Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: lokowozy zamiast przewozu osób?

Piotr Rąpalski
Fot. Archiwum Polskapresse
Fot. Archiwum Polskapresse
W nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę zmieniły się przepisy o przewozie osób. Samochody poniżej ośmiu miejsc powinny stać się taksówkami. Trzy z czterech krakowskich firm, zajmujących się tanim przewozem pasażerów, przekwalifikowały kierowców na taksówkarzy, ale jedna, Maxi Driver, wpadła na inny pomysł. Swoich kierowców "wyszkoliła" na psychoterapeutów.
Fot. Archiwum Polskapresse
Fot. Archiwum Polskapresse

Jeden z dziennikarzy "Gazety Krakowskiej" pojechał na zapowiadaną terapię, ale z tradycyjną wizytą u specjalisty na kozetce miało to mało wspólnego. Oto jego relacja z podróży takim pojazdem:

Poniedziałek Wielkanocny. Dzwonimy po samochód. Automatyczna sekretarka informuje, że jesteśmy trzeci w kolejce. W okresie świątecznym w mieście jest nawet o połowę mniej taksówek. Czekamy. Po 5 minutach zgłasza się dyspozytorka. Specjalnie pytamy o taksówkę, ale kobieta dobrze się pilnuje.

- Lokowóz będzie do 10 minut - mówi. Od czego ta nazwa? Może od słowa "lokomocja", a może od hiszpańskiego "loco", które oznacza wariata, szaleńca. Taki z pewnością potrzebuje wsparcia i terapii. Firma twierdzi, że nie przewozi osób, ani nie ma taksówek. Jej właściciele uznają kurs za dodatek do terapii. Za przewóz osób bez licencji grozi 8 tys. zł grzywny.

Lokowóz ma flagę, koguta, naklejki na drzwiach i numer telefonu. Nic szczególnego. Podobnie jest w środku. - Nie zaproponuje pan jakieś terapii? - pytam. - Nie. Chyba że trzeba - mówi kierowca. Twierdzi, że w ofercie jest aromaterapia, muzykoterapia i terapia wstrząsami. Ale z wonnych olejków ma tylko ten w odświeżaczu do samochodu. A jeśli chodzi o muzykę, to z głośników leci tylko radio.

- Wstrząsoterapia mogłaby być na dziurawej Igołomskiej - sugeruję. - Lub na Bieżanowskiej. Ale do tego to ja bym musiał dopłacać - martwi się o zawieszenie samochodu kierowca.

Nie potrafi powiedzieć, czy przez egzotyczną ofertę zwiększył się ruch w interesie. Jeździ sporo, ale dlatego, że mamy święta. - Ludzie nie proszą o cuda na kiju. Wsiadają i jedziemy - dodaje. Zaznacza tylko, że interes psują taksówkarze. Specjalnie zamawiają lokowozy na próżno. Ostra konkurencja. - Zachowują się jak dzieci - komentuje mój kierowca.

Czuję się trochę wyrolowany. Szef firmy Maxi Driver w mediach zapowiadał, że usługą będzie też "wysłuchiwanie" problemów klienta. Tymczasem to ja słucham o kłopotach terapeuty.

Jak informuje kierowca, na razie firma ma 40 przeszkolonych terapeutów. Z rozbrajającą szczerością przyznaje, że kurs pozwalający zdobyć odpowiedni papier trwa 5-6 godzin.

- To kosztuje tyle samo, co zrobienie kursu na taksówkę, 500 zł - mówi mój "terapeuta". Sęk w tym, że taksówkarz musi jeszcze kupić taksometr za 500 zł i zapłacić 259 zł za podejście do egzaminu. Z kolei kurs z topografii miasta i przepisów trwa nie 5, a 28 godzin.

Kierowca twierdził, że jego sieć jest najtańsza. W święta za trasę z ulicy Siemiradzkiego na rondo Grzegórzeckie zapłaciłem 16 zł. W tradycyjnych korporacjach taksówkarskich koszt przejazdu wyniósłby 12-18 zł, w zależności od sieci.

Źródło: Gazeta Krakowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty