Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tulę się do kierownicy - Porsche 914

Marek Ponikowski
Fot: Marek Ponikowski
Fot: Marek Ponikowski
Zabytkowe Porsche, które jest poniekąd Volkswagenem, przedstawia - Marek Ponikowski

Gdynianin pan Wojciech Majcher potwierdza: jego Porsche 914 to taki sam samochód, jakim jeździła w czasach gierkowskiej

Fot: Marek Ponikowski
Fot: Marek Ponikowski

"drugiej Polski" Maryla Rodowicz. Taki sam, ale nie ten sam! - wbrew temu, co jedna z trójmiejskich gazet napisała w sierpniu, z okazji Gdyńskiego Rajdu Historycznego. Pan Wojciech marzył od dawna o Porsche, oczywiście z chłodzoną powietrzem "szóstką" za tylną osią. Ideałem byłby model 911 z lat sześćdziesiątych albo siedemdziesiątych, dokładnie taki, jaki pół wieku temu zaprojektował zmarły niedawno wnuk wielkiego Ferdinanda Porsche, Ferdinand Alexander, zwany w rodzinie "Feri". Zabytkowa dziewięćset  jedenastka w przyzwoitym stanie kosztuje jednak majątek, a i potem trzeba sięgać głęboko do kieszeni, by utrzymać ją w gotowości do jazdy w rajdach samochodów  weteranów. Przed rokiem znajomy pana Wojciecha, kolekcjoner motoryzacyjnych zabytków spod Warszawy, namówił go na dziewięćset czternastkę rocznik 1974. To oczywiście nie to samo, co model 911, ale jednak Porsche!

Porsche 914 zadebiutowało w Salonie Samochodowym we Frankfurcie we wrześniu 1969 roku jako wspólne dzieło dwóch firm: Volkswagena i Porsche. Koncern z Wolfsburga potrzebował w tamtym czasie następcy dla starzejącego się modelu Karmann-Ghia, firma z Zuffenhausen pod Stuttgartem chciała mieć w ofercie obok modelu 911 auto dla nieco mniej zamożnej klienteli. Uzgodniono, że wspólnym zespołem konstruktorów pokieruje Ferdinand Piech, wnuk po kądzieli Ferdinanda Porsche, cioteczny brat Ferdinanda Alexandra - Feriego.

Fot: Marek Ponikowski
Fot: Marek Ponikowski

Piech zaprojektował auto dwuosobowe, z silnikiem umieszczonym centralnie, tuż za fotelami kierowcy i pasażera. Obramowanie przedniej szyby i masywny blaszany profil nad głowami jadących stanowią ochronę na wypadek przewrotki, a zarazem podstawę lekkiego dachu z tworzywa sztucznego, który można łatwo odpiąć i schować do tylnego bagażnika. Tylnego - bo także z przodu oprócz zapasowego koła i 60-litrowego zbiornika paliwa - mieści się sporo pakunków. Przednie koła zawieszono na podwójnych wahaczach poprzecznych współpracujących z ułożonymi wzdłużnie drążkami skrętnymi. Tylne zawieszenie, przejęte z Porsche 911, składa się z podwójnych wahaczy skośnych i sprężyn śrubowych. Auta modelu 914 produkowano w Osnabrück, w znanej firmie nadwoziowej Karmann. Aby nie były zbyt drogie, wykorzystano w nich mnóstwo części i podzespołów z różnych modeli Volkswagena. Przede wszystkim silniki: czterocylindrowy boxer chłodzony powietrzem miał w podstawowej wersji pojemność 1,7 litra i dość mizerną moc maksymalną 80 KM. Później w ofercie znalazły się jeszcze dwa inne silniki o volks- wagenowskiej proweniencji: 1,8 l/86 KM i 2,0 l/101 KM. Natomiast w 1970 roku zaczęto produkować wersję 914/6 z sześciocylindrowym silnikiem Porsche adaptowanym z modelu 911. Miał moc 112 KM. Tylko ta wersja, dość dziś rzadka, sprzedawana była w salonach Porsche. Auta z silnikami czterocylindrowymi trafiały do sieci sprzedażnej Volkswagena. Miały na nadwoziach znaki firmowe VW i Porsche. W potocznym języku były określane jako Volks-porsche. Ale tylko w Europie: na rynku amerykańskim, na który trafiła większość spośród prawie 119 tysięcy samochodów wyprodukowanych w latach 1969-76, wszystkie występowały pod marką Porsche.

W przeciwieństwie do dziewięćset jedenastki, która ku uciesze amatorów jazdy poślizgami "zamiatała" tyłem na szybkich zakrętach, model 914 zachowywał się na łukach neutralnie, za sprawą sztywnego zawieszenia, nisko położonego środka ciężkości, a przede wszystkim - centralnie ulokowanego silnika. Dla mniej wprawnych kierowców był więc bezpieczniejszy, choć brakowało mu charyzmy modelu 911. W trzydzieści kilka lat po zakończeniu produkcji uważany jest jednak za atrakcyjne auto kolekcjonerskie.

Najsławniejszą polską właścicielką Porsche 914 była Maryla Rodowicz, która przywiozła auto z Niemiec w roku 1973. - Słabo

Fot: Marek Ponikowski
Fot: Marek Ponikowski

wtedy jeździłam - opowiadała parę lat temu w radiowej Trójce. - Pod koniec roku pojechałam na koncertową trasę. W Olsztynie dopadła mnie zima. Postanowiłam zostawić Porsche na parkingu i na następny koncert do Lublina pojechałam autokarem, z zespołem.

Menedżer piosenkarki Andrzej Smereka wrócił do Warszawy i na ulicy natknął się na Daniela Olbrychskiego. - Chcesz przejechać się Porsche? - zapytał. Aktor nic nie mówiąc żonie wsiadł w najbliższy pociąg do Olsztyna. Po powrocie do Warszawy wysłał do Maryli krótki liścik: "Nieznani fetyszyści porwali Pani samochód. Tulę się do kierownicy (na razie)". Taki był początek słynnego romansu. W czasach, gdy nie było jeszcze u nas tabloidów i magazynów plotkarskich, o tym trwającym trzy lata związku szeptała sobie na ucho cała Polska. To same Porsche Maryla Rodowicz rozbiła na krętej drodze mazurskiej koło wsi Krzyże. Jej pasażerką była Agnieszka Osiecka. Jechały bez pasów. "Samochód owinął się o drzewo po stronie Agnieszki - wspomina piosenkarka. - Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po odzyskaniu przytomności, było dotknięcie mojej twarzy. Zapytała nerwowo: - Mańka, nic ci się nie stało? Bo twarz jest dla ciebie najważniejsza! Ty pracujesz twarzą! Miała wstrząs mózgu, a ja zerwane wiązadła lewej nogi. Chłopak ze wsi, który nas zobaczył, powiedział: - Głupie baby! Miały więcej szczęścia niż rozumu!". Mimo tego doświadczenia Maryla Rodowicz pozostała miłośniczką samochodów Porsche. Obecnie jeździ piątym - czerwoną Carrerą S rocznik 2009.

Dziewięćset czternastka pana Wojciecha Majchera nie ma na koncie dramatycznych przygód. Przywieziono ją z Niemiec w roku 1980 albo 1981. Miała kilku właścicieli, z których jeden poddał auto niezbyt sensownemu tuningowi. Jego skutki pan Wojciech usuwa krok po kroku, przywracając samochodowi oryginalny wygląd. Mimo prawie czterdziestki na karku czerwone Porsche zachowało temperament. Właściciel nie ukrywa, że dużą satysfakcję sprawia mu obserwowanie zaskoczonych twarzy kierowców aut, które wyprzedza swoim weteranem szos.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty