Drift na publicznych drogach to powrót do korzeni. Kiedy ta dyscyplina powstała w Japonii, zawody były rozgrywane właśnie w ten sposób. Ta konwencja przyciągnęła mnóstwo kibiców, którzy przyszli oglądać jadące w pełnym uślizgu kół pędzące auta po krętych, górskich drogach.
**CZYTAJ TAKŻE
Drifting: Przygoński przed startem w KarpaczuDrifting: Przygoński na podium w FXOpen**
- Były to pierwsze w Europie zawody zorganizowane w tej formie. Jeździliśmy po publicznych drogach. Trasa była bardzo trudna. W pewnym momencie jechaliśmy w pełnym uślizgu kół pod górę z prędkościami rzędu 140 km/h, cały
czas bokiem, po bardzo wąskiej drodze. W zasadzie każdy samochód został jakoś zarysowany, uderzony, bądź obity. Po prostu było tak szybko, że nie udało się wyjść z rywalizacji bez rysy. Jechaliśmy na granicy ryzyka. Było kilka dachowań, kilka rozbitych aut, ale na szczęście nikomu się nic nie stało. Niesamowicie widowiskowe zawody i gratka dla kibiców, którzy licznie zgromadzili się wokół trasy.
- Jestem bardzo zadowolony z drugiego miejsca. Po dwóch dniach treningu jechałem bardzo równo i nie popełniałem błędów. Moje najlepsze przejazdy były w top cztery. Najpierw wygrałem z Marcinem Mospinkiem, z którym
jechałem w zasadzie na centymetry. W finale nie udało mi się pokonać rewelacyjnie jadącego Pawła Treli. Końcówka sezonu jednak należała do mnie, cały czas na "pudle" i coraz równiejsza jazda - powiedział Kuba Przygoński.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?