Ferrari 275 GTS. Szczytowe osiągnięcie Ferrari [galeria]

Michał Kij
Ferrari 275 GTB/4 NART Spyder / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTB/4 NART Spyder / Fot. Ferrari
Nie po to człowiek wykombinował koło, żeby się na nim turlały same Trabanty. Ferrari jest szczytowym osiągnięciem kultury samochodu spawanego. Natomiast 275 GTS należy do szczytowych osiągnięć Ferrari. Przynajmniej sądząc po cenie, jaką ludzie gotowi są za nie zapłacić.
Ferrari 275 GTS / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTS / Fot. Ferrari

Wyjątkowe 275 GTS/4 NART Spyder przez kilka miesięcy dzierżyło tytuł najdroższego Ferrari sprzedanego na aukcji. Zostało pokonane przez 250 GTO z 1962 r., które w sierpniu 2014 zmieniło właściciela za 38 115 000 dolarów.

Pozostałe modele z rodziny 275 GTB/GTS z powodzeniem zastąpią fundusz emerytalny. Osiągają ceny od miliona do 2 milionów dolarów i w dłuższej perspektywie zwyżkują. Znane nazwisko właściciela podnosi wartość nawet dziesięciokrotnie.

Ferrari to prawie religia. Składa się na nią mit założyciela firmy, Enzo, jego przedwcześnie zmarłego syna Alfredo zwanego Dino oraz samochody, których nigdy nie skalała pospolitość. Tę szczególną wiarę podsyca sława zdobyta w wyścigach i na konkursach elegancji. Rzadziej wspomina się o nieślubnym synu Piero, który przeżył i jest obecnie wiceprezesem firmy oraz posiadaczem 10% akcji, a także o kierowcach wyścigowych, których zabiła ambicja rozpalana przez nieustępliwego Ferrariego.

O tym się mówi: Messi czy Ronaldo? TOP 10 najlepszych piłkarzy w FIFA 16

Ferrari 275 GTS / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTS / Fot. Ferrari

Firma wywodząca się z wyścigowej „stajni” przedstawiła pierwszy samochód pod własną marką w 1947 r. na torze w Piacenzy. Był to 125 S. Powstały dwie sztuki z silnikiem V12, który został wizytówką Ferrari. Enzo uważał, że V12 za jednym zamachem spełni wymagania samochodów wyścigowych i szosowych. Liczył też na efekt marketingowy. 12-cylindrowe silniki napędzały przed wojną auta najszlachetniejszych marek, takich jak Rolls-Royce, Hispano-Suiza, Packard czy Cadillac.

Podwozia Ferrari były karosowane przez najsłynniejsze włoskie studia stylistyczne, z Pininfariną na czele. Wprawdzie katalog marki w każdej dekadzie miał gwiazdorską obsadę, ale z perspektywy czasu lata 60. wydają się okresem wyjątkowym. Konstrukcja i stylizacja samochodów dojrzały, ale nie zdążyły się zmanierować. Stroskani o bezpieczeństwo i głosy wyborców ustawodawcy siedzieli cicho póki co, a przyszli ekolodzy ciągnęli rodziców do kina na „Elzę z afrykańskiego buszu”. Auta z tamtych lat wciąż robią wrażenie. Dziś może nawet większe niż kiedyś, bo już wiemy, gdzie może zbłądzić konstrukcja i wygląd samochodu, gdy projektanci obsesyjnie dążą do doskonałości lub w panice uciekają od banału.

Ferrari 275 GTS/4 NART Spyder  / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTS/4 NART Spyder / Fot. Ferrari

Ferrari 275 GTS, czyli „gran turismo spider” to wyposażona w zdejmowany dach odmiana coupé 275 GTB. Obydwa przedstawiono na salonie samochodowym w Paryżu jesienią 1964 r. Choć ich podwozia i układ napędowy były bliźniaczo podobne, samochody te różniły się stylem. „Trwale zadaszona” karoseria zaprojektowana przez Pininfarinę powstawała w studiu Scaglietti. Teraz zapomniane, było z Ferrari związane nawet bliżej niż kojarzona z marką z Maranello, lecz cokolwiek „niewierna” jej Pininfarina. Miało zresztą siedzibę, dosłownie po drugiej stronie ulicy! Jednym z charakterystycznych elementów wypracowanych w tym studiu był opływowy „zagłówek” za kierowcą, typowy dla samochodów wyścigowych. Miało go również najsłynniejsze chyba Ferrari stworzone przez Scaglietti, wyczynowe 250 Testa Rossa z lat 1957-58. Scaglietti produkował na zlecenie Ferrari nie tylko nadwozia własnego projektu, ale również opracowane przez Pininfarinę.

Coupé 275 GTB ma mięsistą, atletyczną sylwetkę. Reflektory są osłonięte, a tylny błotnik wyraźnie zaznaczony. Jedyne boczne okna to te, które są w drzwiach. Dobitnie pokazują, że temu Ferrari nie zależy na licznym towarzystwie. Wystarczy kierowca i pasażer. 275 GTB żegna się widokiem dwóch okrągłych pomarańczowo-czerwonych świateł obwiedzionych subtelną ramką-spojlerem i podkreślonych czterema lufami wydechu. W standardzie były pełne felgi ze stopów lekkich. Szprychowe Borrani były opcją.

Ferrari 275 GTB/4 NART Spyder / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTB/4 NART Spyder / Fot. Ferrari

Późniejsze warianty coupé, powstające od 1965 roku, w tym 275 GTB/4 z lat 1966-68 wydają się jeszcze bardziej surowe, a to ze względu na nieco wydłużony przód z węższym i głęboko osadzonym wlotem powietrza, przypominającym paszczę jadowitego gada. Taki jest też 275 GTS/4 NART Spider ze zdejmowanym dachem, produkowany w latach 1967-68 specjalnie z myślą o Ameryce. NART to skrót od North American Racing Team. Był to zespół wyścigowy zorganizowany przez Luigiego Chinettiego, importera Ferrari. Dzięki niemu reklamował swoje samochody, a każde zwycięstwo wzmacniało ich renomę. Typowe dla GTB/4 i GTS/4 było też podłużne przetłoczenie na pokrywie silnika, pod którym krył się powiększony filtr powietrza.

Ferrari 275 GTS, które optymistycznie żółci się na zdjęciu otwierającym artykuł, to dzieło Pininfariny, z nadwoziem wytwarzanym przez tę firmę w Turynie. Produkowano je do 1966 r. Powstało 200 sztuk. Zdumiewające, jak niewiele mu trzeba, aby miało znacznie łagodniejszą wymowę niż coupé. Reflektory są odsłonięte. Tylny błotnik niemal bez zakłóceń kontynuuje linię przedniego, a równowagę wzmacnia przetłoczenie biegnące pod klamką przez cały bok i płynnie przechodzące w krawędź bagażnika. Szerokie, łezkowate przednie kierunkowskazy mają swoje „alter ego” w postaci podobnych kształtem, tylnych lamp. Wloty powietrza po bokach są mniejsze i nie przypominają skrzeli rekina, jak w GTB. Całości dopełniają szprychowe koła. W przeciwieństwie do buńczucznego coupé, spider jest nieskazitelnie gustowny.

Ferrari 275 GTB 40 / Fot. Ferrari
Ferrari 275 GTB 40 / Fot. Ferrari

Seria 275 GTB/GTS jako pierwsze szosowe Ferrari miała niezależne zawieszenie wszystkich kół na wahaczach i sprężynach śrubowych, które w połączeniu z hamulcami tarczowymi przy obu osiach zapewniało spory zapas bezpieczeństwa podczas szybkiej jazdy. Dla lepszego rozłożenia masy zastosowano układ transaxle ze skrzynią biegów przy tylnej osi – także po raz pierwszy. Silnik V12 o kącie rozwarcia cylindrów 60o wywodził się z jednostki zaprojektowanej do pierwszych Ferrari przez Giacchino Colombo. Miał jednak przeszło dwukrotnie większą pojemność 3,3 l. Wyposażono go w suchą miskę olejową, typową dla aut wyczynowych. Dzięki temu miał mniejsze gabaryty i mógł być osadzony niżej, co przyczyniało się do obniżenia środka ciężkości całego samochodu. W 1966 r. otrzymał cztery wałki rozrządu, po dwa na głowicę. Po tej modernizacji oznaczenie modelu zmieniło się na 275 GTB/4. Było to ostatnie Ferrari korzystające z silnika Colombo. Następne miały jednostki skonstruowane pod kierunkiem Aurelio Lamperdiego.
Ferrari nie byłoby sobą, gdyby nie przygotowało wersji wyczynowej: 275 GTB Competizione. Powstały dwie sztuki w 1965 r. Wyróżnikiem tych samochodów była odchudzona konstrukcja podwozia oraz nadwozie, do którego budowy szeroko wykorzystano aluminium. Auta te wystąpiły m.in. w Le Mans i na Nürburgringu. Zainspirowały one krótką serię przeznaczonych do sprzedaży „odchudzonych” GTB/C. Zbudowano też odkryte, wyścigowe prototypy 275 P i 275 P2 – ten drugi przetestował silnik z 4 wałkami rozrządu.

Spider nie jest tak mocny i szybki jak coupé, ale za to bardziej przyjazny kierowcy, bardziej miękko „wchodzi na obroty”, mówią właściciele. Jak widać pozory nie zawsze mylą.

Płaszczyk na raz

Luigi Chinetti junior i „ojciec nowoczesnego plakatu filmowego” Bob Peak zaprojektowali samochód, który w 1968 r. zbudował Michelotti. Ferrari 275 P2 Speciale powstało na zmodyfikowanym podwoziu 250P Spider Fantuzzi. Po odbudowie w 1988 r. wóz dostał z powrotem pierwotną karoserię.

1967 Ferrari 275 GTS 4 NART Spyder

Powstało tylko 10 sztuk tego modelu, wyłącznie na rynek amerykański. Jeden z nich kupił Steve McQuinn, zachwycony egzemplarzem, z którym się zetknął na planie „Afery Thomasa Crowna”. Ich budowę zlecił Luigi Chinetti senior, kierowca wyścigowy i pierwszy importer Ferrari w USA. Egzemplarz z numerem ramy 10709 należał do „króla bielizny” Eddiego Smitha. Samochód przez pół wieku był w rękach jego rodziny. Regularnie wyjeżdżał na drogi. W sierpniu 2013 r. w Monterrey osiągnął cenę 27,5 mln dolarów, co czyni go jednym z najdroższych Ferrari w historii.

GTB

Skrót GTB oznacza „Gran Turismo Berlinetta”. Tak nazwane Ferrari były z założenia szybkimi i eleganckimi samochodami szosowymi. Jednak 275 GTB ma wiele wspólnego z autami wyścigowymi. Wyczynowy wariant 275 GTB/C był wyposażony w aluminiowe nadwozie, które wytwarzała firma Scaglietti

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty