Auta klasyczne. Nietypowe propozycje dla ekscentryków TOP 10

Kamil Rogala
Są kierowcy, dla których auto jest jedynie środkiem transportu – marka i model nie ma znaczenia, byle jeździło bezawaryjnie przez długie lata. Są też tacy, którzy chcą jeździć czymś ciekawym, nietypowym, wyróżniającym się z tłumu, ale bez zbędnych, wygórowanych kosztów. Jest też trzecia grupa, dla której koszty i trudności w serwisowaniu nie mają znaczenia – liczy się tylko przyjemność z jazdy i samego posiadania.

Wielu miłośników „czterech kółek”, szukając auta używanego, wybiera modele popularne, mało emocjonujące, niedrogie w utrzymaniu i proste w serwisowaniu. To ma być samochód, który można bez obaw wstawić do podrzędnego serwisu, gdzie nawet stażysta parzący kawę będzie wiedział co robić. Nieco bardziej wyszukane modele wymagają większej uwagi i wyboru wyspecjalizowanej w danej marce obsługi, która za większą opłatą zapewni odpowiedni poziom usług. Są też pojazdy, które sieją postrach w większości warsztatów, opróżniają kieszenie właścicieli, ale wzbudzają zachwyt praktycznie każdego oraz zdziwienie: „Po co mu taki samochód?!” To proste – dla przyjemności. Poznajmy kilka modeli, które kupuje się sercem, trzymając rozum głęboko w kieszeni. Są modele stare, nieco nowsze, popularne, jak i całkowicie nietypowe. Jedno jest wspólne – nie są to samochody dla każdego. 

Citroen 2CV

Fot. Citroen
Fot. Citroen

Chyba nie ma osoby, która by nie znała tego auta. Co prawda nie jest tak popularne jak Garbus czy też Golf, ale nietypowa konstrukcja oraz częste pojawianie się w słynnych filmach sprawia, że wiele osób wie, czym jest Citroen 2CV. Wie, ale czy widziało to auto na własne oczy? Prawdopodobnie nie, gdyż taki okaz w Polsce to prawdziwy biały kruk. Prosty konstrukcyjnie, niedrogi w zakupie, ale praktycznie niedostępny. Dlatego też „Kaczka” jest nie lada gratką dla kolekcjonerów i tych, którzy chcą mieć auto bardzo nietypowe.

Nie nadaje się na autostrady, drogi szybkiego ruchu, nawet drogi międzymiastowe mogą być sporym wyzwaniem dla tego pojazdu. Ale jazda w mieście przy dobrej pogodzie będzie prawdziwą przyjemnością, zarówno dla kierowcy i pasażerów, jak również dla tych, którzy będą mieli okazję zobaczyć tak nietypowe auto w czasie jazdy, a nie tylko w muzeum, na zdjęciach lub we francuskich filmach z Louis de Funès’em.

Model projektowany pod hasłem „cztery koła pod parasolem”, stał się ogromnym sukcesem. Miało być prosto, komfortowo i przestronnie. Na dzień dzisiejszy 2CV wydaje się skrajnie ograniczone, ale dzięki temu jego obsługa jest banalnie prosta, podobnie jak ewentualny serwis i naprawy. Pierwszy prototyp powstał w 1939 roku, ale ze względu na wybuch II Wojny Światowej, rozwój został mocno opóźniony.

Produkcyjną wersję pokazano na paryskim salonie 6 października 1948 roku. W późniejszych latach pojawiały się różne ciekawe wersje takie jak Sahara, Dyane, Mehari czy też dostawcze Acadiane. Na rynku można znaleźć kilka modeli, choć w większości przypadków są to egzemplarze do renowacji.

Zobacz także: Testujemy miejski model Volkswagena

Citroen XM

Fot. Citroen
Fot. Citroen

Swego czasu Citroen produkował wiele ciekawych i bardzo nietuzinkowych aut, które do dziś zachwycają konstrukcją i innowacyjnymi rozwiązaniami. Przykładem może być Citroen XM, który już na pierwszy rzut oka wyróżnia się spośród innych aut z tego okresu. Zaprezentowany w 1989 roku flagowy model francuskiej marki miał konkurować z takimi tuzami, jak Audi 100 czy też BMW Serii 5. Rok później XM wygrał europejską nagrodę Car of the Year co było dowodem, że innowacyjna konstrukcja spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem.

Dziś trudno na ulicy spotkać Citroena XM z tamtych lat. Co ciekawe, ostatnie modele zjeżdżały z linii produkcyjnych jeszcze w 2000 roku. Dobrze zachowany, zadbany i pozbawiony rdzy XM jest na wagę złota. Niestety taki model może być bardzo trudny do namierzenia.

Swego czasu do wyboru były dwie wersje nadwoziowe – pięciodrzwiowa limuzyna oraz duże kombi. Szczególnie ta druga odmiana rzuca się w oczy i przykuwa uwagę ostrymi, nieco futurystycznymi liniami. Jako pełnoprawny następca słynnego CX-a, XM posiadał hydropneumatyczne zawieszenie drugiej generacji. Był to system hydroaktywny, w którym kierowca mógł wybrać pożądaną charakterystykę tłumienia.

W wyposażeniu obok skórzanej tapicerki można było znaleźć takie atrakcje, jak automatyczną klimatyzację, podgrzewane fotele przednie i tylne, tempomat, sterowanie na kierownicy, telefon pokładowy a nawet dodatkową tylną szybę, przeciwdziałającą wychłodzeniu wnętrza po otwarciu bagażnika. Ciekawostką był z pewnością system Diravi. To układ wspomagania kierownicy o zmiennej sile w zależności od prędkości.

Pod maską mógł pracować jeden z wielu silników. Jednostki benzynowe to: podstawowe dwulitrowe silniki 8-zaworowe o mocy od 114 do 147 KM, wzmocnione 16-zaworowe o mocy 132 KM, jak również 3-litrowe silniki V6 o mocy od 167 do 200 KM. Podstawowym silnikiem wysokoprężnym była jednostka 2.1 o mocy zaledwie 80 KM. Najmocniejszy „ropniak” 2.5 Turbo generował 129 KM.

Renault 5 Turbo

Fot. Renault
Fot. Renault

Kolejna propozycja to prawdziwa rajdowa legenda, która mimo kompaktowych wymiarów, rzuca się w oczy i jest w stanie utrzeć nosa niejednemu nowoczesnemu sportowemu modelowi. To niezwykle rzadki okaz, który może kosztować krocie, ale w przypadku tego egzemplarza, będzie to świetna inwestycja na przyszłość, bowiem auto, odpowiednio zadbane i dopieszczone, będzie zyskiwało na wartości.

Renault 5 Turbo to specjalna odmiana zwykłej „piątki”, stworzona na potrzeby homologacji rajdowej. Do napędu służył turbodoładowany, umieszczony centralnie silnik o pojemności 1,4-litra i mocy 160 KM w podstawowej wersji. W topowej odmianie Maxi 5 Turbo silnik generował kosmiczne 350 KM i sprawiał, że ten mały bolid wręcz fruwał po odcinkach specjalnych. Przy masie niespełna jednej tony osiągi i prowadzenie były naprawdę imponujące.

Niestety znalezienie takiego auta graniczy z cudem. Nawet zwykła wersja Renault 5 w przyzwoitym stanie to niezwykle rzadkie zjawisko, zaś cena nawet 10 000 złotych może skutecznie odstraszyć.

Jaguar XJ (X300)

Fot. Jaguar
Fot. Jaguar

Topowa limuzyna w rozsądnej cenie? Można zdecydować się na stare BMW Serii 7, Mercedesa Klasy S czy też Audi A8, ale o wiele ciekawszą propozycją, choć trudniejszą w utrzymaniu i serwisowaniu, będzie Jaguar XJ w wersji X300. Auto zostało zaprezentowane w 1994 roku na Salonie Samochodowym w Paryżu i było jednym z pierwszych produktów Jaguara po przejęciu przez Ford Motor Company.

Pod względem stylistycznym X300 nawiązywał do korzeni – z przodu pojawiły się podwójne reflektory, z tyłu niewielkie, ścięte światła. Cała sylwetka natomiast była bardzo smukła, niska i charakterystyczna dla tej marki. Trudno pomylić Jaguara z tamtych lat z czymkolwiek innym, czego niestety nie można powiedzieć o najnowszych modelach tego producenta. Jeśli więc ktoś chce się wyróżniać z tłumu i jeździć autem klasycznym, niezwykle efektownym i niespotykanym, inwestycja rzędu 25-30 tysięcy na dobrze utrzymany egzemplarz powinna być dobrym wyborem.

Na rynku wtórnym nie znajdziemy ich jednak zbyt wiele, dlatego też poszukiwania mogą zająć sporo czasu. Pod maską tego auta pracował jeden z dwóch silników sześciocylindrowych – o pojemności 3.2 oraz 4.0 – jak również topowe V12 o pojemności 6 litrów. Były też wersje usportowione, takie jak XJR z doładowanym silnikiem R6 4.0 o mocy 320 KM.

Mazda RX-7

Fot. Mazda
Fot. Mazda

Marzenie wielu chłopców i auto, które bardzo często pojawiało się na ścianach w formie plakatów. Dodatkową sławę i rozgłos przyniósł temu modelowi film „Szybcy i wściekli” i po dziś dzień, jest to cenny i rzadko spotykany okaz poszukiwany przez kolekcjonerów i tych, którzy chcą mieć auto niebanalne. Co prawda o wiele łatwiej zdobyć następcę, czyli model RX-8, ale to ostatnia odmiana RX-7 jest prawdziwym rarytasem, niestety także niezwykle rzadko spotykanym.

Pierwsza generacja RX-7 zadebiutowała w 1978 roku, ale to trzecia generacja zyskała największą popularność na całym świecie. Zaprezentowane w 1992 roku auto oferowane było przez 10 lat i w tym czasie sprzedało się w ilości około 68 tysięcy egzemplarzy. Nie jest to wynik imponujący, ale być może dlatego, to auto uznawane jest w chwili obecnej za kultowe i jest tak trudne do zdobycia. W Europie RX-7 było sprzedawane tylko do 1996 roku. Niestety już wtedy restrykcyjne normy emisji spalin sprawiły, że sprzedaż modelu na Starym Kontynencie została wstrzymana.

Największa perełka kryje się oczywiście pod maską. Jest to niespotykany obecnie silnik Wankla z wirującym tłokiem o pojemności 1308 cm3 (2 x 645) generujący moc 239 KM oraz 294 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W końcowej fazie produkcji, gdy auto było oferowane już tylko na rynku japońskim, moc silnika sięgała 280 KM.

Renault Avantime

Fot. Renault
Fot. Renault

Pojazd, który wyprzedził swoją epokę i był tak innowacyjny oraz nietypowy, że odstraszał klientów i dość szybko zniknął z rynku. Mowa o Renault Avantime, który zadebiutował w 2001 roku i już dwa lata później został wycofany ze sprzedaży. Auto nie dość że nietypowe, to jeszcze drogie i dość skomplikowane, nie dziwi zatem, że sprzedaż - mimo zakładanych sukcesów - okazała się bardzo słaba. Avantime miał łączyć w sobie cechy rodzinnego vana ze sportowym coupé. Z tego dość śmiałego założenia wyszedł pojazd, który w 2001 roku zszokował nie tylko kierowców, ale i całe środowisko motoryzacyjne.

Wtedy takie eksperymenty były bardzo ryzykowne, dziś zaś nikogo nie dziwią, choć połączenie coupé i vana w luksusowym wydaniu nadal wydaje się być sporą ekstrawagancją. Dziś można śmiało uznać, że była to udana konstrukcja, zapewniająca ogromną przyjemność z jazdy oraz komfort. Mimo zastosowania tylko jednej pary drzwi, zajmowanie miejsca na tylnej kanapie nie było problemem. Nowoczesne rozwiązania i stylistyka nadwozia były kontynuowane we wnętrzu. Również pod maską pojawiły się tylko ciekawe jednostki – 2.0 Turbo o mocy 164 KM, 2.9 V6 o mocy 210 KM oraz 2.2 dCi generujące 150 KM.

Niestety bardzo słaby popyt i status rynkowego dziwaka sprawiły, że po wyprodukowaniu zaledwie 8557 egzemplarzy, Renault Avantime zniknął z rynku i dziś stanowi raczej okaz kolekcjonerski, niż ciekawy i ogólnodostępny samochód rodzinny. Znalezienie zadbanego egzemplarza jest dość trudne, zaś ceny około 25-30 tysięcy złotych mogą odstraszać. Ale właśnie ten słaby popyt może być mocnym argumentem przy negocjacji cen.

Saab 900 I

Fot. Saab
Fot. Saab

Oto zupełnie inne podejście do motoryzacji. Szwedzi zawsze robili auta po swojemu, być może dlatego marka w chwili obecnej praktycznie nie istnieje i jest rozszarpywana przez chińskie koncerny. Model 900 pierwszej generacji, znany również pod pseudonimem „krokodyl”, to pojazd nietypowy pod względem stylistyki, bardzo bezpieczny i solidny. Modele z początków produkcji potrafią osiągać wysokie ceny, ale w tym przypadku możemy mówić o inwestycji na przyszłość.

Zaprezentowany w 1978 roku Saab 900 bazował na modelu 99. Na początku w ofercie były dostępne dwu- i czterodrzwiowe sedany oraz trzy- i pięciodrzwiowe hatchbacki. Krótko po debiucie pojawiły się mocne wersje wyposażone w turbosprężarki. Wówczas były to jedne z najszybszych aut oferowanych na rynku w tej klasie. W późniejszym etapie do sprzedaży trafiła również słynna edycja Turbo. Przykładowo model Turbo 16 osiągał moc 175 KM, co jak na tamte czasy, było wartością imponującą.

Poszukując Saaba z tamtych lat warto oczywiście decydować się na jednostkę doładowaną. Nawet najsłabsza odmiana generuje imponujące 145 KM, zaś topowa, oferowana od 1990 roku na rynku brytyjskim wersja Turbo Carlsson mogła pochwalić się mocą aż 185 KM. Dowodem na to, że jest to auto trwałe i wytrzymałe niech będzie fakt, że model 900 z 1989 roku będący w posiadaniu Petera Gilberta, przejechał po drogach w Stanach Zjednoczonych ponad milion kilometrów!

Honda HR-V I

Fot. Honda
Fot. Honda

To jedna z najłagodniejszych propozycji w całym zestawieniu. Honda HR-V pierwszej generacji pojawiła się na rynku w 1999 roku i była powiewem świeżości w raczkującym wówczas segmencie crossoverów. Początkowo był to pojazd trzydrzwiowy, co było ciekawym połączeniem – kompaktowe nadwozie o dynamicznej stylistyce oraz podniesione zawieszenie. Niedługo po rozpoczęciu produkcji, w 2000 roku pojawiła się bardziej praktyczna wersja pięciodrzwiowa, zaś rok później auto przeszło dość obszerny lifting – zmieniono światła, osłonę chłodnicy, zderzaki oraz wnętrze wprowadzając przy okazji odmianę Sport ze wzmocnionym silnikiem.

Nietypowy wygląd po dziś dzień wyróżnia się z tłumu, zaś rozsądne ceny sprawiają, że jest to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą auta na co dzień, ale z drugiej strony szukają czegoś niebanalnego. Za 10 tysięcy złotych znajdziemy zadbany i w pełni sprawny egzemplarz, który nie będzie wymagał wielkiego wkładu finansowego, zaś codzienna eksploatacja nie przyprawi o zawrót głowy.

Lancia Kappa

Fot. Lancia
Fot. Lancia

Nieco więcej problemów może być z kolejną propozycją. Lancia od zawsze była znana z ciekawych i mocno kontrowersyjnych konstrukcji, które wyróżniały się stylistyką oraz innowacyjnością. Gdy w 1994 roku pojawił się model Kappa, miał on konkurować z BMW, Mercedesem i Audi. Był to topowy model Lancii należący do segmentu E i przez pewien czas pełnił rolę pojazdu rządowego w Polsce. O ile wersja sedan była dość popularna, tak wprowadzone dwa lata później kombi, a w szczególności zaprezentowane w 1997 roku coupé, to prawdziwe rarytasy.

Auto przetrwało do 2001 roku. Niestety ceny tych modeli były dość wysokie, dlatego też pojazd nie cieszył się wielką popularnością. Nawet dziś na rynku wtórnym nie znajdziemy zbyt wielu zadbanych egzemplarzy. Mowa głównie o odmianie coupé, która mocno różniła się od wersji sedan i kombi. Mowa nie tylko o nadwoziu, ale i podwoziu. Auto w tej wersji nadwoziowej miało skrócony rozstaw osi, rozstaw kół tylnych został zwiększony, zaś drzwi pozbawiono ramek. Niestety wyprodukowano zaledwie 3226 sztuk, przez co na rynku wtórnym auto to jest bardzo rzadko spotykane. Najmocniejsza odmiana silnikowa – 2.0 20V Turbo – generowała aż 220 KM oraz 309 Nm momentu obrotowego.

Fiat Barchetta

Fot. Fiat
Fot. Fiat

Na zakończenie kolejny nietypowy i chyba średnio lubiany przez facetów model – Fiat Barchetta. Jedni uważają, że to auto dla kobiet, inni, że dla fryzjerów, jeszcze inni, że dla… Prawda jest taka, że to samochód dający mnóstwo przyjemności z jazdy, choć nie jest to środek transportu na co dzień. Jest mały, mało komfortowy, w zimę daje się we znaki, ale trudno znaleźć lepsze auto na wakacyjne wycieczki w cenie poniżej 10 000 złotych.

Barchetta była produkowana od 1995 do 2005 roku z dwuletnią przerwą w latach 2002-2004. Mała „łódeczka” powstała na płycie podłogowej Fiata Tipo B, silnik zapożyczono z Punto, natomiast elementy wnętrza włącznie z kierownicą pochodzą z modelu Coupé. Wspomniana jednostka napędowa to silnik 1.8 16V generujący 131 KM oraz 164 Nm momentu obrotowego, co dla takiego auta jest w pełni wystarczające. W międzyczasie powstało mnóstwo wersji limitowanych – warto mieć to na uwadze podczas poszukiwań.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty