Autostrada do zbadania

Przedstawiciele rządu po raz kolejny potwierdzili chęć budowy autostrady A-1. Reprezentanci opozycji zapowiedzieli z kolei, że po przejęciu władzy uważnie przyjrzą się umowie na tę drogę.

Do wymiany poglądów na temat A-1 doszło w środę w czasie wielkiej debaty o polskich autostradach zorganizowanej w Warszawie. Wzięli w niej udział przedstawiciele rządu, eksperci i dziennikarze.

- Budowa autostrady A-1 jest polską racją stanu, jest potrzebna, by odblokować porty w Gdańsku i Gdyni - mówił wiceminister infrastruktury Jan Ryszard Kurylczyk, były wojewoda pomorski. - Jeżeli w tym roku zaczynamy w Gdańsku budowę nabrzeża na 500 tys. kontenerów rocznie, czyli 250 tys. tirów, to jeżeli samochody te pojadą drogami, które mamy, to rzeczywiście je rozjadą. Musimy do 2008 r. połączyć autostradę A-1 przynajmniej z drogą A-2 i A-4.

Przypomnijmy, że umowa na budowę pierwszego odcinka A-1, z Gdańska do Grudziądza, z firmą Gdańsk Transport Company została podpisana w sierpniu ubiegłego roku. Cenę jednego kilometra tej drogi ustalono na 5,6 mln euro. Suma ta nie podoba się opozycji, która uważa, że jest ona za wysoka.

Ekspert z Platformy Obywatelskiej Adrian Furgalski zapewnił, że PO nie zamierza, w razie utworzenia nowego rządu, dokonywać rewolucji w drogownictwie. Zapowiedział jednak, że sprawę budowy A-1 trzeba będzie dokładnie przeanalizować.

- Zastosowanie metody koncesyjnej przy autostradzie A-1 nie jest rozwiązaniem najdoskonalszym, ale to już jest przeszłość. To już zrobiliśmy - ripostował minister infrastruktury Krzysztof Opawski.

Rozpoczęcie budowy A-1 zaplanowane jest na 2 maja. Obecnie trwają ostatnie negocjacje z bankami w sprawie udzielenia kredytów na realizację tej inwestycji. W przyszłym tygodniu decyzję w tej sprawie podjąć ma Europejski Bank Inwestycyjny.

Budowa koncesyjnego, 150-kilometrowego odcinka A-1 z Gdańska do Torunia zakończona ma zostać do 2008 r. Cała reszta tej autostrady - od Torunia do granicy z Czechami - gotowa ma być do 2013 r.