Czy warto kupić auto ekologiczne?

Mikołaj Krupiński
W dobie drożejących paliw i wszechobecnej idei ochrony środowiska pojawiają się droższe w zakupie, ale i oszczędniejsze wersje popularnych aut. Czy zatem opłaca się skusić na model ekologiczny?
Fot. Skoda
Fot. Skoda

Ewolucja norm emisji spalin wymusza na koncernach motoryzacyjnych produkcję pojazdów jak najmniej uciążliwych dla środowiska. Sęk w tym, że ekologia kosztuje. Bezemisyjne auta elektryczne wciąż pozostają bardzo drogie w zakupie, a w polskich realiach, gdzie prąd w 95 proc. generowany jest z węgla kamiennego i brunatnego, nie możemy mówić o "czystej" motoryzacji.
**
CZYTAJ TAKŻE

Fabia i Roomster GreenLine drugiej generacjiNajlepszy europejski eko-kierowca

**

Niezbyt klarownie wygląda także wizja pojazdów zasilanych wodorem. Tu w grę wchodzą kwestie produkcji paliwa, jego problematycznego magazynowania i tankowania. Rozwiązaniem pośrednim na drodze do taniej i ekologicznie czystej motoryzacji miały być hybrydy. Miały, bo mimo że prawie każdy szanujący się producent samochodów ma w swojej ofercie przynajmniej jeden pojazd działający w spalinowo-elektrycznym tandemie, to nie zmienia to faktu, iż jest to rozwiązanie niedoskonale i podnoszące koszty produkcji. Co zatem zrobić by jeździć stosunkowo niedrogo, jednocześnie mając na względzie środowisko naturalne?

Przeglądając rynkowe oferty może warto rozważyć zakup oszczędniejszego auta z popularnych segmentów B lub C, tym bardziej, że litr 95-oktanowej benzyny bezołowiowej i oleju napędowego poszybował ponad psychologiczną granicę 5 zł.

Właśnie z myślą o "eko-kierowcach" i ich portfelach do życia powołano sub-marki. Volkswagen ma serię pojazdów pod nazwą BlueMotion. Z kolei, siostra z koncernu, Skoda sygnuje swoje bardziej ekologiczne modele logiem Greenline, a Volvo określa je mianem DRIVe. Jest jeszcze Hyundai, który swoje "czystsze auta" sprzedaje jako BlueDrive oraz Seat z sub-marką EcoMotive i Kia z EcoDynamics.

Co wyróżnia te auta? Zgodnie z przewodnią ideą oszczędzania, wersje "green", lub jak kto woli "eko" zbudowane są tak, by przy niewielkich modyfikacjach spalały mniej, niż popularne wersje tego samego producenta.
Oczywiście by auto paliło mniej należy zadbać o jak najmniejszy opór aerodynamiczny wyrażony współczynnikiem Cx.

W przypadku ekologicznych technologii mówimy o zmniejszonym prześwicie zawieszenia, obudowie podwozia i zoptymalizowanej aerodynamice. Wszystko po to by powietrze płynniej i szybciej opływało pojazd, bo mniejszy opór to niższe spalanie. Jednak kluczowym elementem dla niższego spalania jest downsizing, czyli zmniejszenie pojemności skokowej silnika przy jednoczesnym wzroście mocy dzięki turbosprężarce i/lub kompresorowi.

Ważne są także opony z niższym współczynnikiem oporu toczenia oraz system automatycznego wyłączania silnika na postoju, znany pod nazwą Start/Stop. Częścią składową całej "eko" układanki jest też skrzynia biegów z wydłużonymi przełożeniami i elektroniczny wskaźnik sygnalizujący kierowcy najlepszy moment do zmiany biegu. Całość wspomagana jest przez alternator, który jednocześnie pełni funkcję prądnicy, odbierając i magazynując energię podczas hamowania. Skuteczność tej technologii potwierdził wpisem do Księgi Rekordów Guinnessa Volkswagen, w kategorii największego dystansu pokonanego niezmodyfikowanym samochodem na jednym baku paliwa. Passat B6 BlueMotion pokonał dystans 2400 km na jednym zbiorniku (77,25 l), spalając średnio 3,14 l oleju napędowego na 100 km. Inne koncerny stosują niemal identyczne rozwiązania. Bazą jest system automatycznego wyłączania silnika po wrzuceniu biegu jałowego. Jak twierdzą producenci samo to urządzenie może przynieść oszczędność na paliwie rzędu 10-20 proc. Ale by oszczędzać, na początku trzeba wydać. W zależności od marki i modelu, od 1000 do 8000 zł.

To cena bycia ekologicznym, przy tym oszczędności na paliwie nie porażają. Od 0,2 do 0,8 litra mniej paliwa na każde przejechane 100 km to wartości, które legitymują wersje "eko". Co więcej, by większe nakłady finansowe na zakup auta się zwróciły trzeba przejechać nawet kilkaset tysięcy kilometrów. To może się opłacać, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę duże przebiegi i fakt, że ceny paliw nie są konstant. Z drugiej strony, powinniśmy mieć świadomość, że znaczny wydatek przy zakupie auta oznaczać będzie również wyższe nakłady w przypadku ewentualnych napraw. Praktyka pokazuje, że nowoczesne systemy lubią się psuć.

Zdaniem eksperta
Włodzimierz Ostaszewski - ekspert rynku paliw

Fot. Petroex
Fot. Petroex

Aktualnie proponowane rozwiązania to tylko niewielkie usprawnienia istniejącego stanu rzeczy. Często w praktyce nie przynoszą spodziewanych efektów. Należy pamiętać, że praktyczna, a nie deklaratywna, świadomość ekologiczna obywatela jest odwrotnie proporcjonalna do wydatków, jakie musi on ponieść na działania proekologiczne! Oszczędność 0,4l/100km to raptem oszczędność ok. 20 zł/1000km - ile więc trzeba jeździć, aby zwróciła się inwestycja w ekologię? Na dziś jedynym sensowym działaniem, możliwym do stosowania w większości nowoczesnych samochodów, jest zastąpienie paliw pochodzenia naftowego biopaliwami II generacji (np. DME) dających redukcję emisji CO2 nawet o 70%!

Zestawienie popularnych wersji aut z modelami "eko"

Czy warto kupić auto ekologiczne?
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty