Jesienny tylko z nazwy

To było bardzo trudno przewidzieć. Po raz kolejny okazało się, że pogoda rządzi się swoimi prawami. Na odcinkach 5 Rajdu Jesiennego zamiast żółtych liści zalegał śnieg, a trasa pokryta była lodem.

Już tydzień przed rajdem, gdy Polskę nawiedziła śnieżna nawałnica, było pewne, że tegoroczna edycja rajdu będzie szczególna. O ile w stolicy śnieg szybko się rozpuścił, to w podwarszawskich miejscowościach zalegał na polach i drogach.

Taki atak pogody wymagał od organizatora drobnych korekt. Okazało się, że niektóre trasy dojazdowe mogą być nie przejezdne, a co najmniej przejazd ten może być utrudniony. Zostało to zawczasu przewidziane i zawodnicy dostali zaktualizowane mapy. Zmiana specyfikacji rajdu miała też znaczny wpływ na listę zgłoszeń. Do zawodów zgłosiło się

mniej niż zawsze zawodników. Zawodnicy nie spodziewali się takiej zmiany specyfikacji rajdu. Można powiedzieć że zima zaskoczyła rajdowców. Kilka załóg wahało się do ostatniej chwili i zgłoszenia napływy do ostatniej minuty terminu zamknięcia listy zgłoszeń.

Rajd zaczął się od prób w Słomczynie. Na zawodników czekały odcinki na terenie giełdy samochodowej i przejazd przez tor rallycrossowy w Słomczynie. Aby dostać się na kolejne próby trzeba było pokonać dojazdówki. Były one poprowadzone ciekawą trasą, poza nawierzchnią asfaltową i szutrową zawodnicy jechali po śliskiej kostce. Do tego doszedł śnieg, który towarzyszył startującym przez cały dzień.

Ryk sportowych silników rozbrzmiewał również w Mogielnicy, Białobrzegach, a także Nowym Mieście. W Nowym Mieście rozegrano "super próby" czyli kilka odcinków zlokalizowanych w

jednym miejscu. Trasa była wyznaczona na terenie wojskowego lotniska. Utrudniający zawody śnieg na równej powierzchni płyty lotniska miał swoje plusy. Załogi z dalszymi numerem miały pomoc w postaci wyjeżdżonych śladów co ułatwiało prawidłowe mijanie pachołków.

Niektórym startującym trasy dojazdowe sprawiały małe problemy. Nie obyło się bez nieplanowanych wizyt w rowach. Na szczęście obyło się bez strat w sprzęcie.

Zawodnicy byli bacznie obserwowani przez sędziów, w których wcieli się koledzy z rallycrossu. Nad "czystością" przejazdu czuwał między innymi Mistrz Polski w klasie 1. Ze stoperem w ręku był także vice Mistrz w klasie 2. Wspierali ich również inni zawodnicy z tych klas.

W klasie 1 złote puchary odebrała załoga Andrzej Maciejewski / Aleksander Pińkowski. W klasie 2 startowało tylko trzech zawodników więc każdy miał już zapewniony puchar, wystarczyło

dotrzeć do mety. Zwycięstwo wywalczył Paweł Samsel pilotowany przez Krzysztofa Jeżewskiego, startujący Fiatem 126p. Załoga małego Fiata ukończyła zawody przed Fiatami Seicento i Cinquecento. Klasa 3 to tryumf załogi Subaru Justy z numerem 13. Ten numer dla Radosława i Leszka Gaworskiego okazał się bardzo szczęśliwy. Marek Kwaśnik z pilotem Katarzyną Ruś w Daewoo Lanosie wygrali klasę 4.

Najmocniejszą klasę zdominowali Grzegorz Staszewski i Rafał Grzybowski. Ich Mitsubishi Galant brzmiał i jechał jak prawdziwe auto rajdowe. Klasyfikacja klasy 5 była również klasyfikacją generalną na podium 5 Rajdu Jesiennego. Trudne warunki pogodowe działały na korzyść dużych i mocnych aut. Srebrny puchar trafił w ręce załogi Subaru Imprezy Łukasza Kiniewicza i Katarzyny Politańskiej. Najniższy stopień podium w rajdzie zajął Wojciech Szczytnicki i Katarzyna Grzonek-Jastrzębska w Audi A3.

Rajd Jesienny już za nami. Na pewno na długo zostanie w pamięci zawodników i organizatorów, bowiem przedwcześnie otworzył zimową część sezonu.