Giniemy, bo jeździmy za szybko, coraz częściej po pijaku

Sławomir Draguła
Samochód po wypadku
Samochód po wypadku
Zbyt duża prędkość, nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu oraz alkohol, to główne przyczyny wypadków w Polsce. Krótko mówiąc, najczęściej zawodzi człowiek.
Samochód po wypadku
Samochód po wypadku

Według Zespołu Profilaktyki i Analiz Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji w Warszawie w ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 40 065 wypadków. To o 1233 więcej niż w 2010 roku. Zginęło w nich 4189 osób (o 282 osoby więcej w porównaniu z 2010 rokiem). Rannych zostało natomiast 49 501 osób (o 549 więcej niż w 2010 roku). Policjantom zgłoszono też 366 520 kolizji, o 49 555 mniej niż w 2010 roku.

W tym roku jest nieco bezpieczniej. Od stycznia do lipca na polskich drogach w 19 811 wypadkachzginęło 1805 osób, a 24 753 zostało rannych. Kolizji zanotowano 193 429. W tym samym okresie 2011 roku doszło do 21 540 wypadków, w których zginęły 2134 osoby a 27 045 zostało rannych. Policji zgłoszono też 206 072 kolizji.

Zawodzi człowiek, bo myśli że jest nieomylny

Spośród wszystkich rodzajów wypadków drogowych, na pierwsze miejsce wysuwają się zdarzenia, które zakwalifikować można do kategorii „zderzenie pojazdów w ruchu". W 2011 roku było 19 698 takich wypadków, co stanowiło 49,2 proc. ogółu. Zginęło w nich 1658 osób (39,6 proc. wszystkich zabitych), a rannych zostało 27 277 osób (55,1 proc.). Kolejnym, najczęściej występującym rodzajem wypadku, było najechanie na pieszego - 10 936 przypadków (27,3 proc.). W ten sposób zginęły 1394 osoby (33,3 proc.), a 10 200 zostało rannych (20,6 proc.).

- Na drodze najczęściej zawodzi człowiek – tłumaczy Elżbieta Symon z Zespołu Profilaktyki i Analiz Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji w Warszawie, autorka analizy wszystkich wypadków, do których doszło w ubiegłym roku na polskich drogach.

Z winy człowieka w ubiegłym roku doszło aż do 32 188 wypadków, co stanowi 80,3 proc wszystkich tego typu zdarzeń. Zginęło w nich 2841 osób, a 41 803 zostały ranne.

Jakie błędy najczęściej popełniamy jako kierowcy

  • niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 9179 wypadki, 
  • nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu – 8572 wypadków, 
  • nieprawidłowe zachowanie wobec pieszego (nieprawidłowe przejeżdżanie przejść dla pieszych oraz nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu) – 4515 wypadków.

Polacy wciąż jeżdżą więc za szybko. Przekonują o tym nie tylko policjanci, ale i fachowcy od bezpieczeństwa, a nawet psychologowie.

- Ostatnie badania przeprowadzone wśród europejskich kierowców pokazują, że w Europie Zachodniej, czyli tej bogatszej, samochód służy ludziom do bezpiecznego przemieszczania się z punktu A do punktu B. Traktują go jako narzędzie codziennego użytku, podchodzą do niego bez emocji - mówi dr Tomasz Grzyb ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu. - Większość Polaków wskazała natomiast na to, że auto służy im do czerpania przyjemności z jazdy. A ta w przypadku wielu kierowców rośnie wraz z prędkością.

Według dr Grzyba w naszym społeczeństwie pokutuje jeszczeprzekonanie, że samochód to produkt luksusowy, który decyduje o naszym prestiżu i pozycji społecznej.

- Rozumowanie wielu ludzi jest takie: jeśli mam szybkie i mocne auto, mogę zaszpanować przed sąsiadem, dziewczyną, przed innymi kierowcami na drodze - mówi psycholog. - Część z nas, kiedy wyprzedza, czuje się po prostu lepsza, bo zostawia innych w tyle, pokazując im, że to my mamy lepszy samochód. W ten sposób ludzie dowartościowują się. Niestety to myślenie niemądre, bo z czego tu być dumnym? Że narażamy siebie i innych ludzi na śmierć czy kalectwo?

Psychologowie przekonują też, że zbyt wielu z nas przekonanych jest o własnej nieomylności i powołują się na wyniki kolejnych badań.

- Kiedy w ankiecie zapytano, jak pan/pani jeździ, najczęściej padały odpowiedzi szybko, ale bezpiecznie - mówi Tomasz Grzyb. - A przecież jedno wyklucza drugie. Każde zwiększenie prędkości powoduje to, że jazda staje się mniej bezpieczna. Tu działają prawa fizyki. Z im większą prędkością samochód uderza w drzewo, latarnię, czy inne auto, mniejsze są szanse na przeżycie jadących w nim ludzi. Wraz z zwiększaniem prędkości wydłuża się droga hamowania, mamy też mniej czasu na reakcję w podbramkowych sytuacjach itd.

Faceci powodują więcej wypadków

Według danych Komendy Głównej Policji, najwięcej wypadków spowodowali mężczyźni - 75,7 proc.
- Tu działa prawo wielkich liczb. Zdecydowana większość kierowców to mężczyźni, dlatego oni powodują więcej wypadków – mówi Marek Konkolewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji w Warszawie. – Ale trzeba też przyznać, że kobiety jeżdżą ostrożniej, rzadziej przekraczają też prędkość i nie tak często jak panowie wsiadają za kierownicę na podwójnym gazie.

Wśród sprawców wypadków samochodowych dominowali kierowcy w wieku od 25 do 39 lat. Spowodowali oni 10 928 wypadków drogowych (34 proc.), zginęło w nich 946 osób, a 14 186 osób zostało rannych. Niemało wypadków spowodowali też kierujący w wieku 18-24 lat – 7261 (22,6 proc.), zginęły w nich 754 osoby, a 10 242 zostały ranne. Przyczyną aż 42 proc. z nich (62 proc. zabitych), było niedostosowanie prędkości do warunków jazdy.

- Najmłodszych kierowców cechuje brak doświadczenia i umiejętności w kierowaniu pojazdami oraz duża skłonność do brawury i ryzyka – podkreśla Jan Brzęczkowski, instruktor nauki jazdy z Opola. - Z kolei w grupie wiekowej 25-39 lat najwięcej jest czynnych kierowców, takich którzy przejeżdżają najwięcej kilometrów, więc i prawdopodobieństwo, że spowodują oni wypadek jest większe.

Kuleje szkolenie kierowców

Eksperci nie mają też wątpliwości, że w Polsce zawodzi szkolenie kierowców. Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że alarmująco niski jest poziom zdawalności egzaminów na prawo jazdy. W latach 2009-2010 nie brakowało ośrodków, w których egzamin praktyczny za pierwszym podejściem zdawało tylko 25 proc. kursantów. Od 2006 r. odsetek kursantów, którym w danym roku udało się zdać egzamin na prawo jazdy, ani razu nie przekroczył w Polsce 33 proc. Ale i zaliczenie egzaminu nie sprawia, że stajemy się dobrymi kierowcami.

- W ciągu trzydziestu godzin kursu praktycznego nauki jazdy, gdy sporą jego cześć spędzamy na placu manewrowym ucząc się parkować, nie zdobędziemy doświadczenia – mówi Paweł Dytko, kierowca rajdowy i wyścigowy, specjalista od bezpieczeństwa na drodze. – Żeby tak się stało, trzeba przejechać kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

Dytko zwraca też uwagę, że konieczne jest wprowadzenie obowiązku zaliczania kursów na specjalnych torach, gdzie można nauczyć się wychodzenia z poślizgu, zobaczyć jak samochód reaguje na śliskiej nawierzchni itp.

- Od nowego roku takim obowiązkiem będą objęci świeżo upieczeni kierowcy, to dobrze - mówi Paweł Dytko. - Z drugiej strony każdy kierowca powinien raz na jakiś czas pojechać na taki tor i sprawdzić swoje umiejętności.

Drogi są kiepskie, ale...

Na podstawie kontroli infrastruktury przeprowadzonej w latach 2000-2010, Najwyższa Izba Kontroli stworzyła listę najważniejszych przyczyn braku bezpieczeństwa na polskich drogach. Na pierwszym miejscu jest stan dróg. Na co drugim kilometrze dróg publicznych powstały koleiny powyżej 2 cm głębokości, na co czwartym - powyżej 3 cm.

W innych krajach Unii Europejskiej takie jezdnie ze względu na bezpieczeństwo kierowców wyłączane są z użytkowania. W Polsce spowodowałoby to jednak zamknięcie niemal połowy dróg. Dlatego na szosach z koleinami ustawia się jedynie ograniczenia prędkości. Dodatkowo zły system opłat za korzystanie z autostrad przez samochody ciężarowe powoduje, że kierowcy najcięższych pojazdów chętnie korzystają z innych dróg, niszcząc je. Według NIK-u mamy też za mało autostrad i dróg ekspresowych, a ich budowy, mimo unijnych dotacji, idą wolno. 

- Nasze drogi są fatalne, ale to nie one mają największy wpływ na liczbę wypadków – podkreśla tymczasem Dariusz Bernacki z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. – Jeśli droga jest dziurawa, to jadąc po niej musimy dostosować naszą prędkość do stanu jej nawierzchni. I dalej, jeśli jest jednojezdniowa, to wyprzedzanie na niej też regulują przepisy ruchu drogowego. Trzeba się do nich stosować, a nie wyprzedzać na trzeciego, na podwójnej ciągłej, czy na wzniesieniach. Za kierownicą trzeba po prostu myśleć, a nie zasłaniać się złym stanem jezdni. 

Piesi też nie są bez winy

Kolejną grupą sprawców wypadków drogowych byli piesi. W 2011 roku spowodowali oni 4377 wypadków, to prawie 11 proc. wszystkich tego typu zdarzeń. Zginęły w nich 754 osoby (18 proc ogółu zabitych), a obrażenia ciała odniosło 3718 osób (7,5 proc. ogółu).

Najczęstsze błędy pieszych

  • wejście na jezdnię bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd – 2493 wypadki, 
  • przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym – 498 wypadki, 
  • wejście na jezdnię zza pojazdu lub przeszkody – 483 wypadki, 
  • wejście na jezdnię na czerwonym świetle – 393 wypadki.

Najwięcej wypadków piesi spowodowali w grudniu (642 wypadki, 136 zabitych i 512 rannych) i październiku (439 wypadków, 71 zabitych, 380 rannych).

- Przyczyniły się do tego z pewnością warunki atmosferyczne panujące w tym okresie i szybko zapadający zmierzch. Piesi są wówczas mniej widoczni, co w połączeniu z brakiem ostrożności kierowców, ale i pieszych doprowadza do tragedii – wyjaśnia Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego.

Najmniej liczną grupą sprawców wypadków są pasażerowie. W 2011 roku spowodowali oni 105 wypadków, w których 4 osoby zginęły, a 105 zostało rannych. Z kolei wypadków spowodowanych stanem technicznym samochodów było w ubiegłym roku zaledwie 80 (0,19 proc. wszystkich). Zginęło w nich 5 osób, a 97 zostało rannych. Najwięcej z powodu niesprawnego oświetlenia (53,8 proc.) oraz układu hamulcowego (22,5 proc.).

Alkohol zabija

W 2011 roku nietrzeźwi kierowcy spowodowali w całej Polsce 3893 wypadków, to 9,7 proc. wszystkich tego typu zdarzeń. Zginęło w nich 450 osób (10,7 proc.), a rannych zostało 4820 osób (9,7 proc.). Dla porównania w 2010 roku było aż o 262 mniej takich wypadków.

Lato i jesień najmniej bezpieczne

W 2011 roku najwięcej wypadków miało miejsce w czerwcu (9,9 proc.), we wrześniu (9,8) i w sierpniu (9,7). Natomiast najwięcej osób zginęło w grudniu (10,8 proc.). Duża liczba wypadków w miesiącach letnich spowodowana jest zwiększonym natężeniem ruchu związanym z okresem wakacyjnym. Zwiększona liczba wypadków w miesiącach jesiennych jest zjawiskiem obserwowanym od kilku lat.

W okresie tym pogarszają się warunki atmosferyczne oraz warunki drogowe, wcześnie zapada zmrok. Dochodzi przede wszystkim do potrąceń pieszych. Zimą odnotowano znaczne zmniejszenie liczby wypadków i ich ofiar.

- Kierowcy są świadomi trudnych warunków na drodze i jeżdżą ostrożniej – mówi Marek Konkolewski z wydziału ruchu drogowego KGP w Warszawie.

Natomiast dokonując podziału wypadków na dni tygodnia, najwięcej zdarzeń odnotowano w piątki (16,6 proc.). Najwięcej osób (16,3 proc.) zginęło w soboty (średnio w co dziewiątym wypadku ginął człowiek, w piątki w co dziesiątym). Zarówno w 2011 roku, jak i w latach poprzednich największe nasilenie wypadków występowało w godz. 14.00-19.00, czyli w okresie bardzo dużego natężenia ruchu, związanego z powrotami z pracy. Na drugim biegunie były godziny 24.00-5.00. W tym czasie również najmniej osób zostało rannych oraz poniosło śmierć.

Sławomir Draguła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty