Customizing

(boro)
Customizing, czyli przerabianie motocykli i upiększanie ich według własnego pomysłu to trend, który rozwija się w Polsce coraz dynamiczniej. Moda przywędrowała do nas z krajów Europy Zachodniej. Z każdej maszyny można zrobić cudo, które zupełnie nie będzie podobne do fabrycznego pojazdu.

Trzeba pomysłu, ogólnej wiedzy technicznej no i mechaniczno - plastycznych zdolności.Jednym z nielicznych na Pomorzu, który zajmuje się profesjonalnymi przeróbkami, jest Paweł Mikinka ze Sławna. Znają go bywalcy motobazarów i zlotów, na których motocykle przerabiane przez niego wyróżniają się z fabrycznej masy. Co ciekawe, elementy mające zdecydowany wpływ na sylwetkę motocykla, wykonywane są z laminatu.
Podobne rozwiązanie praktykuje legendarny już amerykański spec od upiększania motocykli, Arlen Ness. Ness jest już jedną z żywych legend customizingu, a z jego doświadczeń czerpią inni, rozpoczynający tę robotę. Amerykanin zaczynał bardzo skromnie, jak wielu garażowych amatorów. Niegdyś przerobił swojego Harleya, zobaczył, że wyszedł z niego ciekawy motocykl i tak się zaczęło. Obecnie prowadzi jedną z największych na świecie firm zajmujących się wykonywaniem takich wynalazków i jest jednym z głównych graczy na arenie custom - bike.
Klasyczne początki
Początek zabawy. Najpierw pomysł, poźniej odpowiedni dobór wzoru, wreszcie odlew i motocykl otrzymuje swoją nową linię. Do tego dochodzi jeszcze wiele szczegółów, w których tkwi przysłowiowy diabeł. Kiedy dojdzie lakier i nowe chromowane i polerowane elementy, właścicielowi bardziej niż kiedykolwiek błyszczą oczy z zachwytu, a ręce aż świerzbią, aby chwycić za kierownicę i poprowadzić nowy wynalazek. Początki przygody motocyklowej Pawła Mikinki były wręcz klasyczne.
- Od kiedy pamiętam, w mojej rodzinie zawsze były motocykle - mówi mechanik. - Wujek miał NSU 601 OSL, a ojciec mniejszy model tego motocykla, później jakiegoś Junaka. Fascynowało mnie to, a każda przejażdżka rozbudzała wyobraźnię. W końcu w podstawówce przyszedł czas na WSK-ę, później był Junak, M 72, Iże, BMW R 35 i inne podobne sprzęty. Miałem jednego niekompletnego Junaka i postanowiłem zrobić z niego choppera. Później przyszedł czas na pierwszego japończyka. Oczywiście wtedy marzyłem o Harleyu. Cały czas interesowałem się przerabianiem motocykli i dowiedziałem się, że na Zachodzie takie rzeczy robi się z laminatu. Zacząłem wtedy kupować błotniki znanych firm, tworzyć na ich podstawie formy i robić z nich odlewy. Zacząłem też przerabiać motocykle na zlecenie i wykonywać podzespoły do trike.
Mały przemysł
W ten sposób zaczął powstawać mały przemysł motocyklowy. Paweł nawiązał kontakty z tokarzami, frezerami, warsztatami, które wykonują felgi oraz wyginają najróżniejsze układy wydechowe z rurek kwasowych i zwykłych. Wokół siebie zgromadził zaplecze, które pozwala mu zrealizować każde zamówienie. Oczywiście sam pomysł nie wystarczy i aby przystąpić do przeróbki motocykla trzeba mieć też pewien zasób gotówki. Sławnieńskie realia cenowe są jednak łatwiejsze do przełknięcia niż zestaw do przeróbki ściągnięty z Zachodu. Za błotnik renomowanej firmy zapłacimy 1 tys. - 1,2 tys. zł, a identyczny "sławnieńskiej roboty" kosztuje 300 zł. Najprostsze tzw. płetwy, czyli tylny błotnik do klasycznego choppera kosztuje natomiast 80 zł.


Customizing

Paweł Mikinka buduje również swój motocykl marzeń.
Będzie to chopper z silnikiem Harleya - Davidsona.
Tylne potężne koło będzie trzymane
przez jednoramienny wahacz
.
Fot. M. Pietrasz

- Klienci są najróżniejsi - zaznacza Paweł Mikinka. - Są tacy, którzy wstawiają do mnie fabrycznego krążownika, np. Suzuki VL 1500 LC lub Yamahę Wild Star 1600, nie liczą się z kasą, ale za to wiedzą, że ich motocykl musi wyjechać z mojego garażu już zupełnie odmieniony. Wiadomo, że nie wszystkich stać na takie szaleństwo i niektórzy, chociaż skromnie i tak przerabiają swoje motocykle. Pomocą i częściami służę każdemu. Powstają też zupełnie inne wynalazki, jak ten na zdjęciu obok Kawasaki KZ 650 z początku lat 80. Niegdyś był to klasyczny neked - bike, a już niedługo będzie to chopper na błotnikach przypominających legendarnego Indiana, ze zbiornikiem w kształcie podwiniętej łezki i wysoką kierownicą.

od 12 lat
Wideo

Aktywiści znaleźli sposób na pozbycie się samochodów w miastach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na motofakty.pl Motofakty