Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak poznać czy auto jest bezwypadkowe? [video]

Michał Domański
Jedną z najczęściej spotykanych wad sprzedawanych samochodów jest ich powypadkowa przeszłość. Podpowiadamy jak we własnym zakresie zweryfikować czy informacja „100 % bezwypadkowy” w treści ogłoszenia ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

Zanim zaczniemy poszukiwanie interesującego nas auta, musimy być świadomi tego, że nasz rynek zalany jest sprowadzonymi zza granicy samochodami. A ponieważ ceny aut w dobrym stanie są tam wyższe, niż w Polsce, opłaca się sprowadzać tylko „rozbitki”. W efekcie mówi się, że nawet 80 % pojazdów w ogłoszeniach uczestniczyło kiedyś w kolizji! Dlatego też podczas oględzin interesujących nas egzemplarzy nie należy nastawiać się na znalezienie auta, które nigdy nie miało wymienianego lub chociaż lakierowanego jakiegoś elementu nadwozia. Takich samochodów jest niezwykle mało, więc najczęściej weryfikacja polega na upewnieniu się czy auto faktycznie miało jedynie niegroźną stłuczkę na parkingu czy może uczestniczyło w poważnym wypadku.

Po pierwsze lakier

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

Oględziny zwykle zaczynamy od oceny powłoki lakierniczej. Naszą uwagę powinny zwrócić wszelkie różnice w odcieniach na sąsiadujących elementach. Nawet profesjonalny lakiernik ma małą szansę na dokładne dobranie odcienia lakieru, który delikatnie zmienia się wraz z wiekiem auta. Pamiętajmy jednak przy tym, że nawet oryginalna warstwa może mieć odrobinę inną barwę na plastikowych i metalowych elementach. Jeśli ogólny stan nie budzi naszych zastrzeżeń powinniśmy przyjrzeć się detalom. Odpryski lakieru lub jego chropowatość na krawędziach elementów nadwozia świadczą o niefachowym malowaniu. Zaglądamy pod maskę, oglądamy podłogę bagażnika, progi i odchylamy uszczelki – nierówna warstwa lakieru, jego pęknięcia lub puchnięcie świadczą o niedbałym malowaniu tych elementów.

Podczas sprawdzania używanego samochodu warto mieć ze sobą miernik grubości lakieru. Ceny takich urządzeń wahają się w przedziale 100-500 zł (choć zdarzają się i droższe). Warto zainwestować w urządzenie z nieco wyższej półki (200-300 zł), które nie tylko zagwarantuje wiarygodność pomiaru, ale także pozwoli na sprawdzanie elementów zarówno stalowych jak i aluminiowych. Powłokę lakierniczą powinniśmy sprawdzać na każdym elemencie w kilku miejscach, a wyniki dla całego pojazdu powinny być niemal identyczne. Jakie konkretnie są to wartości zależy od technologii producenta. Zwykle dolną granicą jest 70 mikrometrów, a górną 150. Jeśli odczyt będzie wyższy świadczy to o ingerencji lakiernika, a wartości przekraczające 200 mikrometrów mogą oznaczać obecność szpachli, ewentualnie przesadnie grubą (a więc niefachowo położoną) warstwę lakieru. Złym znakiem są również niskie wartości – 50 mikrometrów lub niższe świadczą o polerowaniu w celu ukrycia wad. Zbyt cienka powłoka lakiernicza jest podatna na uszkodzenia i powinna wzbudzić nasz niepokój.

Podczas wykonywania pomiaru czujnikiem grubości lakieru najwięcej o stanie samochodu powie nam porównanie wyników uzyskanych na poszczególnych elementach. Nie jest to jednak metoda dająca stuprocentową pewność, ponieważ nieuczciwi sprzedawcy coraz częściej polerują lakierowane, a nawet szpachlowane elementy, aby zniwelować różnice w odczytach mierników.

Szukamy korozji

Fot. Materiały Prasowe
Fot. Materiały Prasowe

Od wielu już lat samochody mają świetne zabezpieczenia antykorozyjne, więc ślady rdzy zwykle świadczą o uszkodzeniu elementu i jego niefachowej naprawie. Czerwonych ognisk szukamy na progach, słupkach, w komorze silnika oraz na podłodze bagażnika. Jeśli mamy taką możliwość obejrzyjmy podwozie samochodu – elementem naturalnie ulegającym korozji może tam być jedynie układ wydechowy. Rdza pojawia się również na rantach drzwi, klapy bagażnika oraz nadkolach i chociaż nie zawsze świadczy to o kolizji w przeszłości, warto zwrócić na nią uwagę. Usunięcie jej może okazać się kosztowne.

Szyby i reflektory

Fot: NordGlass
Fot: NordGlass

Kolejną rzeczą, jaką należy obowiązkowo sprawdzić są szyby. Znajdziemy na nich między innymi datę produkcji, która powinna wszędzie być taka sama i zgadzać się z datą produkcji samochodu (może zdarzyć się część nieco starsza od samochodu, ale nigdy nowsza!). Pamiętajmy tylko, że szyba przednia mogła być wymieniona po uderzeniu kamieniem, a boczna od strony kierowcy w wyniku włamania do auta.

Czymś innym niż stłuczką nie da się natomiast wyjaśnić wymiany klosza reflektora, więc również powinniśmy je sprawdzić. Często naprawy dokonywane są przy pomocy tańszych zamienników, na których nie znajdziemy oznaczenia producenta samochodu. Jeśli część jest oryginalna to z pomocą przyjdzie nam również data produkcji oraz ocena wizualna – nowszy klosz będzie bardziej przejrzysty od starego.

Szukamy oznak niefachowej naprawy

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

Auta sprowadzane przez nieuczciwych handlarzy zwykle charakteryzują się niedbałością wykonywanych napraw, które z założenia mają być zrobione jak najniższym kosztem. To czy jakieś elementy były wymieniane poznamy po nierównych szczelinach (na przykład między zderzakiem, maską lub drzwiami, a pozostałą częścią nadwozia). Zdarzają się również nierówno zamocowane lub połamane osłony, brakujące zaślepki, albo ślady odkręcania śrub – wszystko to wynik powypadkowych napraw.

Jeśli auto miało poważną kolizję zwykle nie udaje się w pełni tego zatuszować. Zaglądamy więc pod maskę i sprawdzamy stan podłużnic oraz przegrody czołowej w poszukiwaniu śladów prostowania lub spawania (mocno wygięte elementy czasem się wycina i wstawia nowe). Pod tym samym kątem sprawdzamy również słupki, progi oraz podwozie (zwykle najbardziej niedbale naprawiane, ponieważ trudniej laikowi zweryfikować jego stan). Nierównych i podejrzanie wyglądających blach szukamy również w bagażniku.

Warto też zajrzeć do wnętrza auta i przyglądnąć się obudowom poduszek powietrznych – czasami nawet niezbyt poważne stłuczki powodują ich aktywację. Wymiana air bagów na nowe jest bardzo kosztowna, więc często próbuje się jedynie tuszować fakt ich wystrzelenia. Ponieważ jednak powodują one uszkodzenia deski rozdzielczej (poduszka czołowa pasażera), boczków foteli (poduszki boczne) lub podsufitki (kurtyny powietrzne) łatwo można doszukać się niefachowo zamontowanych lub nieoryginalnych elementów oraz szwów.

Czy bać się powypadkowych aut?

Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

I tak i nie – wszystko zależy od konkretnego egzemplarza. Bardzo trudno trafić na samochód, który nie miał wykonywanych żadnych napraw blacharsko-lakierniczych. Ważne jest jedynie, aby nie były to poważne uszkodzenia i zostały one usunięte fachowo. Lakierowane pojedyncze elementy, wymieniona szyba, reflektor lub zderzak w żaden sposób nie wpłyną na eksploatację samochodu. Jeśli jednak zakres napraw był duży lub znajdziemy ślady uszkodzeń na elementach nośnych karoserii (choćby na podłużnicach) lepiej zrezygnować z takiego samochodu. Naprawa auta po poważnej kolizji jest bardzo droga przez co mamy niewielkie szanse, że była ona w 100 % wykonana zgodnie z technologią producenta.

Nie bez znaczenia jest również sama postawa sprzedającego – jeśli przez telefon zapewnia on o stuprocentowej bezwypadkowości, a na miejscu natychmiast rzucają się w oczy ślady napraw, lepiej od razu podziękować. Na szczęście prywatni właściciele coraz częściej otwarcie mówią o historii swoich samochodów, a nawet mają zdjęcia pokazujące uszkodzone elementy. Takich aut (i sprzedawców) nie powinniśmy się bać.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty