Jak pisze Ewa Matyszewska w „Dzienniku Gazecie Prawnej” urzędnicy skarbówki najpierw proszą przedsiębiorców o wykaz samochodów firmowych. Potem – gdy firma już zakończy pracę – sprawdzają czy wszystkie te auta stoją na parkingu pod jej siedzibą. Jeśli nie – odpytują pracowników o to, czy mogą wykorzystywać samochody służbowe do swoich prywatnych celów. Jeśli potwierdzą, fiskus może ich ukarać. Przedsiębiorcę grzywną za to, że nie pobrał podatku od wynagrodzeń swoich pracowników. A pracownika, który jeździ firmowym autem obciążyć dodatkowym podatkiem.
Możliwość korzystania z samochodu służbowego do celów prywatnych jest bowiem traktowana przez skarbówkę jak dodatkowe wynagrodzenie. Pracownik musi więc zapłacić od niego podatek dochodowy. Podatek ten powinien pobrać od niego pracodawca odliczając go od wynagrodzenia. Wysokość dodatkowego wynagrodzenia, którym fiskusa jest korzystanie z auta firmowego, jest obliczana na podstawie stawek wynajmu samochodów.
Problem w tym, że przepisy nie określają jasno, jak obliczać podatek dochodowy, który muszą zapłacić pracownicy korzystający z samochodów służbowych. Tymczasem w innych krajach Unii Europejskiej jest to jasno zdefiniowane. W naszym kraju ostatnia próba stworzenia odpowiednich przepisów została podjęta w 2009 r. Ale stosowne projekty ustaw nie trafiły do Sejmu.
(DKO)
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?