Według obiegowych opinii warto pojechać po używany samochód za granicę, bo tak jest taniej i lepiej. Tymczasem w rzeczywistości nie jest to oczywiste, zwłaszcza to lepiej.

Nabywca używanego samochodu w Niemczech, Francji lub innego kraju Unii też jest narażony na kupno auta kradzionego, odmłodzonego albo w złym stanie techynicznym.
Np. według Reinera Bluma, autora demaskatorskiej książki o mafii licznikowej, już co trzecie sprzedawane w Niemczech używane auto ma przekręcony licznik.
Niemieccy sprzedawcy przekręcają liczniki zaniżając przebiegi, zwłaszcza w samochodach firmowych, z wypożyczalni albo w taksówkach. Cel jest oczywisty: uzyskanie dobrej ceny za wyeksploatowany wóz.
To nie wszystko. Najnowsze metody legalizacji skradzionych aut przywędrowały do Polski z Zachodu. Tak więc można tam również kupić auto po tzw. przeszczepie, odmłodzone, wypicowne lub przekręcone.
Zaufania do importowanych samochodów nie mają także firmy ubezpieczeniowe w Polsce, które od właścicieli takich pojazdów pobierają wyższe składki. Np. jedna z firm wylicza składkę ubezpieczeniową za pakiet AC/OC na Opla Corsę z 1997 r., kupionego w polskim salonie, na 4,8 proc. wartości samochodu. W przypadku auta z prywatnego importu zapłacimy składkę w wysokości 7,7 proc. wartości.
Ostróda gościła najlepszych motocrossów w Polsce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?