Majowe podsumowane wyścigów Formuły 1: Verstappen liderem, Alfa Romeo F1 Team ORLEN w czołówce

Materiał informacyjny PKN ORLEN
PKN ORLEN
PKN ORLEN
Po siedmiu rundach mistrzostw świata Formuły 1 na czoło klasyfikacji kierowców powrócił Max Verstappen, natomiast Alfa Romeo F1 Team ORLEN zajmuje piąte miejsce w rankingu producentów.

Verstappen pokonał Leclerca

Mimo udanego początku sezonu i regularnych triumfów w kwalifikacjach decydujących o pozycjach startowych to nie zespół Ferrari jest liderem mistrzostw F1. Zarówno w punktacji kierowców, jak i konstruktorów prowadzi team Red Bull Racing, którego lider Max Verstappen ponownie znalazł się na czele rankingu kierowców i jak pokazuje przebieg trzech ostatnich wyścigów, łatwo nie da się z niego usunąć. Holender, jego kolega z zespołu, Sergio Perez, oraz cały team Red Bulla znaleźli skuteczny sposób, na wydawałoby się trudne do pokonania Ferrari. Bolidy z Maranello są szybkie, czasem najszybsze, ale też wyjątkowo nieskuteczne. Nie chodzi tylko o awaryjność, ale o błędy strategiczne, które nie powinny przydarzać się ekipie tego formatu.

zdjecie

 
Zmagania F1 w słonecznym Miami

Gorzką pigułkę przyszło przełknąć włoskiemu zespołowi już podczas Grand Prix Miami, gdzie samochody F1 rywalizowały po raz pierwszy w historii. Po wywalczeniu przez Charlesa Leclerca pole position kierowca z Monako utrzymał miejsce po starcie wyścigu przed swoim kolegą z Ferrari, Carlosem Sainzem. Jednak Verstappen nie zamierzał odpuszczać i szybko uporał się z rywalami, awansując na pozycję lidera już po dziewięciu okrążeniach. Na siódmym miejscu ukończył wyścig Valtteri Bottas, jeszcze raz potwierdzając, że w tegorocznym sezonie Alfa Romeo F1 Team ORLEN na stałe zadomowił się w czołówce.

Tuż za czołową trójką w wyścigu finiszował Sergio Perez, a piąte i szóste miejsce zajęli kierowcy Mercedesa – George Russell i Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata po kolejnym rozczarowującym występie tym razem narzekał nie tyle na bolid, ile na nowy amerykański tor zlokalizowany w pobliżu słynnego Hard Rock Café Stadium, rywalizującego w NFL futbolowego zespołu Miami Dolphins.

 

Naprawdę nie wiem, czy nie można było zrobić tego lepiej? Na przykład ta ciasna szykana na torze przypomina mi raczej ściganie gokartami po parkingu przed supermarketem niż standardy F1grzmiał Hamilton.

 

Czy Stany Zjednoczone pokochają Formułę 1?

Uwag do toru było więcej, ale przeważały zachwyty nad tym, że drugi w sezonie (oprócz Austin) wyścig Królowej Motosportu w USA spotkał się z tak dużym zainteresowaniem kibiców. Przez dekady F1 jakoś nie mogła znaleźć uznania w Stanach Zjednoczonych i pod względem popularności zdecydowanie przegrywała z zawodami IndyCar czy NASCAR.

Jednak od dwóch lat zainteresowanie tą formą wyścigów wśród Amerykanów wciąż rośnie, a wpływ na to ma również serial o F1 – Drive to Survive, emitowany przez platformę Netflix. Na dodatek organizatorzy pokazali, że umieją przyciągnąć fanów, zapewniając im dodatkowe atrakcje: zapraszając gwiazdy sportu, show biznesu czy organizując koncerty. Nic więc dziwnego, że w przyszłym roku będziemy mieli trzeci (!) wyścig w USA, i to w mieście hazardu – Las Vegas!

Hiszpania przyniosła wiele rozczarowań

Tymczasem z upalnego Miami zawodnicy przenieśli się do Europy, a konkretnie do Barcelony, gdzie rywalizowali na dobrze im znanym Circuit de Barcelona-Catalunya (oprócz Grand Prix Hiszpanii odbywają się tutaj także testy). Włoscy fani liczyli na rewanż ich ukochanego Ferrari, tymczasem na podium zwycięzców szampana otwierał ponownie Max Verstappen. Prowadzący wyścig Leclerc zaledwie po kilku okrążeniach musiał zaparkować auto w garażu z powodu awarii. Co istotne, dzięki kolejnej wygranej Verstappen ponownie objął prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw świata. Obok Holendra, na podium stanęli Sergio Perez i George Russell, a Valtteri Bottas wywalczył kolejne punkty dla Alfa Romeo F1 Team ORLEN, tym razem za szóstą lokatę.

Kolejne rozczarowanie przeżył natomiast Lewis Hamilton, który zderzył się z Kevinem Magnussenem już na trzecim zakręcie wyścigu, ale największym pechowcem weekendu w stolicy Katalonii był niewątpliwie Sebastian Vettel. Czterokrotnemu mistrzowi świata z samochodu zaparkowanego pod hotelem w Barcelonie skradziono torbę podróżną. Niemiec sam próbował odzyskać swoją własność i ruszył w pogoń za złodziejami na... skuterze, namierzając sygnał GPS ze słuchawek do iPhone’a. Niestety, złoczyńcy zniknęli z resztą łupu, porzucając po drodze „trefne” słuchawki.

Klątwa „domowego wyścigu”

Nic dziwnego, że tydzień później Vettel i spółka z przyjemnością przenieśli się do znacznie bezpieczniejszego Księstwa Monako, aby wziąć udział w siódmej rundzie sezonu. W kwalifikacjach i tym razem brylowali kierowcy Ferrari – Leclerc i Sainz zajęli pierwszy rząd na polach startowych. Dla Charlesa Leclerca jego „domowy wyścig” był chyba najważniejszym występem w sezonie, bo nigdy dotąd nie udało mu się wygrać na ulicach księstwa, i to nie tylko w F1. Tymczasem jeszcze przed rozpoczęciem procedury startowej w Monako zaczął padać deszcz, co o ponad godzinę opóźniło rywalizację. Ferrari było w najlepszym położeniu, ale tylko pozornie, bo seria błędów kosztowała ich zwycięstwo. Najpierw Leclerc zbyt późno został wezwany na zmianę opon, a na kolejny pit stop zjechał za bliźniaczym Ferrari Sainza. To oznaczało kolejną stratę czasową i spadek na czwartą lokatę w wyścigu. Jak widać klątwa „domowego wyścigu” ciągle działa. W tych okolicznościach w Grand Prix Monako triumfował Sergio Perez przed Carlosem Sainzem i Maxem Verstappenem. Alfa Romeo F1 Team ORLEN dzięki dziewiątej lokacie Valtteriego Bottasa wywiozła 2 punkty z tego chaotycznego wyścigu, a drugi kierowca zespołu, Zhou Guanyu, finiszował na szesnastej pozycji.

 

Za nami długi wyścig, ale możemy się cieszyć, że jako zespół wykorzystaliśmy nasze szansepowiedział Bottas.

 

Było łatwo o błędy, ale ich nie popełnialiśmy. Zdobywanie pozycji w Monako nigdy nie było jest łatwe, więc sięgnięcie po punkty po starcie z dwunastego pola oznacza, że był to niezły dzień. Podjęliśmy właściwe decyzje strategiczne, co stanowiło wyzwanie, ponieważ ciężko było trafić z prawidłowym wyborem opon. Przyjęliśmy jednak pewne skalkulowane ryzyko i to się opłaciło”.

 

Fin utrzymał ósme miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata, natomiast Alfa Romeo F1 Team ORLEN plasuje się na piątej pozycji w punktacji konstruktorów.

Aktualne zestawienie wyników

Klasyfikacja mistrzostw świata kierowców:

  1. Max Verstappen (Red Bull Racing) 125 pkt.
  2. Charles Leclerc (Ferrari) 116 pkt.
  3. Sergio Pérez (Red Bull Racing) 110 pkt.
  4. George Russell (Mercedes) 84 pkt.
  5. Carlos Sainz (Ferrari) 83 pkt.
  6. Lewis Hamilton (Mercedes) 50 pkt.
  7. Lando Norris (McLaren) 48 pkt.
  8. Valtteri Bottas (Alfa Romeo F1 Team ORLEN) 40 pkt.
  9. Esteban Ocon (Alpine) 30 pkt.
  10. Kevin Magnussen (Haas) 15 pkt.

Klasyfikacja mistrzostw świata producentów:

  1. Red Bull Racing 235 pkt.
  2. Ferrari 199pkt.
  3. Mercedes 134 pkt.
  4. McLaren 59 pkt.
  5. Alfa Romeo F1 Team ORLEN 41 pkt.
  6. Alpine 40 pkt.
  7. AlphaTauri 17 pkt.
  8. Haas F1 Team 15 pkt.
  9. Aston Martin Racing 7 pkt.
  10. Williams 3 pkt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na motofakty.pl Motofakty