Kto majstrował w aucie Olejnika?

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie przesłuchiwała wczoraj mechanika autoryzowanego serwisu, który montował dodatkowe światła w służbowym samochodzie zastępcy prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika. Auto dachowało w czerwcu pod Tomaszowem. Prokurator do dziś leży w szpitalu.

Wykluczono, by wykryte przed kilkoma tygodniami tajemnicze przewody w obwodzie ABS (system zapobiegający blokowaniu kół) były podłączone w serwisie i miały coś wspólnego z montażem halogenów.

Dwa kable odkryli eksperci z zespołu badającego auto pod kierunkiem prof. Andrzeja Szoslanda z Politechniki Łódzkiej. Wczoraj przedstawiciele producenta auta potwierdzili, że nie jest to

przyłącze fabryczne. - Na bezpieczeństwo nie mogło mieć to jednak żadnego wpływu - ocenił prof. Szosland.

Czy kable służyły do podłączenia urządzenia, które zwiększa wskazania licznika przebiegu kilometrów? Prokuratura nie potwierdza tego, ale i nie zaprzecza. W tej sprawie mają się wypowiedzieć biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Pytani przez nas wczoraj elektrycy samochodowi nie słyszeli jednak o podłączaniu się do obwodu ABS po to, by "przekręcać licznik". - Wiem, że można to zrobić przez główny komputer - mówi Dariusz Szewczyk ze stacji kontroli pojazdów w Piotrkowie.

Zdaniem diagnostów, każda ingerencja w system ABS może być groźna dla jego późniejszej sprawności. Nie można zatem wykluczyć - wbrew twierdzeniu prof. Szoslanda - że zamontowanie tajemniczych przewodów zakłóciło pracę systemu ABS, a zatem i hamulców, i było przyczyną wypadku. - Dajmy dokończyć pracę biegłym - prokurator Małgorzata Ronc, prowadząca śledztwo, studzi emocje związane z domysłami.

Kto i w jakim celu dokonał przeróbek w oplu prokuratora? Być może dowiemy się tego z nowych zeznań kierowcy. Niestety, stan jego zdrowia nie pozwala na ponowne przesłuchanie.