Bez taryfy ulgowej

Redakcja
Fot. AKPA
Fot. AKPA
Anna Dereszowska przyznała się nam, że choć w serialu „Złotopolscy” gra policjantkę, nie zawsze chroni ją to przed mandatami.

Zwłaszcza, gdy zdjęcie zrobi jej fotoradar. Samochodem jeździ od lat, kiedyś podkradała ojcu małego Fiata, a niedawno na planie serialu zasiadała za kierownicą prawdziwego Roll-Royce'a.
  

 

W "Tajemnicy twierdzy szyfrów" bohaterka, którą tam grałaś poruszała się dwutonowym, zabytkowym Roll-Royce'am. Nie bałaś się?

Bałam się o samochód, bo gdyby doszło do jakiejś stłuczki, to produkcja poniosłaby ogromne koszty. To auto naprawdę warte było fortunę. Ale lubię wyzwania i uwielbiam prowadzić samochód, a to było dla mnie coś nowego, bo kierownica była po prawej stronie, inna skrzynia biegów i brak wspomagania. Trochę musiałam się z nim pomęczyć, ale sprawiło mi to ogromną frajdę.

 

Dla kobiety rzeczywiście musiało to być wyzwanie...
Fot. AKPA
Fot. AKPA

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że kobiety prowadzą gorzej od mężczyzn! Choć rzeczywiście jesteśmy słabsze fizycznie, ale ja należę do tych dość silnych kobiet, więc nie miałam problemów z kręceniem kierownicą. Aczkolwiek trochę musiałam się do tego przyłożyć. 

 

Od dawna masz prawo jazdy?

Od dziewięciu lat. Egzamin zdałam dwa dni po ukończeniu siedemnastego roku życia, bo wtedy było to jeszcze możliwe. I zdałam go za pierwszym razem! Bardzo chciałam prowadzić i już wcześniej podkradałam auto rodzicom. Mieliśmy wtedy starego malucha, który najpierw należał do dziadka, a potem dostał go mój brat. I właśnie tym maluchem jeździłam po kryjomu jak nikogo nie było w domu, a mój brat nieopatrznie zostawił gdzieś kluczyki. Może nie powinnam się do tego przyznawać, ale po tylu latach opowiadam to już jako anegdotę. Mój tata uważał, że prawo jazdy jest bardzo potrzebne w życiu i namawiał mnie do tego, żebym szybko je zrobiła. Wcześniej pozwał mi prowadzić auto po polnych drogach.

 

Pamiętasz swój pierwszy, własny samochód? 

Oczywiście, był to nowiutki Fiat Seicento, ale cieszyłam się nim krótko, bo po miesiącu został skradziony. Miał niebieski kolor i był bardzo kobiecy. Zostawiałam go na parkingu, poszłam na siłownię i jak wyszłam, to już go nie było. Potem wyczekałam się na zwrot pieniędzy z ubezpieczenia i po pewnym czasie kupiłam wymarzonego Peugota 206, który zawsze mi się podobał. Jeżdżę nim do tej pory, ale mam też drugi samochód - usportowionego Forda Focusa. Bardzo go sobie chwalę, bo lubię szybką, sportową jazdę i to nie tylko samochodem, ale też na nartach, desce i na rowerze. Zawsze pociągał mnie szybkość, oczywiście w granicach rozsądku.

 

Interesowałaś się tym, co ma pod maską? 

Tak, ma silnik o pojemności 1,6 litra, a więc nie taki znowu duży i moc 115 KM. Zapomniałam jakie ma przyśpieszenie, ale rozpędza się dość szybko i świetnie trzyma się drogi, bo ma szersze opony i twardsze zawieszenie. Natomiast sporo pali i jest to jego jedyny feler. Muszę powiedzieć, że jak na kobietę sporo o samochodach wiem, choć nie wdaję się w dyskusję z mężczyznami, bo oni rzeczywiście wiedzą o nich dużo więcej.

 

Chwaliłaś się tym, że lubisz szybką jazdę. Czy policjantka ze "Złotopolskich" ma taryfę ulgową u kolegów z drogówki?

 

Nie zawsze, ale zdarza się, że puszczają mnie tylko z upomnieniem. Ale na to mogą liczyć także inne kobiety, nie tylko aktorki. Teraz jest już o tyle sprawiedliwie, że najczęściej łapią nas nie policjanci, ale fotoradary, z którymi nie ma dyskusji. To, że gram policjantkę w serialu nie ma dla nich większego znaczenia.

 

Dostałaś kiedyś zdjęcie z fotoradaru?

Zdarzyło mi się raz, w Krakowie i dostałam mandat za jakieś śmieszne przewinienie. Jechałam z prędkością 72 km/h, a ograniczenie było do 60. Kiedy dostałam pocztą zdjęcie aż mi się nie chciało wierzyć, że fotoradar był tak czuły. Zazwyczaj mówi się, że trzeba przekroczyć prędkość minimum o 20 kilometrów, żeby zadziałał. A tu taka niespodzianka! Byłam wtedy zameldowana w rodzinnym Mikołowie na Śląsku i tam też zarejestrowany był mój samochód, więc miałam z tym sporo kłopotów, bo musiałam się osobiście zgłosić na komendę. To mnie nauczyło, że na widok fotoradaru na horyzoncie trzeba mocno zwalniać. 

 

Zdarzyły ci się jakieś wypadki?

Owszem, miałem stłuczkę na moście Grota Roweckiego w Warszawie. Wpadłam na tył samochodu, który jechał przede mną. Nikomu nic się nie stało, ale po mojej stronie szkody były znaczne. Miałem skasowany cały przód i naprawa Peugeota 206 kosztowała mojego ubezpieczyciela aż 12 tys. zł, a samochód przede mną miał tylko rysę na zderzaku. Nie mogłam w to uwierzyć! Poza tym podczas parkowania wjechałam kiedyś w kosz na śmieci. Na szczęście poza tą jedną stłuczką, jak dotąd wszystko kończyło się na małych zadrapaniach.

 

Rozmawiał: Mirosław Mikulski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty