Słynny okrzyk hiszpańskich obrońców republiki "No pasaran"— po polsku: nie przejdą - zainspirował konstruktorów samochodów, kiedy zauważyli, że duża liczba wypadków (w Stanach Zjednoczonych np. ponad połowa) jest wynikiem zjechania ze swojego pasa ruchu.
Wiele z wypadków jest skutkiem nieuwagi - kierowca przysnął, zagapił się czy zagadał przez telefon. No i nie zauważył, że zjeżdża na bok.
Producenci aut dostrzegli więc okazję wprowadzenia kolejnego przydatnego gadżetu - systemu ostrzegającego przed przypadkową zmianą pasa czy zjechaniem na pobocze. W Europie w taką nowinkę wyposażono trafiającego właśnie do salonów dilerów Citroena C4. Także tej jesieni w USA podobny system debiutuje w Infiniti FX (Infiniti to luksusowa marka utworzona przez Nissana specjalnie na amerykański rynek).
Zdaniem Roberta Yakushiego, jednego z dyrektorów północnoamerykańskiego oddziału Nissana, system będzie się znakomicie sprawdzał wtedy, gdy kierowca nie poświęci prowadzeniu samochodu należytej uwagi. Chodzi o typowe sytuacje, często zdarzające się wielu z nas - oderwanie wzroku od jezdni, żeby ustawić radio czy sprawdzić, co robią dzieci na tylnej kanapie, wpatrywanie się w okolicę w poszukiwaniu adresu czy jakiegoś charakterystycznego punktu lub zatopienie się w rozmowie z pasażerem.
Podstawą działania systemu jest w naszych warunkach niestety nieco idealistyczne założenie, że na jezdniach są namalowane pasy. Wówczas nie trzeba mądrego ludzkiego mózgu, który analizuje to, co się dzieje dookoła, a wystarczy stosunkowo prosty mechanizm, który będzie obserwował linie na jezdni i zauważy, że samochód właśnie przejeżdża przez pasy wyznaczające drogę czy granicę pasa ruchu i skojarzy to z włączeniem lub nie włączeniem migacza. W przypadku citroena kamerę umieszczono w przednim nadkolu, natomiast w Infiniti wykorzystano umieszczoną obok tylnej rejestracji kamerę, pokazującą obraz za samochodem podczas cofania.
Jeżeli zostaje włączony migacz, system uznaje, że wszystko jest w porządku, kierowca wie, co robi i sygnalizuje to innym. Brak sygnału oznacza, że kierowca śpi lub śni na jawie i nie wie, co się z nim dzieje.
To kolejne idealistyczne założenie, bo przecież ilu kierowców u nas przejmuje się takimi drobiazgami, jak migacz przy zmianie pasa ruchu? Mimo wszystko miło wiedzieć, że są takie bajkowe krainy, gdzie na jezdniach są i linie, i kierowcy, którzy włączają migacze, kiedy chcą przez nie przejechać.
Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?