Dlaczego samochody zużywają więcej paliwa niż podają producenci?

Andrzej Bartoszak
Fot. Przemysław Świderski
Fot. Przemysław Świderski
W danych technicznych samochodów podawane są ścisłe wartości zużycia paliwa: w warunkach miejskich, poza miastem oraz średnie. Ale praktyczne uzyskanie owych wyników jest trudne i samochody zużywają paliwo z różną intensywnością.

Czy oznacza to aż taki duży rozrzut tolerancji produkcyjnych? Czy też może producenci oszukują użytkowników aut? Okazuje się, że teoria spiskowa nie ma tu zastosowania.

Norma służy do porównań

Uzyskanie takiego zużycia paliwa, jakie podano w instrukcji obsługi jest prawie niemożliwe. Wynika to z faktu, że wartości podane przez producenta określone są w cyklu bardzo precyzyjnych pomiarów, dokonanych nie w realnym ruchu, ale na hamowni podwoziowej. Są to tak zwane cykle pomiarowe, przewidujące uruchomienie zimnego silnika i potem „jazdę” przez określony czas na określonym biegu z pewną prędkością.

Podczas takiego badania zbierane są wszystkie spaliny wydalone przez samochód, na koniec mieszane i w ten sposób uzyskuje się uśredniony pomiar zarówno ich składu, jak i zużycia paliwa.

Cykle pomiarowe mają symulować realne warunki jazdy, ale tak naprawdę mogą służyć tylko do porównywania zużycia paliwa różnych samochodów pomiędzy sobą. W praktyce, nawet ten sam kierowca tym samym samochodem, wręcz na tej samej trasie codziennie będzie miał różne wyniki. Inaczej mówiąc, dane fabryczne zużycia paliwa można traktować tylko informacyjnie i nie należy do nich przywiązywać zbyt dużej wagi. Zachodzi jednak pytanie – co w realnych warunkach najbardziej wpływa na zużycie paliwa?

Winny – kierowca i serwis!

Kierowcy uważają, że ich auta powinny być oszczędniejsze, a winą za zbyt duże wydatki na paliwo obarczają częściej producentów aut niż siebie. A od czego, tak naprawdę, zależy zużycie paliwa, gdy porównamy wyniki użytkowników dwóch, wydawałoby się identycznych aut?  Oto najbardziej istotne czynniki, powodujące nadmierną żarłoczność samochodu. Za zużycie paliwa odpowiedzialny jest cały samochód, a nie tylko jego silnik!

- Jazda na krótkich odcinkach, gdy znaczący procent przebiegu odbywa się z niedogrzanym silnikiem i układem napędowym. Także użycie zbyt lepkich olejów.

- Jazda z nadmiernym obciążeniem – jakże często na co dzień z lenistwa wozimy w bagażniku dziesiątki kilogramów niepotrzebnych szpargałów.

- Jazda bardzo dynamiczna, z częstym wykorzystaniem hamulców. Hamulce zamieniają energię samochodu w ciepło – by kontynuować podróż, trzeba potem głębiej wcisnąć „gaz”!

Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?

- Jazda z dużymi prędkościami – opory aerodynamiczne samochodu gigantycznie rosną wraz ze wzrostem prędkości. Są mało istotne przy prędkościach „miejskich” ale powyżej 100 km/h zaczynają dominować i to na ich pokonanie zużywa się najwięcej paliwa.

 - Niepotrzebnie wożony bagażnik dachowy, ale też ładnie wyglądający spoiler – podczas jazdy pozamiejskiej mogą zwiększyć zużycie paliwa o konkretne litry.

[page_break]

Fot. Przemysław Świderski
Fot. Przemysław Świderski

- Zaniedbanie serwisu hamulców i podwozia, czego wynikiem jest źle ustawiona geometria czy „trzymające” hamulce. Nawet niedopompowane opony odbijają się na zapotrzebowaniu na paliwo.

Jak widzimy, za zużycie paliwa odpowiada przede wszystkim kierowca, do pewnego stopnia także serwisant jego samochodu. A producent auta? Oczywiście, są samochody z bardziej lub mniej oszczędniejszymi silnikami. Ale w dzisiejszych czasach, w dobie ostrych norm czystości spalin, te parametry bardzo się wyrównują w poszczególnych klasach aut.

Nowe zasady pomiarów zużycia paliwa

Auta sprzedawane w Unii Europejskiej muszą być wyposażone w silniki, które spełniają normę Euro 6. Przy okazji wprowadzono także nowe zasady pomiarów zużycia paliwa.

Uzyskanie takiego zużycia paliwa, jakie podano w instrukcji obsługi jest prawie niemożliwe. Wynika to z faktu, że wartości podane przez producenta określone są w cyklu pomiarów, dokonanych nie w realnym ruchu, ale na hamowni podwoziowej. Są to tak zwane cykle pomiarowe, przewidujące uruchomienie zimnego silnika i potem „jazdę” przez określony czas na określonym biegu z pewną prędkością.

Wcześniej cykl "miejski" składał się z czterech następujących po sobie dwustusekundowych, jednakowych cyklów, które miały odzwierciedlać miejską jazdę w dużym mieście europejskim. Każdy cykl odbywał się (na rolkach hamowni) na trasie 4052 m ze średnią prędkością 18,7 km/h i maksymalną 50 km/h. Od roku 2000 początek tego poczwórnego cyklu pomiarowego następował, gdy silnik samochodu był całkowicie zimny. Cykl "pozamiejski" zaczynał się natychmiast po zakończeniu cyklu "miejskiego" , trwał 400 sekund i obejmował jazdę ze średnią prędkością 62,6 km/h oraz maksymalną 120 km/h. (dla małych i wolnych samochodów - 90 km/h). Łączny test „miejski” i „pozamiejski” wraz z procedurą zimnego startu miał nazwę NEDC (New European Driving Cycle). To jego wynik dawał tzw. średnie znormalizowane zużycie paliwa, jakim posługiwali się sprzedawcy samochodów mówiąc swoje "ten samochód pali...".

Nowy cykl WLTP znacząco różni się od NEDC. Auto porusza się w niższej temperaturze, uwzględnione jest dodatkowe wyposażenie (czyli dodatkowa masa w pojeździe). Zwiększono też prędkość maksymalną i przyspieszenie do określonej prędkości. Najważniejsze jednak jest to, że samochody wyjeżdżają z laboratorium także na ulice.

Nowe przepisy mają przybliżyć dane katalogowe do rzeczywistości. Oznacza to, że zużycie paliwa podawane w katalogach producentów wzrośnie nawet o 30-40 proc. Wtedy dane katalogowe możemy brać bardziej serio.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty