Jedna z mieszkanek Łodzi zauważyła, że na jej Opla Astrę ktoś wylał... farbę olejną. Niewiele myśląc, 59-letnia kobieta wsiadła do auta i pojechała do automatycznej myjni na całodobowej stacji benzynowej.
Nie powiedziała pracownikom, co się stało, tylko zapłaciła za mycie i wjechała do środka. Gdy urządzenie zaczęło myć jej pojazd, farba pozalepiała szczotki. Pracownicy stacji zauważyli to po
chwili na monitorach.
Natychmiast wyłączono urządzenie, ale było już za późno - szczotki nie nadawały się do użytku. Pracownicy zawiadomili policjantów, a ci wszczęli wobec właścicielki opla postępowanie w sprawie uszkodzenie mienia. Wstępnie straty oszacowano na 5 tys. złotych.
Pracownicy stacji są zdumieni niefrasobliwością klientki.
- Przecież mogła się poradzić, zapytać, czy można myć samochód ubrudzony farbą olejną - żalą się. - Ale nie, po prostu zapłaciła i od razu wjechała do myjni.
Kobieta oceniła, że wylanie farby olejnej na jej auto naraziło ją na stratę ok. 2 tys. zł. Na razie nie ustalono, kto i dlaczego to zrobił.
Polski przemysł motoryzacyjny, szanse i zagrożenia - debata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?