W czasie silnych mrozów kierowcy nie mają więc powodów, by obawiać się zdjęć i mandatów z przydrożnych masztów. Są one bowiem puste.
Radarowy miernik prędkości Rapid produkowany jest w gminie Ostrów Mazowiecka przez Zakład Urządzeń Radiolokacyjnych Zurad. Rapidy używane są przez komendy policji w całym kraju i są najpopularniejszym narzędziem do wyłapywania kierowców, którzy przekraczają dozwoloną prędkość. Nic dziwnego, bo ten fotoradar, który otrzymał m.in. wyróżnienie ministra spraw wewnętrznych i administracji za "walory użytkowe i ekonomiczne", ma sporo zalet - jest mały, prosty w obsłudze i tani w eksploatacji, bezawaryjny, a do tego wykazuje dużą dokładność w pomiarach.
Ma jednak również i wadę - producent zaleca jego użytkowanie w temperaturze od -10 do maksymalnie +60 stopni Celsjusza. Oznacza to, że podczas niedawnych dwudziestostopniowych mrozów Rapidy nie mogły zostać wykorzystane przez funkcjonariuszy drogówki.
- Stosujemy się do zaleceń producenta zamieszczonych w instrukcji obsługi i warunków legalizacji - przyznaje aspirant sztabowy Jacek Pytel, oficer prasowy katowickiej policji. - Dlatego Rapidów używamy wyłącznie wtedy, gdy temperatura nie spada poniżej -10 stopni. Gdy mróz jest większy, te fotoradary można umieszczać na specjalnych ogrzewanych masztach. Wówczas Rapidy mogą pracować do -30 stopni - dodaje Pytel.
W całej Polsce jest ich jak na lekarstwo więc policjanci przeważnie rezygnują ze stosowania Rapidów w bardzo mroźne dni , bo w temperaturze poniżej -10 stopni Celsjusza ich odczyty mogą być błędne i nie mogą już robić zdjęć.
W tej sytuacji policjanci przerzucają się na wideorejestratory i "suszarki". Pierwsze zamontowane są w radiowozach, a drugie zawsze można, co jakiś czas do radiowozu wnieść, by je ogrzać.