także klucz do kół, z bardzo praktycznym patentem do zdejmowania kapsli - oba narzędzia oczywiście oryginalne.
- Jedynym mankamentem jest głośność samochodu. Nad tym muszę jeszcze trochę popracować - mówi właściciel.
Dieslowski silnik o pojemności 1800 ccm wydaje charakterystyczne dźwięki. Głośny "terkot" naszym skromnym zdaniem, dodaje tylko 50-letniemu Mercedesowi uroku.
Fot. Dariusz Lisowski
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?