Kluczyk do auta skopiują na podstawie zdjęcia z komórki!

redakcja.gdp
Kluczyk do auta skopiują na podstawie zdjęcia z komórki!
Kluczyk do auta skopiują na podstawie zdjęcia z komórki!
Słynny Henryk Kwinto z filmu „Vabank” pękłby z zazdrości. Współcześni przedstawiciele jego fachu potrafią dorobić kluczyk nawet tylko na podstawie jego zdjęcia.
Kluczyk do auta skopiują na podstawie zdjęcia z komórki!
Kluczyk do auta skopiują na podstawie zdjęcia z komórki!

Miałem z nimi do czynienia raz, w zimie, podczas 20-stopniowego mrozu. W zamarzniętym zamku zbiornika paliwa kluczyk złamał się. Rozpacz! Trzeba odwieźć dzieci do szkoły, dojechać do pracy, a tu taka katastrofa. Oczami wyobraźni widziałem już mój samochód na lawecie i rachunek z autoryzowanego serwisu, do którego początkowo chciałem zwrócić się o kopię kluczyka. Kiedyś już tak zrobiłem. Czekałem dwa tygodnie i zapłaciłem około 700 złotych.

Ale tym razem ktoś dał mi numer do człowieka, który ma punkt dorabiania kluczy. – Złamał się? Damy radę – usłyszałem w słuchawce. Nowy kluczyk miałem po dwóch minutach i nie zapłaciłem za to nawet 50 złotych.

Dlatego na początku września z dużym zainteresowaniem przysłuchiwałem się grupie właścicieli takich punktów z Polski i z Czech. Zjechali się w Ustce, przywieźli kilka maszyn i pełno blaszek, z których dorabia się klucze samochodowe do samochodów różnych marek. Ćwiczyli sobie dla wprawy.

Co im umożliwia współczesna technika? Krzysztof Wiórko ze Słupska, organizator usteckiego spotkania, opowiadał, że już kilkakrotnie dorabiał kluczyki na podstawie zdjęć z telefonu komórkowego.

– Zapasowy kluczyk znajdował się kilkaset kilometrów dalej, w domu właściciela auta. Poprosiłem więc, żeby ktoś z domowników zrobił aparatem fotograficznym wbudowanym w komórkę zdjęcie. Zobaczyłem tę fotografię i już wszystko było jasne. Zadziałało – relacjonował.

Krzysztof Wiórko dorabiał już też kopie zagubionych kluczyków do samochodów na podstawie... zamków w drzwiach.

Z kolei jeden z uczestników spotkania w Ustce przestrzegał przed przestępcami, którzy dysponują podobną techniką i wiedzą.

– Na przykład tak zwane żmijki, czyli kluczyki żłobione, bez ząbków, stosowane obecnie w nowych autach niektórych marek. Znawca wie, że mają na przykład osiem pozycji i w każdej z nich jest kilka stopni głębokości żłobienia. I teraz proszę sobie wyobrazić sytuację, że wyciąga pan swój kluczyk na przykład gdzieś w restauracji. Ktoś, kto się zna, może wtedy sięgnąć po komórkę i zadzwonić do wspólnika dysponującego maszyną do dorabiania kluczy, podając ciąg liczb: „czwórka, dwójka, dwójka, trójka” itd. To głębokości podane w określonej kolejności. Chwilę później może już powstać kopia pańskiego kluczyka, a wkrótce potem może też zniknąć auto. Morał: kluczyk należy chować i nie pokazywać go bez potrzeby.

Pocieszające jest tylko to, że nowoczesne maszyny sporo kosztują. Te, które przywieźli ze sobą Czesi, kosztują od 40 do  80 tysięcy złotych. No i są jeszcze zabezpieczenia w samochodach, np. immobiliser.

Marcin Barnowski
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty