Stary peerelowski dowcip przypomniał mi się po obejrzeniu programu o fotoradarach w jednej z ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Chodziło o to, że formalnie, z prawnego punktu widzenia, straże gminne nie mogą obecnie używać fotoradarów, bo wciąż brak aktualnego rozporządzenia o oznakowaniu miejsc pomiarów.
Straże miejskie w dużych miastach doskonale o tym wiedzą i od momentu, kiedy wygasły dotychczas obowiązujące przepisy, nie rozstawiają swojego sprzętu. Natomiast straże w mniejszych gminach, stworzone po to, aby poprzez mandaty z fotoradarów przysparzać dochodów budżetowych swoim gminom, nie mogą sobie pozwolić na przestój.
Nadal więc urządzają fotoradarowe łowy. Nic dziwnego, skoro np. w takim Białym Borze, jak wynikało z programu, trójnogi i skrzynki emitujące wiązki elektromagnetyczne dają miastu aż 30 procent jego rocznych dochodów.
Zachodzi podejrzenie, że ktoś tu nagina, a może nawet łamie prawo. Sprawę powinny zbadać instytucje państwowe, powołane do stania na straży praworządności. Nic takiego się jednak nie dzieje. Cytowany w programie rzecznik Ministerstwa Infrastruktury powiedział, że z punktu widzenia jego resortu wszystko jest OK.
– Ale dla nas podstawą do działania może być tylko przepis prawa, a nie interpretacja ministerialna – skomentował to rzecznik jednej ze straży.
Wiesław Chmielewski, były żołnierz po szkole elektrotechnicznej w Jeleniej Górze, specjalista od radarów, od wielu miesięcy bombarduje pismami z pytaniami dotyczącymi fotodaradów różne instytucje. Chodzi o aspekty prawnotechniczne: według pana Wiesława, funkcjonariusze straży miejskich i gminnych nie są przygotowani do prawidłowej obsługi tych urządzeń.
– Nie zdają sobie na przykład sprawy, że wystarczy trochę słońca, a w środku urządzenia powstanie temperatura przekraczająca 50 stopni, większa niż dopuszczalna, mimo że na słupkach termometrów będzie niższa. A pomiar w wyższej temperaturze jest nieważny. To samo z wilgotnością powietrza i ustawianiem kąta pomiaru. Aby się nauczyć obsługi radarów, potrzeba lat studiów – mówi koszalinianin.
Dodaje, że obawia się, iż strażnicy narażają siebie oraz okolicznych mieszkańców, w tym dzieci, na niebezpieczne dla zdrowia napromieniowanie.
– W fotoradarach prędkość wyrzutu wiązki fal elektromagnetycznych jest bardzo duża. A nikt się nie wypowiadał na temat szkodliwości tych urządzeń.
Chmielewski pisał o swoich wątpliwościach do rzecznika praw obywatelskich. Dostał kolejną odpowiedź.
– Biuro RPO twierdzi, że nie mam racji i prosi, żebym już więcej do nich o tym nie pisał – mówi. – Do kwestii wpływu fotoradarów stojących przy drogach na zdrowie okolicznej ludności wrócimy.
Marcin Barnowski
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?