Stołeczny wydział ruchu drogowego zbroi się na potęgę w urządzenia służące do wyłapywania i karania kierowców przekraczających prędkość. W tym tygodniu do drogówki trafił kolejny nowoczesny radiowóz z wideorejestratorem. To już szósty pojazd tego typu w Warszawie. Tymczasem policjanci jeżdżą do wypadków i stłuczek kompletnie zdezelowanymi samochodami, które zagrażają bezpieczeństwu.
Komenda Główna Policji, władze miasta oraz marszałek województwa nie szczędzą pieniędzy na nowoczesne urządzenia i radiowozy, dzięki którym policja zatrzymuje kierowców przekraczających prędkość. Powód? Przynoszą one gigantyczne zyski. W rok jeden nieoznakowany radiowóz na mandatach wystawianych piratom drogowym może zarobić nawet milion złotych.
Tymczasem niemal wszystkie ze stu oznakowanych samochodów, jakimi jeździ stołeczna drogówka, nadają się do wymiany. Ostatni duży zakup radiowozów dla drogówki miał miejsce ponad siedem lat temu. Przez ten czas były one eksploatowane niemal bez przerwy. Sami policjanci przyznają, że w tej chwili częściej stoją one w warsztatach, niż jeżdżą po ulicach.
Już pół roku temu policjanci dawali swoim przełożonym do zrozumienia, że w tak zdezelowanych samochodach nie będą ścigać pojazdów, które nie zatrzymają się do kontroli, bo zagraża to ich życiu. Radiowozy nie są w stanie dojechać nawet do kolizji.
- Pod koniec września miałem kolizję na Ursynowie - opowiada Paweł Wyrzykowski, właściciel firmy transportowej. - Kierowca, który we mnie uderzył, nie chciał przyznać się do winy. Zawiadomiliśmy policję. Na patrol czekaliśmy ponad pięć godzin. Po trzech nie wytrzymałem i zadzwoniłem, by zapytać, co się dzieje. Pani w centrali poinformowała mnie, że patrolowi, który do nas jechał, zepsuł się samochód - dodaje.
Komenda Główna Policji miała wymienić radiowozy stołecznej drogówki dwa lata temu. Wszystkie przetargi zostały oprotestowane przez dilerów samochodowych, którzy dopatrywali się w ich specyfikacji błędów formalnych. Policjanci przygotowują kolejny przetarg, który zostanie ogłoszony prawdopodobnie w przyszłym roku. Jeśli tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pierwsze nowe auta trafią do drogówki w drugiej połowie przyszłego roku.
- Musimy pracować na sprzęcie, jaki nam kupiono - przyznaje Krzysztof Bujnowski, naczelnik wydziału ruchu drogowego. - Wydział nie dysponuje pieniędzmi na nowe samochody. Dlatego pozostaje nam tylko czekać - dodaje.
Drogówce mogłyby pomóc władze miasta lub województwa. Wolą jednak inwestować w sprzęt, który ma represjonować kierowców, a nie im pomagać. Tylko w tym roku samorząd podarował drogówce dwa samochody z wideorejestratorami, cztery laserowe mierniki prędkości, trzy urządzenia naśladujące pracę fotoradaru oraz siedem masztów dla fotoradarów.
Za pieniądze, które wydano na ten sprzęt, można kupić kilkanaście radiowozów. Sponsorzy tłumaczą takie zakupy wyższą koniecznością społeczną. - Piraci drogowi to ogromy problem na stołecznych drogach, z którym należy walczyć - mówi Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Kierowcy mają na ten temat inne zdanie. - W stolicy, gdzie co druga ulica jest rozkopana i wszędzie są korki, nie da się jeździć szybko - mówi Rafał Walerczak, członek klubu miłośników samochodów Mazda. - Karanie za to kierowców jest po prostu próbą wyciągnięcia od nich kasy. A podobno policja ma przede wszystkim pomagać - dodaje.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?