Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Formuła 1: typujemy najlepszych na nowy sezon

Grzegorz Hilarecki
Formuła 1: typujemy najlepszych na nowy sezon
Formuła 1: typujemy najlepszych na nowy sezon
Już w najbliższy weekend Grand Prix Australii 2011, które rozpocznie mistrzostwa świata F1 w 2011 roku. Niestety, bez Roberta Kubicy, który obecnie jest kibicem i jak my śledzić będzie rywalizację w telewizji. Przedstawiamy nasze typy na tegoroczny sezon.
Formuła 1: typujemy najlepszych na nowy sezon
Formuła 1: typujemy najlepszych na nowy sezon

Największe nadzieje na zdetronizowanie Red Bulla ma zespół Ferrari. Felipe Massa i Fernando Alonso (na zdjęciu) liczą na odebranie Sebastianowi Vettelowi tytułu. Szanse ma ten drugi, bo zespoły będą mogły w tym roku stosować team orders. Oto nasze typy na ten sezon.

Najszybszy w stawce
Myślisz – najszybszy? Mówisz – Vettel. Najmłodszy w historii mistrz świata i pieszczoch Red Bulla jest głównym faworytem zaczynającego się sezonu. Jak powiedział w Barcelonie Fernando Alonso, mistrzostwo w tym roku wygra najszybszy. A naszym zdaniem najszybszy bolid będzie miał Vettel. Tak przy najmniej wynika z przedsezonowych testów. Nawet, gdy stajnia spod znaku czerwonego byka nie biła rekordów, to i tak wystarczało kilka szybszych kółek i na czele tabeli rezultatów był ich kierowca.

Najlepszy kierowca

Nawet, gdy wygra Vettel, pewnym można być, że za najlepszego uważany będzie Fernando Alonso. Hiszpan, prawdopodobnie będzie ścigał się z młodym Niemcem w walce o mistrzostwo. Szefowie zespołu Ferrari wyglądają na pewnych siebie i swoich kierowców. Podczas testów czerwone wyścigówki nie zawsze brylowały, ale zawsze były w czubie. Dodając do formy zespołu klasę Alonso, można liczyć na zwycięstwa i deptanie po piętach Vetellowi.

Pogodzony z losem

Lewis Hamilton, lider McLarena, dawny jeździć bez głowy jeżdżący ostro i czasami na bakier ze zdrowym rozsądkiem, przed tym sezonem zmienił się. Z zadziwiającym spokojem podsumował, że tegoroczny bolid McLarena nie pozwoli mu walczyć o zwycięstwa i nie ma mowy o walce z Red Bullami czy Ferrari. Nie wyglądało to jak zasłona dymna, a jak trzeźwa ocena sytuacji po przedsezonowych testach. Chociaż, byśmy się mocno zdziwili, gdyby w wyścigach Brytyjczyk jeździł spokojnie, raczej jednak swoimi manewrami będzie kibicom rywali podnosił ciśnienie.

Największy pechowiec

Nie sposób nie wspomnieć o Robercie Kubicy. Polak za dwa-trzy tygodnie zacznie wstawać z łóżka, ale tylko Bóg wie, czy i kiedy wróci na tory F1. Najsmutniejsze jest w wypadku Kubicy to, że wreszcie miałby szybki bolid. Wygląda na to, że Lotus Renault GP stworzył pojazd mogący walczyć o zwycięstwa w wyścigach. Co przy bezbłędnej jeździe Polaka stwarzało mu życiową szansę. Tymczasem, Robert musi się leczyć i z boku wraz z kibicami oglądać świat F1.

Czarny koń
Jak to w sporcie bywa, pech jednego dał szansę drugiemu. Nick Heidfeld już był obiema nogami poza stawką kierowców, gdy dostał propozycję nie do odrzucenia: zastąpić Kubicę. Skorzystał z niej bez wahania. Do Roberta powiedział: jeśli widzisz mnie w swoim bolidzie, to może szybciej wyzdrowiejesz. Zobaczymy, jak Niemiec sobie poradzi, ale może być czarnym koniem mistrzostw, bo inżynierowie Lotus Renault wykonali kawał dobrej roboty, przynajmniej tak wynika z testów w Barcelonie. A jak jego jazda zdopinguje Roberta do szybkiego powrotu do F1, to jeszcze lepiej.

Najsławniejszy
To Michael Schumacher. Mercerdesy przed sezonem nie imponowały szybkością, ale podczas ostatnich testów zamykały dni najlepszymi rezultatami. Raczej za sprawą sztuczek inżynierów, by zyskać na tym marketingowo, ale wykluczyć ich z walki o czołowe lokaty nie można. Jeśli Schumacher nie chce rozdrabniać swojej sławy na drobne, musi w tym sezonie walczyć z najlepszymi. Jeśli się to nie uda, to chyba będzie ostatni sezon Niemca w F1. I jednego i drugiego nie da się w tym wypadku wykluczyć.

Peleton do podium

W gronie faworytów wymienia się trójkę kierowców: Marka Webbera, Felipe Massę i Jensona Buttona. Oni powinni stawać na podium i liczyć się w poszczególnych wyścigach, ale w całym sezonie zapewne będą stanowić peleton za liderami swoich teamów. Nie wykluczone, że któryś z nich zakończy sezon na podium. Nawet Button, bowiem nawet jak będzie miał wolniejszy bolid o rywali, to będzie miał atut w postaci spokojnego stylu jazdy, a nowe opony – Pirelli – degradują się szybciej od gum Bridgestone’a, co może dać Anglikowi dodatkowe szanse na sukcesy w tym roku. Ale team orders w tym sezonie będą dozwolone, więc ta trójka będzie częściej, niż np. rok temu,  przegrywać z kolegami ze swoich stajni.

Komu leżą zmiany

Wspomniane opony to może być kluczowa zmiana w regulaminie. Prawdopodobnie kierowcy będą co najmniej dwa razy podczas jednego wyścigu zjeżdżać do serwisów, by wymienić opony, a delikatnie jeżdżący będą mieli dodatkową przewagę nad rywalami. Tu obok Buttona wymienić trzeba Heidfelda, który testował opony dla Pirelli, ma więc dodatkowe doświadczenia.
Regulowane tylne skrzydło nie powinno przynosić poszczególnym stajniom plusów, ale KERS już tak, tym, którzy mają w jego działaniu doświadczenia, tak jak Lotus Renault i Ferrari.

Rekordowy sezon

Co prawda pierwsze zaplanowane na ten rok GP nie doszło do skutku. W Bahrajnie nadal na ulicach lejej się krew i sytuacja polityczna jest niepewna, więc ten wyścig się raczej nie odbędzie w tym roku. Plany wciąż jednak zakładają, że w listopadzie kierowcy odwiedzą Bahrajn. Nawet jednak bez tego wyścigu sezon zapowiada się ekscytująco, a przed teamami 19 startów na całym świecie. Na różnych torach, w różnych sytuacjach pogodowych, można być pewnym wielu niespodzianek. W nie ten sezon będzie zapewne rekordowy.

Najważniejsza niezawodność
Przy tej liczbie wyścigów i nowych rozwiązań w bolidach duże znaczenie będzie miała niezawodność konstrukcji. Z nią problemy podczas testów mieli McLaren, Mercedes, Williams, Lotus Renault, itd.
Nie sposób więc nie zgodzić się z Alonso, który podsumował dla hiszpańskiej telewizji, że w zaczynającym się sezonie dominować będą ci sami kierowcy (za wyjątkiem Kubicy) i zespoły, które liczyły się rok temu. Nieobecność Roberta spowoduje, że niżej będzie Lotus Renault, bo Rosjanin Witalij Pietrow bezbłędnie nie jeździ, a Heidfeld od Kubicy jest po prostu wolniejszy.

Największy przegrany

To telewizja Polsat, która za krocie kupiła prawa do transmisji Formuły w kolejnych sezonach, a dwa tygodnie później wypadkowi uległ Robert Kubica. Zapewne wiedząc o losie polskiego kierowcy Polsat, nie zapłaciłby tyle za prawa do emisji F1. Oglądalność wyścigów bez Kubicy będzie bowiem sporo mniejsza. Ale oby, Polak wrócił do Formuły. Zespół deklaruje, że poczeka na niego rok, czy nawet dwa, ale poczeka. Polsat i kibice w kraju też.

 

Grzegorz Hilarecki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty