Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak poradzić sobie z mgłą?

Andrzej Bartoszak
Fot. Łukasz Kowalski
Fot. Łukasz Kowalski
W naszych warunkach klimatycznych zima okazuje się specjalistką nie od mrozu i śniegu, a od pluchy i mgły. Brak słońca, niewielki zmiany temperatury wokół 0 stopni Celsjusza i drobne opady powodują, że żyjemy jakby wewnątrz wielkiej chmury. Jednym z najważniejszych problemów zmotoryzowanych jest brak widoczności.

Na wstępie powiedzmy sobie rzecz najważniejszą: na mgłę nie ma mocnych! Jeżeli ktoś mówi, że „widzi we mgle”, to znaczy, że nie ma właściwej oceny rzeczywistości ani własnych możliwości. Jazda we mgle ma właśnie to do siebie, że stwarza złudzenie, iż wokół nas nie ma istotnych przeszkód. A przecież mogą one być, tylko ich nie widać!

Najważniejsza jest właśnie ocena, do jakiego stopnia mgła przesłania widoczność? Jadąc we mgle policzmy, ile pasów na jezdni, względnie ile latarni widać, a od jakiego miejsca ich już nie widać? Jeżeli nie mamy odpowiedniego doświadczenia, właśnie to pozwoli na dobranie właściwej, bezpiecznej prędkości. Uwzględnijmy przy tym, że zauważenie samochodu z włączonymi światłami jest łatwe. Zawsze jednak może się przydarzyć przeszkoda nieoświetlona, a ją spostrzeżemy ze znacznie mniejszej odległości.

Oczywistym jest, że w mgle i podczas opadów zawsze powinniśmy mieć włączone światła. Ale które światła? Gdy chodzi o widoczność do przodu, często okazuje się, że światła mijania są skuteczniejsze od „długich”, bo te ostatnie tworzą przed autem oślepiającą łunę. Każdy samochód obowiązkowo wyposażony jest w przynajmniej jedno tylne światło przeciwmgłowe. Zgodnie z przepisami kierowca powinien włączyć je w sytuacji, gdy widoczność spadnie poniżej 50 m.

Niektórzy uważają, że powinno ono być włączone zawsze, gdy jest mgła. To błąd! Zastanówmy się: ma ono pomóc jadącym z tyłu w odróżnieniu naszego auta od otoczenia, a nie oświetlać drogę za nami! A więc spełni swoją rolę np. w zamglony dzień na szosie pozamiejskiej. Na autostradzie jest wręcz nieodzowne. A w mieście? Trudno wyobrazić sobie warunki widoczności, które umożliwiałyby jeszcze jazdę, ale wymagały włączenia tylnych świateł przeciwmgłowych.

Przyjmijmy zasadę: jeżeli my widzimy światła następnego auta (szczególnie gdy samochody przez jakiś czas jadą w szeregu) to i ów kierowca widzi nasze światła pozycyjne. Włączenie tylnego światła przeciwmgłowego tylko pogorszy sytuację, wytwarzając wokół naszego samochodu uciążliwą, czerwoną łunę. Każdy kto nie wierzy, może sprawdzić, jak denerwująca jest jazda w mieście, szczególnie po zmroku, za kimś, kto włączy ową lampę. A więc – światła – tak, ale bez przesady!

Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty