Czy stojące przy drodze reklamy agencji towarzyskich, salonów masażu, ale też zwykłej bielizny wpływają negatywnie na zdolności psychofizyczne kierowców?
Prof. Violetta Skrzypulec, konsultant wojewódzki ds. seksuologii z zawodowego punktu widzenia jest przeciwna "gołym" reklamom. - Nie ma o czym mówić, odciągają wzrok od drogi - przyznaje. - Golizna generalnie działa na panów jak bodziec seksualny.

Trzeba dodać, że jest też szczególna grupa mężczyzn, którzy lubią tylko i wyłącznie oglądać. Ci stanowią szczególne zagrożenie.
Statystycznie rzecz ujmując policja nie odnotowała wypadków i kolizji drogowych, spowodowanych przez rozbierane reklamy. Oczywiście nie możemy wykluczyć, iż sprawcy zataili przed nami rzeczywiste powody stłuczek - wyjaśnia komisarz Robert Piwowarczyk z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Inna sprawa to stojące przy drogach prostytutki, ale to odmienna kategoria rozpraszaczy, tzw. żywe reklamy.
- Nie będę oceniał moralnego wydźwięku gołych reklam. Jest jednoznaczny - dodaje komisarz Piwowarczyk. - Niewątpliwie jednak nie sprzyjają one koncentracji. Zresztą rzecz dotyczy nie tylko panów, ale i pań, przejeżdżających obok umięśnionych, półnagich modeli promujących np. nowy krem do golenia.
Generalnie stróże prawa są za zmianą lokalizacji reklam, tak, by stały z dala od głównych traktów. - Poza tym apelujemy o to, by były bardziej stonowane, tzn. mniej wyzywające.
Kto wie bowiem, czy przyczyną korków na katowickim Rondzie są tylko i wyłącznie roboty drogowe, czy też kierowcy, którzy zdejmują nogę z gazu, by zapamiętać adres jakiejś jaskini rozpusty. - Dowodów na to nie ma, ale prawdopodobieństwo jest duże - przyznaje policjant.
Kierowca, który winę za wypadek zechce zrzucić na reklamy, przed sądem nie będzie miał szans. - Nie ma obowiązku patrzenia na reklamy. Jak się jedzie, trzeba przede wszystkim patrzeć przed siebie i dbać o bezpieczeństwo - mówi sędzia Krzysztof Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach.
Problem jest na tyle ważki, że zajęła się nim Liga Polskich Rodzin protestując przeciw drogowemu zepsuciu. Zwłaszcza zaś na... zakrętach. Akcja skończyła się jednak fiaskiem.
- Sprawa ma dla nas przede wszystkim wymiar etyczny, a nie praktyczny. Widzimy dookoła, jak straszne są konsekwencje tak reklamowej golizny - mówi poseł LPR Stanisław Zadora z Podbeskidzia i szef wojewódzkich struktur partii.

Aktywiści znaleźli sposób na pozbycie się samochodów w miastach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?