Kubica nie pęka. Felieton Ryszarda M. Perczaka

Ryszard M. Perczak
Przyznaję się uczciwie, że byłem jednym z tych, którzy absolutnie nie wierzyli w możliwość startu Roberta Kubicy w Formule 1 i w ogóle w jego powrót do jakichkolwiek wyścigów.

Wynikało to nie tylko z małej wiary charakter i wielkość talentu polskiego kierowcy, ale także z tego jak poważne były jego obrażenia w tym wypadku przed sześcioma laty. Oczywiście testy w najnowszym bolidzie F1 to jeszcze nie powrót do regularnego ścigania się na torze, ale przecież zespół Renault nie proponowałby nawet takich jazd, gdyby nie wiązał z tym nadziei wiedząc o obecnych umiejętnościach Polaka. Dlatego nie miejmy jednak wątpliwości, że wykonano ten gest wyłącznie z sympatii do pana Roberta.

Ewentualny powrót Kubicy do F1 to w równym stopniu sukces sportowy, jak i marketingowy. Nie jest przecież tajemnicą, że w ślad za obecnością polskiego zawodnika w tej elitarnej dyscyplinie sportu motorowego pójdzie wzrost zainteresowania fanów ścigania się nie tylko zresztą w naszym kraju. Kubica wciąż jest bardzo popularnym i - co istotne dla reklamodawców - wciąż rozpoznawalnym zawodnikiem. Jego pojawienie się wśród najlepszych na świecie kierowców przyciągnie z pewnością nowych widzów przed telewizory, reklamodawców i stacje telewizyjne chętne do pokazywania kolejnych rund tych zawodów.

Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?

Polecamy: Sprawdzamy co oferuje Nissan Qashqai 1.6 dCi

Dwa sezony po tym, jak Kubica miał wypadek i przestał jeździć w F1 z relacjonowania tych wyścigów wycofał się Polsat, zniknęli reklamodawcy, drastycznie zmalało u nas zainteresowanie Formułą 1. Przy Kubicy pozostali tylko najwierniejsi z wiernych. Kibicowali mu, gdy jeździł w rajdowych mistrzostwach świata i gdy testował auta w DTM. Byli przy nim także wtedy, gdy nigdzie go nie było widać. Kibice pana Roberta to także łasy kąsek dla wszystkich tych, którzy mają ochotę jeszcze na nim zarobić.

Niezależnie od tego, jak się potoczy jego dalsza kariera sportowa, Kubica dowiódł, że upór i determinacja potrafią pokonać nawet największe przeszkody. Po ostatnich występach na Hungaroringu komplementował jego jazdę nawet Lewis Hamilton, który rzadko o kim wypowiada się dobrze.

Złośliwi wprawdzie twierdzą, że Anglik dobrze mówił o Polaku, bo nie czuje z jego strony zagrożenia, ale czasy uzyskiwane na węgierskim torze przez Kubicę mówią same za siebie. Tym co już zrobił uprzytomnił takim m.in. jak ja niedowiarkom, że jest kierowcą nieprzeciętnie utalentowanym i nawet po latach przerwy potrafi tak pojechać (na razie w indywidualnym jeżdżeniu po torze), że wykręca czasy porównywalne z najlepszymi.

Nie wiem kto jeszcze stoi za tym czego dokonuje pan Robert, czy ktoś go prowadzi czy też wspiera. Mam nieodparte wrażenie, że wszystko to zawdzięcza wyłącznie sobie. Panie Robercie, szacun!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty