Paweł K., spod Jarocina, zorganizował w Warszawie firmę wyłudzającą zaliczki na luksusowe autokary. Pięć lat temu uciekł na Ukrainę. Wrócił do kraju w poszukiwaniu pracy. **Po aresztowaniu złożył wniosek o ukaranie go bez procesu.**
Paweł K. ma 41 lat. Z zawodu jest monterem radiowo-telewizyjnym. Z Polską przez ostatnie pięć lat łączyło go tylko dziecko, które po rozwodzie jest na jego utrzymaniu. Teraz z ojczystym krajem łączy go aresztancka cela.

Prezes z pieczątki
W 1999 r. od przygodnie poznanego mężczyzny K. kupił w Warszawie dokumenty spółki Hanpol. Wspólnie z dwoma znajomymi zorganizował biuro firmy. Zlecił wykonanie dla siebie pieczątki prezesa, a następnie umieścił w gazetach i Internecie ogłoszenia. Oferował w nich możliwość sprowadzenia z Francji używanych autokarów wycieczkowych.
W ciągu zaledwie trzech tygodni - od kwietnia do maja - Hanpol zawarł przynajmniej sześć (tyle udało się ustalić) umów na pojazdy z zagranicy. Nabywcami były firmy z różnych stron kraju m.in. z Wrocławia i Ustrzyk Dolnych. Zamawiały one luksusowe autokary, głównie marki Mercedes. Każdy z nich miał kosztować po kilkaset tysięcy złotych. Warunkiem realizacji umowy było wpłacenie zaliczki. Hanpol pobierał od łatwowiernych kontrahentów przedpłaty w wysokości od 35 do 262 tys. zł. W sumie na konto spółki trafiło ponad 799 tys. zł, z czego część zapłaciły towarzystwa leasingowe, które w imieniu swoich klientów podjęły się finansować zakupy pojazdów.
Sprawa wyszła na jaw, gdy Hanpol zamknął nagle siedzibę. W trakcie podjętego śledztwa okazało się, że Paweł K. specjalizował się w autokarach, ale popełniał także inne przestępstwa - m.in. tuż przed zakończeniem działalności Hanpolu, wziął w leasing Daewoo Lanosa wartego ponad 39 tys. zł. Wspólników K. złapano w 2000 r., prezes natomiast zniknął. Wysłano za nim list gończy.
Sprawiedliwość po latach
W 1999 roku Paweł K. wyjechał z Polski. Schronił się na Ukrainie. Przyjechał do kraju po pięciu latach. Szukał pracy. Zatrzymano go w Rabce w październiku ubiegłego roku. Odtąd przebywa w areszcie.
Podczas przesłuchań początkowo K. twierdził, że jest niewinny, a oszustw z autokarami dopuścił się ktoś podszywający się pod niego. Przyznał się i złożył obszerne zeznania dopiero wtedy, gdy rozpoznali go pokrzywdzeni.
W przeszłości mężczyzna był już karany za drobne oszustwa w Pleszewie i Kaliszu. W obu przypadkach otrzymał kary w zawieszeniu. Tym razem czeka go bezwzględne więzienie (1 rok i 8 miesięcy) oraz 3 tys. zł grzywny. Ponadto zobowiązał się do naprawienie w ciągu 5 lat szkód, które wyrządził. Czy jest w stanie spłacić ponad 800 tys. zł z prac dorywczych (tym ostatnio się trudnił)? Paweł K. już planuje, że po wyjściu zza krat wyjedzie do pracy na Zachód. Wystosowany przeciwko niemu przez poznańską prokuraturę akt oskarżenia rozpatrzy sąd w Warszawie. Tam bowiem początkowo wszczęto postępowanie w sprawie przestępstw, o które jest oskarżony.
Kara bez procesu
Kodeks Postępowania Karnego umożliwia wystąpienie o ukaranie oskarżonego bez przeprowadzania procesu. Z możliwości takiej może skorzystać wyłącznie osoba, która spełnia cztery warunki:
- przyznała się do popełnienia przestępstwa,
- przewidywana za nie kara nie przekracza 5 lat pozbawienia wolności,
- okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości,
- postawa oskarżonego wskazuje, że cele postępowania karnego zostaną osiągnięte bez rozprawy.
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Te popularne seriale wracają na ekrany tej jesieni. Sprawdź, co o nich wiesz - QUIZ
- Nowa żona Ronaldo: czwarta i młodsza od niego o 14 lat. Takie było ich wesele [WIDEO]
- Nowy "Znachor" to najlepsza ekranizacja w historii? Tym się różni od starego klasyka
- Trzyosobowa rodzina zginęła w wypadku na A1. Wiadomo, z jaką prędkością pędziło auto