Jeżeli w moim aucie trzeba coś wymienić, w warsztacie proszę o część bez loga producenta. Znak firmowy jest mi potrzebny bowiem tylko na masce, nie zaś pod nią.
W silniku, układzie przeniesienia napędu czy zawieszeniu w zupełności wystarczą części od tzw. renomowanych dostawców, czyli faktycznych producentów samochodowej treści technicznej. Są tej samej jakości co tzw. oryginały, ale tańsze, że wymienię choćby ATE, Monroe, Sachs czy Brembo. Dlaczego tej zasady radzę pilnować jak własnego portfela? Otóż, dostawcy produkowane części dostarczają fabrykom samochodowym z ich logo, a całą resztę produkcji kierują na tak zwany aftermarket, ale już pod własną marką. Części takie same, bo z tej samej fabryki i z tej samej taśmy produkcyjnej.
Tyle komentarza do informacji, że dealerzy Mercedesa nie chcą sprzedawać części z firmowym logo niezależnym dystrybutorom części motoryzacyjnych. Mają do tego prawo unijne, ale przy okazji robienia konkurencji koło pióra, koncern strzela sobie w stopę. Na rynek poprzez sieci dystrybucyjne trafiać będzie bowiem więcej części wprost od ich bezpośrednich producentów - bez logo, a więc tańszych.
Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?