Cenowe szachy

Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że ubiegłoroczny wzrost cen nowych samochodów oferowanych na naszym rynku był najwyższy spośród wszystkich państw UE. Płaciliśmy za auta o 7,4 proc. więcej niż w 2003 r. Podwyżki były jednym z czynników malejącego popytu. Generalni importerzy postanowili temu zaradzić i ceny obniżają.

Rosnące w 2004 r. koszty zakupu samochodów to wynik m.in. harmonizacji cen polegającej na wyrównywaniu cen netto we wszystkich krajach wspólnotowych. Ma to zapobiec sytuacji, w której klienci chcąc nabyć tańsze produkty szukaliby ich poza granicami swojego państwa.

Podwyżki przyczyniły się do spadku sprzedaży nowych samochodów. W 2004 r. była ona 10 proc. niższa niż w roku 2003. Generalni importerzy zareagowali promocjami i opustami. Taniej można kupić nie tylko auta z rocznika 2004, ale i z roku 2005. Ceny obniżył m.in. Citroen. Na

model C2 z 2004 r. rabat wynosi 8 tys. zł, a z 2005 r. - 4 do 6 tys. zł. W promocji można kupić także Ople. Np. ceny Astry II Classic z roku 2005 r. są niższe o 3 tys. zł.

- Powodów spadku cen nowych pojazdów jest kilka. Generalni importerzy chcą pozbyć się aut z rocznika 2004, które zalegają w magazynach. Sprzedają je więc znacznie taniej. Cenowo samochody te zaczynają konkurować z wyprodukowanymi w 2005 r. Niektóre marki zdążyły bowiem wyprzedać egzemplarze niektórych modeli z 2004 r. i oferują tylko te z rocznika 2005. Jeśli są one droższe od rywalizujących z nimi, a należących do innego producenta, to tylko obniżka cen może zapobiec spadkowi popytu. Mimo notowanych w ostatnim czasie obniżek auta nadal są drogie. Polacy to naród mało zamożny, wciąż traktujący samochody jako dobra luksusowe - mówi Jakub Faryś ze Związku Motoryzacyjnego SOIS.

Na Fiata Pandę statystyczny Polak musi odkładać ponad 13 miesięcy, a Niemiec - niecałe 3 miesiące. Komisja Europejska zaleca równanie cen, ale o równaniu pensji jakoś nie wspomina.