Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym się różni "Rush" od "Wyścigu", czyli doskonały film o Formule 1

Marek Ponikowski
Brands Hatch 1976: James Hunt wygrał GP Wielkiej Brytanii,          ale został zdyskwalifikowany. Punkty zdobył Niki Lauda Fot: Janusz Motylewski
Brands Hatch 1976: James Hunt wygrał GP Wielkiej Brytanii, ale został zdyskwalifikowany. Punkty zdobył Niki Lauda Fot: Janusz Motylewski
Czy ktoś pamięta, że mistrz świata Formuły 1 James Hunt odwiedził Polskę parę miesięcy po swoim sukcesie, gdy w 1976 roku pokonał Niki Laudę?

Hollywoodzki anty-Oscar nazywa się Złota Malina i w różnych kategoriach przyznawany jest co roku twórcom najgorszych

Nigdy wcześniej niepublikowane zdjęcie z treningu przed GP Wielkiej Brytanii na torze Brands Hatch, dwa tygodnie przed tragedią na Nürburgringu. Niki
Nigdy wcześniej niepublikowane zdjęcie z treningu przed GP Wielkiej Brytanii na torze Brands Hatch, dwa tygodnie przed tragedią na Nürburgringu. Niki Lauda w rozmowie z dziennikarzem
Fot: Janusz Motylewski

filmów. Gdyby istniała kategoria "najgorszy tytuł", głosowałbym za nagrodą dla tego kogoś, kto filmowi Rona Howarda "Rush" nadał polski tytuł "Wyścig". W angielsko-polskim słowniku Fundacji Kościuszkowskiej wyjaśnienie rozlicznych znaczeń słowa "rush" zajmuje pół strony. Niemal wszystkie mają coś wspólnego z dynamiką, szybkością, stresem, niebezpieczeństwem, ryzykiem. Jak niewiele z tego w tytule "Wyścig"! Może to było przyczyną, że jeden z najciekawszych filmów sezonu oglądałem niedawno w prawie pustej sali gdańskiego Multikina. Patrzyłem na ekran z uwagą, bo film opowiadał o wydarzeniach, które w połowie lat 70. przeżywałem jako entuzjasta motoryzacji i sportów motorowych, a także jako dziennikarz zajmujący się tą tematyką. Formuły 1 było w peerelowskiej telewizji jak na lekarstwo, ale nawet te króciutkie migawki w serwisach sportowych przekazywały w jakimś stopniu klimat niezwykłej walki, którą w sezonie 1976 toczyli na torach Europy, Azji i obu Ameryk dwaj wielcy kierowcy tamtego czasu: Austriak Niki Lauda i Anglik James Hunt.

Przełom lat 60. i 70. ubiegłego wieku był w Formule 1 czasem rewolucji technicznej. Pojawiły się płaty aerodynamiczne zwiększające docisk kół do nawierzchni. Opony zmieniły się w szerokie walce pozbawione bieżnika. Nowe auta pokonywały dzięki temu zakręty toru z prędkościami wcześniej niewyobrażalnymi. Bezpośrednie transmisje telewizyjne z wyścigów Formuły 1 zaczęły przyciągać przed ekrany więcej widzów niż futbol w najlepszym wydaniu. Wyścigi samochodowe stały się niezwykle atrakcyjne dla wielkiego biznesu. Na nadwoziach samochodów, kombinezonach kierowców, bandach i poboczach torów wykwitły barwne znaki firmowe czołowych producentów papierosów, alkoholi, a nawet wyrobów mlecznych. Budżety poszczególnych teamów i konta bankowe kierowców zasilały ogromne kwoty od sponsorów. Na torach walczono już nie tylko o tytuły i puchary, ale i o pieniądze. Potrzeba ich było więcej i więcej na coraz bardziej zaawansowane technicznie samochody.

Brands Hatch 1976: James Hunt wygrał GP Wielkiej Brytanii,          ale został zdyskwalifikowany. Punkty zdobył Niki Lauda Fot: Janusz Motylewski
Brands Hatch 1976: James Hunt wygrał GP Wielkiej Brytanii, ale został zdyskwalifikowany. Punkty zdobył Niki Lauda
Fot: Janusz Motylewski

Budując je, niezbyt wiele uwagi poświęcano bezpieczeństwu. Kierowcy siedzieli tuż obok niczym niezabezpieczonych zbiorników z zapasem paliwa na cały wyścig. Nie mieli niepalnych kombinezonów, skutecznych systemów gaśniczych ani wzmocnień nadwozia chroniących ich podczas zderzeń. Tory były wąskie i nierówne, a służby ratownicze - nie zawsze dobrze przygotowane do działania. Ówczesna Formuła 1 była więc czymś w rodzaju cyrku straceńców. Symbolem tamtej epoki może być przypadek Jochena Rindta, austriackiego kierowcy, który został mistrzem świata w roku 1970 - pośmiertnie, dzięki miażdżącej przewadze punktowej, której nikt z konkurentów nie zdołał odrobić po jego tragicznym wypadku na torze Monza 5 września.

Temat rywalizacji Laudy i Hunta w sezonie 1976 to właściwie gotowy scenariusz. Dwa krańcowo różne charaktery, dwie filozofie życiowe, dwa odmienne style za kierownicą. Anglik, dla którego wyścigi są narkotyczną przygodą, playboy, lekkoduch i Austriak - chłodny, skoncentrowany, ważący ryzyko, świetnie czujący samochód. Obaj utalentowani i spragnieni sukcesu. Lauda za kierownicą Ferrari broni tytułu z poprzedniego sezonu, Hunt szczęśliwym zbiegiem okoliczności zaangażowany do silnego zespołu McLarena odnosi w pierwszej części sezonu kilka sukcesów dających nadzieję na pokonanie Laudy w końcowej klasyfikacji.

Kulminacja następuje podczas Grand Prix Niemiec, rozgrywanego wówczas na słynnej Nordschleife - północnej pętli toru

Chris Hemsworth i Daniel Bruhl jako wielcy rywale - Hunt i Lauda Fot:Materiały prasowe
Chris Hemsworth i Daniel Bruhl jako wielcy rywale - Hunt i Lauda Fot:Materiały prasowe

Nürburgring, zwanej przez kierowców Zielonym Piekłem. Po ulewie, która przeszła krótko przed startem, Lauda, znany przeciwnik Nordschleife, proponuje, by zbyt niebezpieczny w takich warunkach wyścig odwołać. Hunt staje na czele oponentów. W głosowaniu wniosek Laudy zostaje odrzucony. Na drugim okrążeniu jego Ferrari 312 T2 ulega defektowi, wypada z trasy, obija się o ziemny wał, nieruchomieje na środku asfaltu i zaczyna płonąć. Dwaj jadący z tyłu kierowcy nie dają rady ominąć samochodu Laudy. Trzeci przychodzi im z pomocą. Gdyby nie ich granicząca z szaleństwem odwaga, Niki spłonąłby żywcem. Wyciągnięty z kokpitu trafia do szpitala, ale rokowania są pesymistyczne. Wznowiony wyścig wygrywa Hunt. Komentatorzy są zgodni, że nawet jeśli Lauda przeżyje, nigdy nie zdoła prowadzić samochodu wyścigowego.
A jednak! Wrócił do sportu już po siedmiu tygodniach, z okaleczoną przez ogień twarzą, ale bez uszczerbku w psychice i umiejętnościach. O tytule mistrza świata miał zdecydować ostatni wyścig sezonu na japońskim torze u stóp Fudżijamy. W ulewnym deszczu Niki Lauda zjechał z trasy po kilku okrążeniach. James Hunt był trzeci. To wystarczyło, by zostać mistrzem. O jeden punkt przed Laudą.
 

Upiorny wypadek Laudy na Nürburgringu: Merzario, Lunger i Ertl próbują wyciągnąć kierowcę z płonącego samochodu Fot: Archiwum
Upiorny wypadek Laudy na Nürburgringu: Merzario, Lunger i Ertl próbują wyciągnąć kierowcę z płonącego samochodu
Fot: Archiwum

Za film wzięli się mistrzowie: brytyjski scenarzysta Peter Morgan ("Królowa", "Nixon/Frost") i amerykański reżyser Ron Howard (m.in. "Piękny umysł"). Hunta zagrał młody Australijczyk Chris Hemsworth, Laudę - znany m.in. z "Goodbye Lenin" Niemiec Daniel Brühl. Obaj, choć wcześniej nie mieli nic wspólnego z wyścigami, spisali się rewelacyjnie, zwłaszcza Brühl, który swoją kreacją zasłużył na pochwały samego, 65-letniego dziś Niki Laudy. Opinii Hunta nie poznamy: zmarł na serce w roku 1993.

Przejmujące wrażenie autentyzmu wzmacnia obraz filmowy ucharakteryzowany na wyblakłe i lekko nieostre zdjęcia z reporterskiej "szesnastki". Pozwoliło to notabene na wykorzystanie fragmentów relacji z prawdziwych wyścigów sprzed prawie czterdziestu lat. Kto ten wielki film przegapił - niech żałuje.
 
A czy ktoś pamięta, że mistrz świata Formuły 1 James Hunt odwiedził Polskę w parę miesięcy po swoim sukcesie? Jego krótką wizytę w Warszawie zorganizowało przedstawicielstwo koncernu tytoniowego, sponsorującego w latach 70. team McLaren. Na lotnisku Okęcie witał Hunta spory tłumek fanów sportu wyścigowego. Aby uhonorować mistrza, posadzono go za kierownicą Forda Escorta. Warszawski ruch drogowy okazał się chyba jednak dla Hunta bardziej stresujący od toru wyścigowego; już po paru minutach wolał przesiąść się na miejsce pasażera… A na konferencji prasowej w hotelu Victoria miałem okazję zadać pytanie mistrzowi świata. O co go pytałem? Zdaje się, że o zmiany regulaminowe w Formule 1…

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty