Przerost zatrudnienia, bezwład w podejmowaniu decyzji, zła komunikacja między wydziałami - w 1978 r. najmniejszego z "Wielkiej Trójki" amerykańskich producentów samochodów trawiła choroba. W dodatku bardzo źle zniósł skutki kryzysu naftowego i nie nadążał za zmianami wymuszanymi przez nabywców poszukujących małych i ekonomicznych modeli.
Wprawdzie zawsze dobrze sobie radził na amerykańskim rynku tak zwanych aut kompaktowych (wielkości Wołgi), ale jak na złość w połowie lat 70. wprowadził tandetne modele Dodge Aspen i Plymouth Volare, które do serwisów zaglądały jak piwosz do toalety, a może i częściej.
Nie było w tym może nic dziwnego. Koncernem Chryslera zawsze targały zmienne prąd, a. Dodge falował wraz z nim. W czasie II wojny światowej dał się zapamiętać jako dostawca słynnej ciężarówki WC, na początku lat 50. wypominano mu staromodny styl, potem dostał wiatr w żagle za sprawą nowych modeli firmowanych przez znakomitego stylistę Virgila Exnera.
W 1957 r. podbił serca kierowców wyglądem, ale zdradził ich brakami w jakości wykonania i awariami. W latach 60. zniknął konkurent na łonie koncernu- De Soto, a Dodge odzyskał twarz. Za pomocą "muskularnego" Chargera i paru innych zabawek dla niegrzecznych chłopców dał się zapamiętać jako marka z charakterem. Kłopoty przyszły, kiedy smutni panowie w krawatach zaczęli podnosić stawki
ubezpieczeń, a inni wtykać analizatory spalin w rury wydechowe. Dodge, tak jak cała reszta Detroit musiał się wyzbyć najbardziej ognistych modeli. Koncernowi przyszło zmierzyć się z falą, która go omal nie zatopiła.
Wtedy na mostku kapitańskim stanął Lee Iacocca, świeżo wyrzucony z Forda. Miał osobiste porachunki z wnukiem
założyciela firmy, Henry’m Fordem II, który nie mógł znieść, że ktoś inny, w dodatku "makaroniarz" z pochodzenia lepiej steruje firmą niż on, namaszczony przez dziadka. To Lee wymyślił Mustanga i kilka innych modeli, które podbiły rynek. Teraz przyszła pora uczynić to samo dla Dodge’a i innych marek koncernu Chrysler.
Urodził się w 1924 r. w biednej rodzinie włoskich imigrantów. Wiedział, co znaczy zaciskanie pasa. W wieku 16 laty pracował 16 godzin dziennie, a gdy dostał się do koledżu
postawił sobie za cel zarabiać 10 tysięcy dolarów rocznie nim skończy 25 lat. U Forda rozpoczął pracę w 1946 r. i tam rozkwitła jego kariera. Chrysler nadał mu miano cudotwórcy.
Iacocca zaczął od zrobienia porządków w firmie. Jego skromna jednodolarowa pensja miała być przykładem dla innych. Pozbył się obciążeń, sprzedał europejskie oddziały koncernu. Pomyślał o nowych modelach na nowe czasy. Tak
powstały Dodge Omni i Plymouth Horizon, auta wielkości VW Golfa. Nawiasem mówiąc starał się nawiązać współpracę z Volkswagenem, włączyć go do spółki, ale Niemcy przerażeni stanem Chryslera odrzucili propozycję. Lee wystąpił zatem do rządu o gwarancje dla pożyczki jaką chciał zaciągnąć na utrzymanie firmy. Dostał je, choć opozycja głośno utyskiwała, że to niezgodne z regułami gry na wolnym rynku.
Kolejnym pomysłem były przednionapędowe Dodge Aries i Plymouth Reliant z 1981 r. oraz zbudowane na tej samej płycie podłogowej minivany: Dodge Caravan i Plymouth Voyager. Gdy wchodziły na rynek w 1983 r. Lee spłacił już zaciągnięte zobowiązania - siedem lat przed terminem. Pozostał w koncernie do 1992 roku i zdążył jeszcze kupić w 1987 r. firmę AMC, która była w posiadaniu cieszącej się wielkim wzięciem marki Jeep. W 1998 r. odratowany Chrysler połączył się z niemieckim koncernem tworząc firmę DaimlerChrysler.
W ubiegłym roku Iacocca wystąpił w kampanii reklamowej Chryslera. Całe honorarium plus jednego dolara z każdego sprzedanego samochodu przeznaczył na własną fundację badań nad cukrzycą.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?