Fotoradary są do walki z mordercami drogowymi - napisał kilka dni temu minister Sławomir Nowak na Twitterze.
W internecie rozgorzała dyskusja. Szef resortu transportu został skrytykowany przez kierowców, którzy poczuli się dotknięci tak radykalnym sformułowaniem. Internauci zauważają, że już dawno Polacy nie mają w kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego nic do powiedzenia, że rządowi i władzy samorządowej nie chodzi o poprawę bezpieczeństwa, o czerpanie korzyści z mandatów.
- Teraz wyraźnie widać, jak chora jest polityka rządu. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby fotoradary stawiane były w miejscach rzeczywiście niebezpiecznych, ale w wielu przypadkach tak nie jest - stwierdza Janusz Popiel, prezes „Alter Ego" - Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych.
- Restrykcji na drogach jest teraz mnóstwo i będzie jeszcze więcej. Żartuję, że wkrótce rząd postawi tam jeszcze funkcjonariuszy CBW i CBŚ. Nie prędkość jest główną przyczyną wypadków, a błąd kierowcy lub zła infrastruktura drogi. Zamiast postawić na rzeczywistą poprawę warunków jazdy, władza sięga do kieszeni obywateli. A oni tracą przez to zaufanie do swojego państwa.
Czytelnicy „Pomorskiej" też podkreślają, że fotoradary lub mobilne radary ustawiane są w miejscach, w których szybsza jazda niczym ani nikomu nie zagraża. Przykład to śródleśny odcinek ulicy Gdańskiej w bydgoskim Myślęcinku. Straż miejska łapie tam mnóstwo kierowców, a policja postuluje - i słusznie - zwiększenie prędkości do 70 km/h, bo zagrożenia nie widzi. Przykłady można mnożyć.
Marek Weckwerth, "Gazeta Pomorska"
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?