Kupujemy używane

Maciej Krzywoszyński
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Od ponad 2 lat, czyli od momentu wejścia Polski do UE, każdego miesiąca do naszego kraju wjeżdżają tysiące używanych samochodów. Komisy pękają w szwach, mnóstwo jest też ogłoszeń prasowych i ofert na serwisach aukcyjnych. Jednak mimo to niełatwo kupić dobre auto z drugiej ręki. Szukając wymarzonego samochodu, trzeba być nieufnym i uzbroić się w cierpliwość.

 

Rynek używanych aut ciągle rośnie, bo import zmalał tylko nieznacznie - do Polski nadal wjeżdża mnóstwo samochodów z zagranicy. Polacy coraz rzadziej kupują jednak nie tylko nowe pojazdy, ale i takie z drugiej ręki. Według danych TNS OBOP w 2005 roku samochód nabyło jedynie 8 proc. dorosłych Polaków. W statystykach sprzedaży dominują auta dziesięcioletnie i starsze (60 proc. wszystkich samochodów sprzedanych w ubiegłym roku). Średnia cena pojazdu zakupionego w 2005 roku to 10 624 zł. Zaledwie 7 proc. transakcji przekroczyło kwotę 30 tys. zł.

Teoretycznie wybór aut na rynku wtórnym powinien być ogromny. I rzeczywiście jest, ale

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

jedynie w segmencie samochodów najstarszych i w - delikatnie mówiąc - nie najlepszej kondycji. Brakuje za to dobrze utrzymanych trzy- i czterolatków. Ceny na rynku wtórnym spadły na tyle, że wielu właścicieli takich aut rezygnuje z wymiany ich na nowe, bo wiązałoby się to z koniecznością zbyt dużej dopłaty. Trudno więc znaleźć kilkuletni pojazd w dobrym stanie.

 

Gdzie szukać?

 

Jeśli zależy nam przede wszystkim na niskiej cenie, to najlepiej szukać okazji w prasie bądź w internecie - na serwisach aukcyjnych. Kupując samochód bezpośrednio od właściciela, zapłacimy mniej niż w komisie, bo możemy więcej utargować. Jednak coś za coś - takie zakupy bywają znacznie bardziej czasochłonne i ryzykowne. Żeby obejrzeć kilka pojazdów, nierzadko trzeba zjeździć pół kraju, i to często na marne. Auto, które w ogłoszeniu i według telefonicznych zapewnień właściciela jest w idealnym stanie, bezwypadkowe etc., na miejscu często okazuje się wyeksploatowanym i jedynie odszykowanym do sprzedaży szrotem.

Najpewniejszego zakupu dokonamy w komisie przydilerskim. Niestety, wydamy tam nieco więcej pieniędzy. Ale za tę wyższą cenę kupimy samochód na ogół po przeglądzie i z gwarancją. U dilera łatwiej też o kredyt i atrakcyjne ubezpieczenie. Oczywiście, taki zakup nie gwarantuje bezawaryjnej eksploatacji auta. Poza tym niektórym dilerom też zdarza się handlować pojazdami z "kręconymi" licznikami lub nawet kradzionymi (choć to na szczęście bardzo rzadkie wypadki).

 

Bądź nieufny

 

Przy zakupie wymarzonych czterech kółek szczególnie przydatne cechy to nieufność i cierpliwość.

Jak radzi Walenty Dudziak, szef Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego, oglądanie interesującego nas samochodu trzeba rozpocząć od lektury jego dokumentów. Im historia auta jest pełniejsza, tym możemy mieć większą pewność co do jego przebiegu i stanu technicznego. Jeśli dokumenty nie budzą podejrzeń, można przystąpić do oględzin samego pojazdu. Najlepiej rozpocząć je od sprawdzenia zgodności numeru nadwozia. Uważnie trzeba się przyjrzeć komorze silnika. W normalnie eksploatowanym kilkulatku lśniący czystością silnik nie powinien cieszyć, a budzić podejrzenia. Należy też sprawdzić stan podłużnic. Warto zajrzeć do bagażnika - podnosząc wykładzinę, łatwo stwierdzić, czy auto było malowane po wypadku. Zwykle przy naprawach dokonywanych najtańszym kosztem zaniedbuje się niewidoczne miejsca. Rzeczywisty przebieg najłatwiej zweryfikować wewnątrz samochodu. Oglądając stan tapicerki, plastików, kierownicy czy gałki zmiany biegów, może nie stwierdzimy, czy licznik został cofnięty o 20 tys. km, ale różnice rzędu 50 tys. km można już zauważyć.

 

Jeżeli interesujący nas samochód i te kontrole przejdzie bez większych problemów, pora na jazdę próbną. Nawet przy niewielkich prędkościach możemy stwierdzić, czy auto nie ma problemów z geometrią. Warto też wykonać próbę ostrego hamowania, dzięki której ocenimy nie tylko stan hamulców, ale i zawieszenia. Jeśli auto będzie nadmiernie "nurkowało" czy ściągało na pobocze, oznacza to, że amortyzatory, wahacze i inne elementy zawieszenia są już zużyte.

 

Jeżeli nasza znajomość samochodów ogranicza się tylko do umiejętności tankowania i uzupełniania płynu do spryskiwaczy, przed kupnem "używki" koniecznie trzeba podjechać autem na kontrolę do serwisu. Już sama reakcja sprzedającego na taką propozycję wiele nam powie o stanie samochodu. Wykryte przez mechaników usterki niekoniecznie muszą zniechęcić nas do zakupu - mogą po prostu pomóc przy zbijaniu ceny. Koszt takiego przeglądu w zależności od warsztatu waha się od 50 do 100 zł.

 

Ubywa kradzionych

 

Ogromny import używanych aut oprócz spadku cen na rynku wtórnym ma też inny plus: do sprzedaży trafia znacznie mniej samochodów kradzionych. Zdaniem specjalistów są to już właściwie incydenty. Spada też liczba samych kradzieży. W 2005 roku w Polsce zginęło 45 tys. samochodów, czyli o 6 tys. mniej niż rok wcześniej. Zdecydowana większość tych aut została skradziona na części, ewentualnie "wyeksportowana" za wschodnią granicę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty