Mieszkanka Wrocławia napisała nawet skargę do Najwyższej Izby Kontroli na strażników z Białogardu. Efektem tej skargi była kontrola, jaką w tej sprawie przeprowadzili białogardzcy radni.
Pierwszy mandat w wysokości 100 złotych kobieta dostała we wrześniu 2011 roku. Według informacji, zawartej na piśmie, 21 sierpnia o godzinie 7.07 przekroczyła dozwoloną prędkością na terenie Białogardu o kilkanaście kilometrów. Mandat więc zapłaciła. Ale zdziwiła się, bo dwa miesiące później znowu dostała mandat. Znowu z Białogardu. Znowu za przekroczenie prędkości w Białogardzie. I to tego samego dnia co poprzednio. Nawet godzina się zgadzała. No, była różnica trzech minut. Pismo stwierdzało, że przekroczyła prędkość o godz. 7.04.
Zgodnie z tym drugim mandatem kobieta ma zapłacić 300 złotych. Napisała więc do strażników z Białogardu odwołanie, że przecież już ten mandat opłaciła i chyba mają bałagan w swoich dokumentacjach. Strażnicy – twierdzi w piśmie wysłanym do NIK – zignorowali jej skargę. I wysłali ponaglenie do zapłaty. Po ponownym monicie otrzymała pismo, że oni wystawili tylko jeden mandat.
Kobieta nie wytrzymała. Uznała, że ktoś chce ją naciągnąć. I to na spore pieniądze. Wrocławianka napisała więc skargę na białogardzkich strażników do NIK. Poprosiła też o wnikliwą kontrolę tej jednostki. I zapytała na koniec: – Czy straż miasta Białogard ma prawo karania kierowcy kilkoma mandatami za przejazd w tym samym miejscu? Czy takie działania służą ochronie porządku publicznego czy raczej jest to wyłudzanie pieniędzy od kierowców?
Urzędnicy z NIK nakazali zająć się sprawą miejskim radnym. I to pilnie. – Sprawdziliśmy te zarzuty bardzo wnikliwie – zapewnia Andrzej Adamczewski, przewodniczący komisji rewizyjnej Rady Miasta w Białogardzie. – Wyjaśnienie tej zagadki okazało się jednak bardzo proste.
Analiza wydarzeń z sierpnia ubiegłego roku wykazała, że kobieta po prostu popełniła dwa wykroczenia drogowe na trasie wojewódzkiej nr 162 w ciągu bardzo krótkiego czasu. Jedno zarejestrował fotoradar należący do Straży Gminnej gminy wiejskiej Białogard, a drugie fotoradar należący do Straży Miejskiej miasta Białogard.
– To dwie zupełnie niezwiązane ze sobą formacje dwóch różnych samorządów – tłumaczy radny Adamczewski. – Nazwy są podobne, ich siedziby znajdują się w Białogardzie, więc mogło pojawić się wrażenie, że kierowca otrzymał dwa mandaty za to samo wykroczenie. Tak jednak nie było, po prostu ta pani jechała zbyt szybko.
Zdarzenie musiało wyglądać tak: samochód wrocławianki został najpierw namierzony fotoradarem gminnym w Moczyłkach. To jakieś trzy kilometry od Białogardu. Była godzina 7.04. Drugi zaś raz fotoradar, miejski, zrobił jej zdjęcie w samym Białogardzie, na ul. Kołobrzeskiej. To około 6 – 7 kilometrów od Moczyłek, wyjazd na Karlino. Była godz. 7.07. W obu miejscach samochód przekroczył dozwoloną prędkość o przynajmniej 20 kilometrów.
– Mandaty więc się należały. Ta droga wojewódzka to najniebezpieczniejszy odcinek w regionie. Sporo jest przejść dla pieszych, skrzyżowań, szkoła. Tymczasem jeśli ta pani pokonała w niecałe trzy minuty ponad 7 kilometrów, musiała więc przez tę całą drogę jechać z naprawdę dużą prędkością, nawet 150 km/h – kończy nasz rozmówca.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?