Przez dwa tygodnie miałem okazję jeździć starym Citroenem. Nie siedziałem w tym aucie parę lat, więc do tego doświadczenia podszedłem z pewną niechęcią, która jednak bardzo szybko zamieniła się w pełną akceptację.
Jazda ZX w polskich warunkach okazała się przyjemnym doświadczeniem, zwłaszcza na takich arteriach, jak aleja Włókniarzy w Łodzi. Było miękko, prawie komfortowo. Aż się dziwiłem, że taki dobry samochód przemknął w latach 90. zupełnie niedoceniony.

W końcu jednak musiałem wrócić do prawie niemieckiego auta. Ten powrót do twardo zawieszonego pojazdu uprzytomnił mi, że polskie drogownictwo już niżej upaść nie może. Nasze jezdnie częściej przypominają kartoflisko po wykopkach niż drogi w cywilizowanym kraju. Ich nawierzchnia na ogół składa się z dziur. I to jakich!
Oczywiście, trzeba oddać sprawiedliwość, że te dziury bywają połatane. Najczęściej jednak byle jak. Świadectwem totalnej mizerii drogownictwa są nowe łaty wykonane w starych łatach. Przy odrobinie "szczęścia" można natknąć się na jezdnie zbudowane z samych łat - oryginalnego asfaltu już tam nie ma.
Jeśli nawierzchnia nie składa się z łat, to asfalt jest pofałdowany jak Karpaty. Kiedy po takiej nawierzchni ktoś porusza się nowocześniejszym samochodem niż "mój" Citroen i akurat przyjdzie mu hamować, to jest prawie na 100 procent pewne, że ABS mu "zgłupieje" i zamiast pomóc, sprowadzi niebezpieczeństwo, gdyż droga hamowania znacznie się wydłuży.
W miastach najlepsze nawierzchnie zdarzają się przy nowych marketach, które są zmuszane do wykonania nowych nawierzchni, gdyż w przeciwnym razie nie otrzymają pozwolenia na budowę. Pewnie drogi w Polsce byłyby idealne, gdyby można było zbudować market przy markecie.
Za 50,4 mln zł będzie remontowana droga Polańczyk - Wołkowyja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?