Do celu, czyli na nabrzeże wiślane w Sandomierzu transport zgodnie z planem, miał dotrzeć o godzinie 6 rano. Było jednak opóźnienie, i to duże. Granice miasta konwój przekroczył dopiero o 9. Następnie niedługi, kilkukilometrowy odcinek - ulice: Kwiatkowskiego, Zawichojską, Żwirki i Wigury oraz Przemysłową - pokonywał ponad dwie godziny.
Piloci i kierowcy ciężarówek, już u celu, mówili zgodnie, że było to bardzo trudne zadanie. - To była jazda w tempie pielgrzymkowym, a poza tym głównie nocą. Mieliśmy dużo przestojów, ze względu na linie energetyczne i telefoniczne. Problemem są też małe ronda. Gabaryty ładunku oczywiście również nie ułatwiały jazdy. Zestawy naczep musiały być rozsunięte dodatkowo o sześć metrów – mówił kierowca Andrzej Skowronek.
Przy brzegach Wisły, na wysokości ulicy Przemysłowej, już od kilku dni na transport czekało kilka barek. W niedzielę dojechały dwa dźwigi, za pomocą których beczki są przenoszone na jednostki pływające. Taka operacja trwa kilkadziesiąt minut. Załadunek rozpoczął się w niedzielę, ale cała akcja zaplanowana jest na cztery dni. W poniedziałek trwało przenoszenie kadzi na barki i potrwa do czwartku. Barki po załadunku sukcesywnie odpływają do Gdańska.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?