Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy możemy zapomnieć, że wieziemy w samochodzie dziecko?

Justyna Szostek
Ojciec dziecka pewnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierciFot: Aleksander Król
Ojciec dziecka pewnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierciFot: Aleksander Król
Jesteśmy przepracowani, zabiegani, zestresowani. Ale czy aż tak, żeby zapomnieć, że wieziemy w samochodzie dziecko?

Z psychologicznego punktu widzenia jest to możliwe i niestety prawdopodobne. Nasza pamięć rządzi się takimi

Ojciec dziecka pewnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierciFot: Aleksander Król
Ojciec dziecka pewnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci

Fot: Aleksander Król

mechanizmami, które powodują, że w pewnych momentach jesteśmy ograniczeni w sposobie funkcjonowania poznawczego. To brzmi kontrowersyjnie, ale działa tu podobny mechanizm jak wtedy, gdy zapominamy zamknąć samochód. Niewątpliwie duże znaczenie ma też stres oraz nadmiar obowiązków, które ograniczają podzielność naszej uwagi.

Prawie wszyscy żyjemy w takim  pędzie. Mężczyzna jedzie do pracy, zapomina, że miał podjechać do przedszkola, bo dostaje telefon z firmy i wybiera do niej drogę. Automatyzm? Tak to tłumaczyć?
Żyjemy w świecie wielkiej presji  i wielu bodźców, na które nie zawsze jesteśmy w stanie prawidłowo zareagować. Jeśli odwoził córkę codziennie, to mogła się u niego pojawić tzw. błędna atrybucja. W przypadku mechanizmów pamięci polega ona na tym, że dobrze pamiętamy wydarzenie, ale np. błędnie przypisujemy mu czas. Człowiek ma zakodowane, że zrobił coś wczoraj, a w rzeczywistości zdarzyło się to dwa dni wcześniej. Nie wiemy, czy dziewczynka spała w tym czasie, ale gdyby dała sygnał obecności, to prawdopodobnie nie doszłoby do tragedii. Z drugiej strony też, gdy wykonujemy jakąś czynność rzadko, od święta, to w sytuacji dużego obciążenia, w pewnym zakresie działamy opierając się na wyuczonych automatycznie przyzwyczajeniach.

 Ojciec zmarłej dziewczynki trafił do szpitala psychiatrycznego. Opinia publiczna  częściowo już go linczuje. Czy słusznie? Czy ta rodzina jest w stanie wyjść z tej traumy?
Dysponujemy tylko szczątkowymi informacjami, które powinny pozostać wolne od komentarzy. Trzeba czekać na  wyjaśnienia ojca, jeśli w ogóle będzie w stanie coś wyjaśnić, bo z tego, co czytam w mediach, jest w ogromnym szoku. On od poczucia winy nie ucieknie, a proces godzenia się ze stratą dziecka ze względu na  okoliczności będzie trudny i z całą pewnością wymaga odpowiedniego wsparcia psychologicznego dla całej rodziny.

Taki szok może zrujnować psychikę.  A czy może spowodować np. utratę pamięci?
Owszem, w takiej sytuacji możliwe jest zatarcie śladu pamięciowego - niewykluczone jednak, że za jakiś czas wspomnienia ojca staną się bardziej wyraziste. W sytuacji tak dużego stresu możliwy jest również zespół PTSD (Posttraumatic Stress Disorder), czyli rodzaj zaburzenia lękowego, który jest efektem przeżycia traumy. Jednak do jego diagnozy potrzeba co najmniej kilku miesięcy, bo objawia się on z czasem.

Od 1998 roku w USA, w  podobny sposób jak dziewczynka z Rybnika, zginęło pół tysiąca dzieci. To przerażające!
W wielu przypadkach tragedie wynikają z niefrasobliwości rodziców, którzy idą do sklepu, a  dzieci zostawiają w autach, nie zdając sobie sprawy z tego, że o życiu dzieci decydują minuty. USA to olbrzymi kraj, w którym ze względów statystycznych prawdopodobieństwo takich zdarzeń jest większe.

Czytam różne opinie dotyczące tego wypadku, ale też innych, bo w tym samym dniu małżeństwo  Białorusinów poszło do marketu i zostawiło dziecko w samochodzie. Ludzie piszą, że panuje u nas  znieczulica, nie reagujemy, nie wybijamy szyb w autach.
Z pewnością możemy mówić o tzw. znieczulicy, choć uważam, że sytuacja zmienia się na lepsze. Dzięki różnym kampaniom społecznym i akcjom propagandowym stajemy się czujniejsi i bardziej skłonni do pomocy. Niestety, jednak nadal w dużym stopniu kierujemy się rozproszoną odpowiedzialnością, najczęściej w obawie przed konsekwencjami prawnymi. Nie chcemy ponosić odpowiedzialności. Myślimy: przecież inni są na parkingu, niech wybiją tę szybę.

Rozmawiała: Agata Pustułka

3-latka miała udar
Prokuratura w Rybniku prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 3-letniej dziewczynki.

Jak poinformował wczoraj prokurator Jacek Sławik z rybnickiej prokuratury, zgon dziecka nastąpił na skutek udaru cieplnego, spowodowanego przegrzaniem organizmu. - Czas zgonu trudno ustalić, ale przypuszczamy, że śmierć nastąpiła kilka godzin przed ujawnieniem ciała dziecka w samochodzie - mówi prokurator Sławik.

Prokuratura nie może też ustalić, czy ktoś próbował pomagać dziecku. Monitoring parkingu nie obejmował akurat tego miejsca, w którym stał samochód z 3-latką w środku. Wiadomo jedynie, że ojciec wjechał na parking o godz. 6.46, a wyjechał z niego o 15.04. Ojciec wciąż jest w ciężkim stanie psychicznym i lekarze na razie nie wydali zgody na jego przesłuchanie.

Matka i 11-letni brat 3-latki są pod opieką psychologów. Prokuratura postawi mężczyźnie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

źródło: Dziennik Zachodni

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty