Rodzina Kurowskich ze wsi Mikołajew zatrzymała prace ziemne na 500-metrowym odcinku autostrady A-2. Rolnicy z kosami w ręku dzień i noc pilnują wjazdu na swoje pole. Nie pomogły nawet kilkakrotne interwencje policji.

- Nie wjedzie tu żadna maszyna, dopóki nie wywłaszczą nas za godziwe pieniądze - mówią Kurowscy, szykując się do ostatecznego boju z budowniczymi drogi.
Pas przyszłej autostrady wyraźnie rysuje się już w terenie. Wykopy dotarły jednak tylko do miedzy Jana Kurowskiego. Tu się urywają. Dalej zieleni się ozimina. Koparki pojawiły się z dwóch stron gospodarstwa, ale na pole Kurowskiego wstępu nie mają.
- Nie wpuszczę tu nikogo - wykrzykuje zdenerwowany rolnik. - Próbowali już parę razy wjechać, ale pilnujemy z synem i z bratem dzień i noc. Chyba że przejadą po nas!
Jan Kurowski uzależnia zmianę swojej decyzji od wykupu gruntów (chodzi o 3,5 hektara - przyp. red.) za godziwe, jego zdaniem, pieniądze. Cenę 8 zł za metr kwadratowy, jaką zaproponowała mu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, uważa za śmieszną (chciałby 15 zł za metr). Czarę goryczy przepełniła jednak wycena samego gospodarstwa, które leży ledwie 30 metrów od przyszłej autostrady. Za dom, oborę i budynek gospodarczy miał dostać 23 tys. zł.
- To przecież kpiny - żali się Elżbieta Kurowska. - Co my kupimy za takie grosze? Ani mieszkania w mieście, ani innego gospodarstwa. A przecież rolnictwo to całe nasze życie.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?