Używane kabriolety nie są wcale takie drogie.
Najtańsze kabrio jakie udało mi się spotkać było Fiatem 126p. Wprawdzie nie wyglądało reprezentacyjnie, przypominając raczej "malucha", który miał nieszczęście wpaść pod ciężarówkę, ale za to pojazd został wyceniony tylko na 800 złotych. Niewiele można też było się spodziewać po Fiaciku wyprodukowanym w 1979 roku, o nieustalonym przebiegu i raczej zdezelowanym wyglądzie.
Piękne jest drogie
Kto miałby ochotę i ma bardzo dużo pieniędzy może zadawać szyku samochodem kosztującym 388 tys. złotych. Tyle bowiem kosztuje używane BMW 645C. Auto wygląda jak spod igły, ale nowe nie jest, bo przejechało już 28 tys. kilometrów. Jak na silnik mający pojemność 4,4 litra wcale niewiele, a w dokumentach wpisano rok produkcji 2004. Osobiście wolę roadster BMW Z-3 - też piękny, z roku 2001 z przebiegiem 50 tys. kilometrów w cenie wywoławczej 49 tys. złotych.

Nic temu pojazdowi zarzucić nie można, choć niepokoi fakt, że w nazwie firmy sprzedającej pojazd jest słowo "crash". Może to sugerować, że Z-3 w jakimś drogowym nieszczęściu uczestniczyło. Problem tylko, w jakim stopniu zostało ono odbudowane.
Podobał mi się także Mercedes-Benz CLK 320 z roku 2003 z niewielkim przebiegiem 39 tys. kilometrów, ale za to w cenie wywoławczej 279 tys. złotych. Jednak pamiętać trzeba, że jeżdżąc kabrioletem możemy nie tylko pokazać piękną linię naszego samochodu, ale także jego wspaniałe wnętrze. Jeżeli ktoś komuś jeszcze może pozazdrościć samochodu, to kabriolet niewątpliwie będzie przedmiotem zawistnych spojrzeń. Audi TT Quattro 1,8 z 2000 roku kosztowało 115 tys. złotych. Dla prawdziwych dżentelmenów zakochanych w słońcu i wietrze lub też lubiących być widocznymi za kierownicą swego samochodu polecałbym jednak Jaguara XKR Arden z silnikiem 4,2 l z 2001 roku w cenie 280 tys. złotych. Prawdziwi sportowcy zapewne woleliby Porsche 911 Carrera 2. Sprzedający za samochód pięcioletni po prawdziwie wyglądającym przebiegu 83 tys. kilometrów żądał 257 tys. złotych.
Tanie
Na naszym zapchanym do granic możliwości rynku samochodów używanych kabrioletów jest też pod dostatkiem. W Słomczynie Fordów Cabrio było kwietniowej niedzieli 8. Wprawdzie wszystkie to Escorty, ale wcale niedrogie, w cenie od kilkunastu do nieco ponad 20 tysięcy złotych. Ale już za 19 tys. złotych można było stać się szczęśliwym posiadaczem Fiata Barchetty z silnikiem o pojemności 1,8 l i przebiegiem 48 tys. kilometrów. O trzy lata młodszy kabriolet Punto z przebiegiem 70 tys. kilometrów kosztował 15 tys. złotych. Za ekskluzywną Alfę Romeo Spider

wyprodukowaną w roku 2001 z dwulitrowym silnikiem sprzedający żądał 38 tys. złotych. Jak na bezwypadkowe auto z przebiegiem poniżej 50 tys. kilometrów cena niewygórowana. Kto ceni klasykę, już za 21 tys. zł może sprawić sobie przyjemność kupując Mercedesa 320 coupe z 1991 roku z nieustalonym przebiegiem.
W Internecie
Używanych kabrioletów jest sporo w Internecie. W tylko jednej marce Peugeot jest do wyboru 15 aut bez dachu, oznaczonych 205, 206 i 306. Opli natomiast naliczyłem aż 50, choć do wyboru były tylko dwa modele Astra i Kadett. Różnorodność panowała natomiast w marce Audi, choć przeważał zdecydowanie model B4 z początku lat 90 w cenie niższej niż 20 tys. złotych. Za 30 tys. złotych można stać się posiadaczem najmniejszego z kabrioletów - Smarta z 2003 roku, który zdążył przejechać tylko 7 tys. kilometrów. Takie samo nowe auto kosztuje ponad dwa razy więcej.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?