Sprzedawcy aut prawdopodobnie będą oferowali promocje lub niższe ceny na modele z silnikiem diesla. Droższy olej napędowy sprawił, że większy wydatek na samochód z takim silnikiem zwraca się dopiero po przejechaniu ponad 100 tys. km.
Coraz częściej dealerzy aut informują o obniżce cen na samochody z silnikiem diesla. Można się spodziewać, że takich informacji będzie przybywać, bo przy utrzymaniu dotychczasowych różnic
między autami na benzynę i olej napędowy opłacalność zakupu diesli jest coraz niższa. To efekt wzrostu cen paliw.
Według danych firmy E-petrol, 5 sierpnia oba typy paliwa kosztowały tyle samo, czyli 4,63 zł za litr. Rok wcześniej benzyna kosztowała 4,38 zł, a olej napędowy tylko 3,76 zł.
Oznacza to, że w tym czasie ceny wzrosły odpowiednio o 6 proc. i 23 proc. Dotąd diesle kupowano ze względu na mniejsze zużycie paliwa i niższą jego cenę. Teraz ten drugi argument stracił moc.
Na przykładzie Seata Ibizy, na który obowiązuje teraz obniżka cen, widać, jakie to ma znaczenie dla kierowców. Obniżka w większym stopniu dotyczy diesla, bo jego cena spadła z ponad 58 tys. zł do 43,7 tys. zł (o 14,4 tys. zł). Model na benzynę staniał z 45,6 tys. zł do 36,7 tys. zł (o 8,9 tys. zł). W efekcie różnica między cenami obu modeli zmniejszyła się z 12,5 tys. zł do 7 tys. zł.
I nic dziwnego. Gdyby utrzymać dotychczasową relację cen, wyższy wydatek na auto z silnikiem diesla zwracałby się dopiero po 100 tys. km. Po zmianie cen atrakcyjność tego zakupu poprawia się, bo już po 56 tys. km wydamy na to paliwo 7 tys. zł mniej niż na benzynę. Gdyby te auta były w takich cenach rok temu, zakup diesla zwracałby się już po 46 tys. km.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?