Przez dwa tygodnie miałem okazję jeździć starym Citroenem. Nie siedziałem w tym aucie parę lat, więc do tego doświadczenia podszedłem z pewną niechęcią, która jednak bardzo szybko zamieniła się w pełną akceptację.
Jazda ZX w polskich warunkach okazała się przyjemnym doświadczeniem, zwłaszcza na takich arteriach, jak aleja Włókniarzy w Łodzi. Było miękko, prawie komfortowo. Aż się dziwiłem, że taki dobry samochód przemknął w latach 90. zupełnie niedoceniony.

W końcu jednak musiałem wrócić do prawie niemieckiego auta. Ten powrót do twardo zawieszonego pojazdu uprzytomnił mi, że polskie drogownictwo już niżej upaść nie może. Nasze jezdnie częściej przypominają kartoflisko po wykopkach niż drogi w cywilizowanym kraju. Ich nawierzchnia na ogół składa się z dziur. I to jakich!