Stłuczka to prawdziwe nieszczęście dla każdego kierowcy. Jednak, jeżeli jesteśmy posiadaczami samochodu starszego niż dziesięcioletni spiętrzą się przed nami dodatkowo dylematy - jakimi częściami naprawiać nasze auto.
Jeżeli nieopatrznie pozwolimy zawlec nasz okaleczony pojazd do stacji serwisowej stosownej dla jego marki musimy się liczyć z naprawdę dużymi wydatkami. Mamy wprawdzie gwarancję użycia części nowych i jak najbardziej markowych, ale, za jaką cenę. Przeciętny reflektor z markowym logo kosztuje dwa razy drożej niż taki sam zacnej firmy nieoznaczony markowym godłem, a
cztery razy drożej niż nadający się do zastosowania nowy produkt nie do końca wiadomego pochodzenia.
Przykładem są reflektory, bo to one właśnie pierwsze stają się ofiarami jesiennych słot i śliskich jezdni. Podobnie rzecz się ma z lampami tylnymi, które są nie mniej narażone na zniszczenie. Jeżeli nieszczęście zdarzyło się nam w aucie nowym wielkiego wyboru nie mamy, ale lepiej dobrze się zastanowić zanim przyjmie się propozycję holowania do renomowanego serwisu. A gdyby już tak się stało żądanie wyliczenia wstępnego kosztów naprawy, z wyszczególnieniem ceny części może okazać się wielce przydatne. Można, bowiem wynegocjować z naprawiającym, iż sami dostarczymy części. I wtedy, co prędzej należy wybrać się na giełdę. O ile oryginał przedniego reflektora do popularnego modelu Renaulta Clio w firmowym sklepie kosztuje prawie 500 zł., to jego odpowiednik wymontowany z auta, które miało rozbity tył można kupić nawet za 60 zł. Należy wprawdzie dobrze obejrzeć czy nie jest to model jeszcze bardziej historyczny niż nasze auto, i sprawdzić dobrze stabilność mocowania plastikowych zaczepów, ale oszczędność widoczna jest nader dobitnie.
Podobnie rzecz się ma z innymi częściami, jakie można dostać na giełdowych placach. Wprawdzie nie zawsze jest dostępne to, czego akurat potrzebujemy jednak giełdowi handlowcy wyznają zasadę - "klient nasz pan" i jak nie mają, to za tydzień przywiozą. Dla zasmuconych sytuacją właścicieli starszych samochodów to praktycznie jedyna droga, bo gdyby tak naprawiać kilkunastoletnie BMW oryginalnymi markowymi częściami, to koszt naprawy byłby o wiele wyższy niż wartość takiej limuzyny.
Nawet w przypadku młodszych aut, aby się zmieścić w rozsądnych kosztach, lepiej kupować części na motoryzacyjnych targowiskach. Tak też zakładają ubezpieczyciele, wyliczając wartość uszkodzonych części pomniejszoną o ich zużycie. A może być jeszcze gorzej, bo koncerny motoryzacyjne zastrzegły już w urzędzie patentowym około 200 wzorów części. Oznacza to, iż nikt nie będzie mógł legalnie produkować takich samych, a oryginały będą kosztować stosunkowo drogo.
Wprawdzie sejmowa komisja gospodarki zajęła się sprawą części i wystosowała do stosownego resortu postulat by w Polsce podobnie jak w innych państwach UE firmy na podstawie klauzuli napraw mogły swobodnie produkować potrzebne części do aut, ale na razie sejm i resort są zbyt zajęte innymi ważniejszymi sprawami. Wygląda, więc na to, iż proces zastrzegania wzorów części w Urzędzie Patentowym będzie przebiegał prędzej. Co gorsza kierowcy nie mogą się zabezpieczyć przed czyhającymi na nich wydatkami, bo nie wiadomo, jakie części kupić w porę na jako tako tanim jeszcze rynku.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?